Posiadacze akcji ani myślą ustępować pola niedźwiedziom. Wczorajsze spadki
Polska GPW
Posiadacze akcji ani myślą ustępować pola niedźwiedziom. Wczorajsze spadki
Polska GPW
Po wczorajszej korekcie dziś na naszym rynku ani śladu. WIG20 zaczął od ponad
1
proc. zwyżki i poziom powyżej 2000 punktów ani przez moment nie był
zagrożony. Zapas
nie był zbyt wielki, ale przecież trudno wymagać, by co
dzień wskaźnik rósł o 5 proc.
Pozostałe indeksy niewiele mu ustępowały.
Jedynie sWIG80 zwiększał swoją wartość dość
niemrawo, rosnąć o około 0,5
proc., a zaczynał na niewielkim minusie.
Dobry początek sesji to zasługa przede wszystkim BRE, BZ WBK, PKO i Orlenu.
Potem sytuacja poszczególnych spółek nieco się zmieniała. BZ WBK z
początkowych 2
proc. wzrostu, około południa wylądował na zero, odżył KGHM
rosnąc o 1,8 proc., PKO
zredukował skalę zwyżki do zaledwie 0,4 proc. PKN
zaś ją powiększył z 2 do 3,7 proc. Ropa
co prawda nieco taniała, ale cena
sięgająca niemal 67 dolarów za baryłkę nie mogła
odstraszać od kupna akcji
naszej rafinerii.
Większe wyskoki głównych indeksów były skazane na niepowodzenie, ale dystans
20 punktów dzielący indeks największych spółek od poziomu 2000 punktów tylko
przez
moment niebezpiecznie się skurczył. Rynku nie wzruszały dane o
malejącym nieznacznie
bezrobociu i lepszej niż się spodziewano sprzedaży
detalicznej. Ale pewna reakcja
dostrzegalna była po informacji o sytuacji
rynku pracy za oceanem. Jeśli wierzyć
powiedzeniu, że bliższa ciału koszula,
to chyba nie nasze ciała tę reakcję wywołały. Jeszcze
większe wrażenie
wywarło ożywienie na rynku domów. W USA.
Pod koniec dnia najwyższą formę wykazywała miedziowo-paliwowa mieszanka.
Akcje KGHM zyskiwały ponad 4 proc., a PKN prawie 4,5 proc. WIG20 zyskał 2,87
proc.,
WIG wzrósł o 2,13 proc. Bardzo mizernie, o zaledwie 0,57 proc.
zwiększył swoją wartość
wskaźnik średnich firm. sWIG80 zyskał 1,05 proc.
Obroty wyniosły 1,15 mld zł. i były
sporo niższe niż wczoraj.
Giełdy zagraniczne
Na Wall Street bez zmian. Dosłownie i w przenośni. S&P500 spadł wczoraj o
0,05
proc. Wciąż trzyma się blisko szczytu, ale najwyraźniej boi się go
zaatakować. Korekta
ostatnich wzrostów wisi w powietrzu, ale nie może się
zmaterializować. W efekcie ruch w
bok ma się całkiem dobrze i nie wygląda na
to, by był zagrożony przez którąkolwiek ze
stron rynku. Prędzej, czy później
do zmian dojdzie. Na razie bardziej prawdopodobny
wydaje się spadek indeksu
w kierunku 900 punktów.
W Azji dziś sytuacja była dość zróżnicowana. Bardzo wyraźne wzrosty,
sięgające
niemal 3 proc. notowały indeksy w Bombaju i Hong Kongu. Nikkei
zyskał 0,72 proc., a
indeks w Szanghaju wzrósł o 0,38 proc. To niezbyt
porywająca reakcja inwestorów na
coraz lepsze prognozy, formułowane dla
chińskiej gospodarki. Ale też tamtejszy indeks
rośnie od dłuższego czasu, aż
miło popatrzeć, więc nie ma co narzekać. Tylko pozazdrościć
konsekwencji.
Główne giełdy europejskie zaczęły dzień w okolicy zera i tkwiły tam przez
kilka
pierwszych godzin handlu. Na niewielkim minusie sporą część dnia
spędził paryski CAC40.
Na parkietach naszego regionu też nie było wielkich
sensacji, ale w Warszawie,
Budapeszcie i Moskwie zwyżki indeksów przekraczał
1 proc. W Belgradzie i Sofii niewielkie
zniżki, wskaźnik giełdy w Pradze w
okolicach zera.
Do końca dnia niewiele się zmieniło. CAC i DAX były cały czas przyklejone do
zera.
Londyn wyskoczył aż o 0,35 proc, ponad wczorajszy poziom. Nawet
najbardziej
doświadczony komentator radiowy nie dałby rady mówić o tym, co
się działo przez cały
dzień dłużej, niż minutę.
Waluty
Wszystko wskazuje na to, że nowy poziom równowagi między dwiema głównymi
walutami świata znajduje się miedzy 1,41 a 1,42 dolara za euro. W tym
przedziale kurs
wspólnej waluty znajduje się od początku tygodnia. Dziś
trzymał się na poziomie nieco
powyżej 1,42 dolara za euro. Nasza waluta
skwapliwie korzystała z osłabienia dolara. Za
„zielonego" dziś rano płacono
nawet poniżej 2,97 zł. W ciągu dnia zdrożał o 1 grosz. Euro
wyceniano na
4,24 zł, franka można było kupić nawet za 2,79 zł.
W ciągu dnia stabilizacja w całej rozciągłości. Dwukrotnie amerykańska waluta
starała się przedostać poniżej poziomu 1,42 dolara za euro, ale szybko
została skierowana
na „właściwe tory". Dziś ich rozstawienie nie
przewidywało zbyt wielkiej rozpiętości. Więcej
niż ułamek centa nie dało się
ugrać. Złoty też już nie poszalał wobec dolara, ale frankowi i
europejskiej
walucie urwał po południu jeszcze po 2 grosze. Frank po 2,77 zł to już
naprawdę spora radość i niższa rata, a i euro po 4,22 zł cieszy. Chyba, że
jest się
eksporterem.
Podsumowanie
Doskonały początek sesji w Stanach Zjednoczonych zapowiada dobre zakończenie
tygodnia także na naszym parkiecie. Ale tego jak się skończy dzień za
oceanem, nigdy nie
można być pewnym. Ostatnio normą jest zmiana o dziesiąte
części procenta. Czasem
jednak zdarzają się niespodzianki. Wydawało się, że
trudno sobie wyobrazić powtórkę
ubiegłotygodniowych wzrostów. A tymczasem
już w ciągu czterech ostatnich sesji mamy
zwyżkę indeksu największych spółek
o ponad 8 proc. Czerwcowy szczyt pokonany, droga
do dalszych wzrostów zdaje
się stać otworem.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance
Podpis: Gold Finance