Giełdy nie mogą złapać oddechu
Na azjatyckich giełdach tydzień rozpoczął się od spadków. Przyczyn deprecjacji indeksów należy poszukiwać w piątkowej wiadomości o zaskakująco niskiej wartości wskaźnika zaufania konsumentów w USA. Na giełdzie tajwańskiej spadła cena papierów Taiwan Semiconductor Manufacturing, znanego producenta chipów. Indeks rynku spadł do poziomu nie notowanego od końca listopada ubiegłego roku.
Koreańscy inwestorzy pozbywali się akcji Samsung Electronics. Z powodu święta nie pracowała giełda w Tokio.
Na większości europejskich giełd utrzymywały się umiarkowane wzrosty. Trend odmieniło dopiero słabe otwarcie na rynku Nadaq i pogłębianie spadków przez tamtejsze wskaźniki.
Choć giełdy w Europie rozpoczęły poniedziałkowe sesje wzrostami, wkrótce inicjatywę przejęli inwestorzy pozbywający się akcji spółek ubezpieczeniowych. Spadki wywołała wiadomość o planowanej przez Swiss Life emisji papierów o wartości 1,2 mld CHF. Spółka chce w ten sposób zrekompensować straty, które poniosła w związku ze spadkiem wartości aktywów. Akcje Swiss Life staniały o 12 proc. Wyraźnie staniały także papiery Allianza i Munich Re.
Rosła cena papierów spó- łek branż naftowej. Spodziewany wzrost cen ropy po ewentualnym ataku USA na Irak wpłynął na zwyżkę kursu m.in. BP i Shella.
O ponad 200 proc. wzrósł kurs przecenionego mocno w piątek MobilCom. Niemiecki rząd zdecydował się pomóc finansowo operatorowi komórkowemu, czym uratował go przed bankructwem.
Nastroje rynku popsuły wieści zza Atlantyku. Zarówno Wall Street, jak i Nasdaq otwarły się na minusie. Inwestorów przestraszyło coraz większe ryzyko wybuchu konfliktu na Bliskim Wschodzi i dane zawarte w tak zwanej „beżowej księdze”. Te ostatnie znajdują potwierdzenie w stale rosnącej liczbie korekt prognoz wyników na III kwartał.
© ℗Podpis: Marek Druś