GIEŁDOWE MEBLE NIE MAJĄ PERSPEKTYW
Osłabienie złotego nie poprawiło sytuacji większości polskich eksporterów mebli
BEZ POWODZENIA: Choć Vox Industrie, którego prezesem jest Piotr Voelkel, był w 1998 r. jedną z najlepszych firm z branży, spółka ma ciągle problemy z wejściem na GPW. Ostatnio np. odwołała emisję akcji. fot. Tomasz Zieliński
Wysokie notowania złotego w ubiegłym roku znacznie obniżyły wartość eksportu polskich mebli. Obecny, bardzo duży spadek złotego w stosunku do dolara i euro może być wybawieniem dla niektórych firm. Zależeć to jednak będzie od tego, jak długo utrzyma się tak korzystna dla nich różnica kursowa.
Spośród 5 spółek notowanych na GPW, jednej z pozagiełdowego rynku CTO oraz jednej dopuszczonej na razie jedynie do obrotu publicznego, trzy firmy odnotowały w 1998 roku stratę netto na swojej działalności. W przypadku pozostałej czwórki, z wyjątkiem Vox Industrie, wypracowane zyski były symboliczne i tylko w niewielkim stopniu odzwierciedlały wcześniejsze prognozy i tak kilka razy zmieniane.
Byle tak dalej
Najwięcej udało się zarobić spółce Vox z Janikowa (woj. wielkopolskie). Według wstępnych danych, opierających się na raporcie kwartalnym, miniony rok zamknęła ona zyskiem netto wysokości 12,3 mln zł. Anna Franek, główna księgowa spółki, twierdzi, że wynik ten może nieznacznie się zmienić po sporządzeniu dokładnego raportu. Oceniając obecny wzrost wartości dolara dodała, iż jest jeszcze za wcześnie, by przewidywać ewentualne tego skutki.
— Dopiero w dłuższej perspektywie będą odczuwalne efekty osłabienia złotego, jeśli oczywiście trend ten się utrzyma. Niemniej jednak byłoby to dla naszej firmy korzystne zjawisko, gdyż większość produkcji sprzedajemy poza Polską. W tym wypadku eksport stałby się bardziej opłacalny i mielibyśmy szansę odzyskać utracone rynki. Pierwsze półrocze 1998 roku, bardzo dla nas pomyślne, pokazało, że jesteśmy w stanie konkurować na coraz trudniejszym rynku rosyjskim — tłumaczy przedstawicielka Vox.
Groźny NBP
Podobny pogląd prezentują też inni przedstawiciele branży, choć raczej nie wierzą, by silny dolar miał szansę długo gościć na rynku. Zeszłoroczne kroki NBP i Ministerstwa Finansów dowodzą, że jeżeli rynek sam nie doprowadzi do stabilizacji, należy się liczyć z interwencyjnymi zakupami ze strony banku centralnego.
— Rok 1998 pokazał, że silny złoty jest preferowany przez władze, gdyż dowodzi stabilności naszej waluty. To ma duże znaczenie propagandowe. Dlatego też nie spodziewam się, by krótki okres panowania silnego dolara przyniósł producentom mebli długofalowe korzyści. Miesiąc czy dwa nie zmieni zbytnio niekorzystnej sytuacji — mówi przedstawiciel jednej z giełdowych spółek meblarskich.
Podobne stanowisko reprezentują pytani przez nas analitycy giełdowi. Ich zdaniem, nie należy przeceniać wpływu obecnego spadku wartości złotego. Bo o ile faktycznie zwiększa on opłacalność i rentowność sprzedaży eksportowej, o tyle skutki tego można będzie odczuć dopiero po jakimś czasie, gdy zawierane będą nowe kontrakty oraz, gdy nastąpi ich rzeczywiste rozliczenie.
Wysokie zobowiązania
Dominacja dolara nie zawsze jednak będzie oznaczać dodatkowe zyski wynikające z różnic kursowych. W tym miejscu należy wziąć pod uwagę stan zadłużenia firm produkujących meble. A ten jest, przynajmniej w niektórych przypadkach, dość wysoki. Dodatkowo, jeśli zaciągnięte kredyty są denominowane w walutach wymienialnych, zyski z eksportu mogą być ograniczane wyższymi kosztami regulacji zobowiązań finansowych.
— W giełdowych spółkach meblarskich występują często trudności z terminową spłatą rat od kredytów. Firmy mają problemy ze ściąganiem należności i generowaniem odpowiednich przychodów. Czasami więc muszą wspomagać swoją działalność kolejnymi kredytami i koło się zamyka — dodaje jeden z analityków.
Brak perspektyw
Choć spółki meblarskie uważają, iż ten rok powinien być lepszy od poprzedniego, na rynku nie widać sygnałów, które uzasadniałyby ten optymizm. Ożywienie na rynku wschodnim, drugim po Niemczech kierunku sprzedaży polskich mebli, jest dziś prawie nieodczuwalne. Sytuacja może się nieznacznie poprawić dopiero z nastaniem wiosny, co wiąże się z silną sezonowością. Nie można liczyć na wzrost popytu na rynku krajowym, który uzależniony jest głównie od liczby nowo oddawanych mieszkań. Także Niemcy, choć w dalszym ciągu jest to bardzo chłonny rynek, nie gwarantują już zysków, gdyż silna konkurencja wymusiła radykalną obniżkę marż, a tym samym spadła rentowność sprzedaży.
Tadeusz Stasiuk