Giełdowe spółki zrzucają balast

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2016-05-24 22:00

Budowanie przez wydzielanie — to sposób, do którego uciekają się zarządy kilku giełdowych spółek, którym się — oględnie mówiąc — nie wiedzie

Jesteśmy takim małym Berkshire Hathaway w zakresie inwestycji w sektor nowych technologii. Różnica jest taka, że oni notowani są z 40-procentową premią od wartości aktywów, a my — z 40-procentowym dyskontem. Również na tle innych notowanych funduszy to słaby wynik — mówił przed dwoma laty Tomasz Czechowicz, główny akcjonariusz MCI Management, uzasadniając decyzję o wydzieleniu z grupy podmiotu zarządzającego aktywami — Private Equity Managers i wysłania go na giełdę. To się udało, ale wycena MCI Capital (to nowa nazwa MCI Management) jak zaklęta znajduje się na poziomie około 60 proc. wartości aktywów.

Dyskusja z rynkiem

Odczarować wycenę w podobny sposób postanowili niedawno włodarze dwóch odzieżowych spółek — Esotiq & Henderson (E&H) i Redanu. W pierwszej z firm sieć salonów z bielizną i kosmetykami ma pozostać w spółce, notowanej na GPW, a segment modowy (sygnowany nazwiskiem projektantki Evy Minge) zostanie wydzielony i docelowo pod nowym szyldem notowany na NewConnect. W wyniku tzw. spin-offu akcjonariusze obecnego E&H dostaną akcje nowej spółki w takich samych proporcjach, jakie mają w E&H.Według Adama Skrzypka, prezes E&H, ma to zwiększyć przejrzystość i efektywność zarządzania grupą oraz dać inwestorom większą elastyczność w lokowaniu kapitału, by mogli się skupić na tych aktywach, które ich interesują. Przyczyna jest jednak zapewne bardziej prozaiczna — w rok kurs spółki osunął się o ponad 40 proc., kapitalizacja stopniała do niespełna 38 mln zł, a w pierwszym kwartale firma zanotowała wysoką stratę netto. Chodzi więc o to, by nierentowny segment modowy nie obciążał zyskownego biznesu bieliźniarskiego, a kurs przestał pogłębiać dno.

Dość tej mizerii

Od początku 2016 r. kurs Redanu urósł o 47 proc., ale wciąż daleko mu do poziomu z najlepszych czasów, a wyniki falują — raz są zyski, raz są duże straty. Radosław Wiśniewski, główny akcjonariusz spółki, postanowił więc zrobić porządki i wycofać firmę z giełdy, a następnie posłać na parkiet najcenniejszą jej część, czyli sieć Textilmarket.

— Wszystkie czynniki pozytywnie wpływające na wycenę grupy kapitałowej Redan, wynikające z rozwoju i sukcesu Textilmarketu, są cały czas głęboko zdyskontowane niepewnością związaną z wynikami segmentu fashion. Inwestorzy posiadający obecnie akcje Redanu często mają je właśnie dlatego, aby pośrednio korzystać ze wzrostu wartości Textilmarketu. Notowania akcji Redanu nie były jednak płynne. Dzięki wezwaniu inwestorzy będą mogli sprzedać te walory, a potem zainwestować w nową emisję Textilmarketu i dzięki temu korzystać, już bez ryzyka związanego z segmentem fashion, z potencjału wzrostu tej spółki. Dodatkowo dzięki wyeliminowaniu niepewności związanej z segmentem modowym akcje sieci dyskontowej powinny być łatwiej i lepiej wycenione przez rynek kapitałowy — tłumaczy Radosław Wiśniewski, główny akcjonariusz Redanu. Taki scenariusz nie wszystkim inwestorom się jednak podoba (czytaj obok).

Osiągnąć cel

Przed końcem 2016 r. działalność polegającą na sprzedaży samochodów chce oddzielić deweloperski Marvipol. W jego przypadku chodzi jednak nie o urwanie małego, nierentownego biznesu, ale rozdzielenie działalności zupełnie do siebie nieprzystającej. — Nie ukrywam, że jako główny akcjonariusz liczę, iż obie spółki będą łącznie warte więcej niż obecny Marvipol — zaznacza Mariusz Książek, prezes i główny udziałowiec Marvipolu. Marek Szymański, analityk Vestor DM, że wycena Marvipolu pozostawia sporo do życzenia. — Można powiedzieć, że jeden z segmentów działalności dostaje się gratis — mówi Marek Szymański.

W tym kontekście podział spółki na dwie może być korzystny — urealni wyceny obu segmentów działalności. Analityk zwraca jednak uwagę, że niezbyt duża i płynna spółka zmieni się w dwie mniejsze, co może zniwelować efekt urealnienia wycen poszczególnych biznesów.

Równanie z niewiadomą

Na warszawskiej giełdzie nie brakuje spółek, w których jeden zyskowny segment działalności nie może wyjść z cienia drugiego, będącego balastem dla wyceny. Tak jest np. w Instalu Kraków, który para się działalnością budowlaną, produkcją systemów klimatyzacyjnych i deweloperką. „Bilansowa wartość aktywów netto segmentu deweloperskiego (grunty, projekty ukończone oraz w toku) przekracza obecną kapitalizację Instalu” — napisał w niedawnej rekomendacji Krzystof Pado z Domu Maklerskiego BDM. W rozmowie z „PB” specjalista podkreśla jednak, że wniosek, iż spin off przysłużyłby się akcjonariuszom, byłby zbyt daleko idący.

— Wartość po podziale byłaby wyższa, gdyby rynek tak uznał. Ale nie stałoby się to w magiczny sposób przez sam podział. Kluczowa jest kwestia wyceny rynkowej segmentu deweloperskiego. Nie znamy dokładnej listy działek, jakie ma spółka, ani nawet powierzchni tych działek. Znamy tylko wartość, jaką zarząd przypisał im w bilansie — zaznacza Krzysztof Pado.