Gmin nie stać na przyjęcie uchodźców

Rafał FabisiakRafał Fabisiak
opublikowano: 2015-10-18 22:00

Planu rozlokowania imigrantów w Polsce jeszcze nie ma, ale można się spodziewać, że ważną rolę będą w tym musiały odegrać samorządy

W sprawie uchodźców, którzy mają trafić do Polski, na pewno wiadomo tyle, że przyjadą i trafią do ośrodków dla cudzoziemców. Pierwsi, jak podaje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, mają przyjechać w 2016 r. Będą trafiali do naszego kraju stopniowo, w małych grupach — cały proceder rozłożono na lata 2016- 17. Ma to ułatwić ich adaptację do nowych warunków i integrację z polskim społeczeństwem. Aleksander Wyszyński z Biura Prasowego Urzędu do Spraw Cudzoziemców wyjaśnia, że trwają prace na planem rozmieszczenia uchodźców. Najpierw maja trafiać do otwartych ośrodków recepcyjnych, gdzie będą przechodzili badania lekarskie i — w razie potrzeby — hospitalizację.

Na początek ośrodek

Urząd ma w całym kraju 11 ośrodków. Jeden z nich — Centralny Ośrodek Recepcyjny dla Uchodźców Dębak — znajduje się w Podkowie Leśnej koło Warszawy. Ma tu przyjechać 150 uchodźców. Po 5-6 miesiącachmają być przeniesieni gdzie indziej, a na ich miejsce przyjedzie kolejna grupa — także do 150 osób. Dębak jest przygotowany na przyjęcie takiej liczby — bywało, że przebywało w nim po 300 uchodźców, a w 2008 r. w okresie konfliktu rosyjsko-gruzińskiego nawet około 800.

— Nagłośnienie kwestii uchodźców przyspieszyło nieco odpowiedź na nasze zapytania odnośnie do ich przyjmowania, chociaż z pewnością byłoby lepiej, gdybyśmy takie informacje dostawali odpowiednio wcześniej — mówi Artur Tusiński, burmistrz Podkowy Leśnej.

Opowiada, że od 1999 r. przez Dębak przeszło około 80 tys. uchodźców. Z kolei tylko w latach 2014-15 wydano ponad 400 tys. wiz Schengen Ukraińcom, których w Polsce przebywa już 800 tysięcy.

— Z tego punktu widzenia straszenie przyjazdem 7 tysięcy osób wydaje się kuriozalne — komentuje burmistrz Podkowy. Jego obawy dotyczące przyjazdu uchodźców dotyczą zagwarantowania im odpowiednich warunków. Głównie chodzi o edukację dzieci.

— Według statystyk, jakie mamy z obozów w Grecji i we Włoszech, wśród imigrantów 15-20 proc. to dzieci. Odnosząc to do liczby tych, których mamy przyjąć, oznacza to, że wśród nich może być około 30 dzieci. Będziemy musieli zagwarantować im naukę. Pojawia się pytanie o ich sensowne włączanie do szkół w czasie roku szkolnego bez znajomości ich poziomu i wieku na raptem na kilka miesięcy. Nie wiem, czy nie wprowadzi to więcej zamieszania niż pożytku — zastanawia się Artur Tusiński.

Inne pytanie na razie bez odpowiedzi dotyczy przenoszenia uchodźców z ośrodków recepcyjnych. Dokąd? Sądząc po odpowiedziach gmin na pytania wysyłane do nich przez wojewodów, znalezienie odpowiednich miejsc może być trudne.

Ograniczenia gmin

Wojewodowie — na prośbę ministerstwa pracy — zapytali gminy o możliwość ewentualnego przyjęcia przez nie uchodźców. Deklaracje nie są wiążące, ale i tak odzew jest mizerny. Na przykład w województwie świętokrzyskim odpowiedziało 68 gmin na 102 — podał PAP.

Przy czym żadna nie zadeklarowała chęci przyjęcia uchodźców. Samorządowcy tłumaczyli to względami finansowymi lub brakiem mieszkań socjalnych. Niekiedy zwoływano nawet w tej sprawie nadzwyczajne sesje rad gmin. W Ostrowcu Świętokrzyskim radni zwrócili uwagę, że miasto nie może deklarować pomocy, bo brakuje mu pieniędzy na realizację zadań własnych i zleconych przez rząd. Poza tym Ostrowiec — podobnie jak wiele innych gmin — ma problem z zaspokojeniem potrzeb mieszkaniowych własnych obywateli. Na przydział lokalu czeka tam ponad 700 rodzin. Radni Ostrowca podkreślili też, że „w świetle obowiązujących przepisów prawa gmina nie ma podstaw prawnych do ponoszenia wydatków związanych z udzielaniem wsparcia uchodźcom, gdyż to jest zadanie państwa”. Stwierdzili natomiast, że podejmą starania pomocy polskim repatriantom w myśl zapisów ustawy o repatriacji z 2009 r. Takie postawy nie są — jak twierdzą niektórzy „eksperci” — efektem przedwyborczej propagandy skierowanej przeciw uchodźcom. Takie same ankiety ministerstwo pracy przeprowadzało za pośrednictwem wojewodów także w latach 2009 i 2012. W 2009 r. ewentualną możliwość przyjęcia uchodźców zgłosiły w całej Polsce… cztery gminy. Niewiele lepiej było w 2012 r., kiedy zgłoszenia dotyczyły zaledwie sześciu mieszkań dwóch województwach (w tym pięć w Warszawie), a jedna gmina zadeklarowała możliwość zakupu mieszkania od dewelopera. Wynik najnowszej ankiety jest więc — mimo wszystko — zdecydowanie lepszy. Trudno zresztą dziwić się samorządom, że nie palą się do zgłaszania mieszkań dla uchodźców. Nie zachęca do tego nawet ewentualna pomoc finansowa UE. Polska ma dostać jednorazowo po 10 tys. euro na każdego uchodźcę z Bliskiego Wschodu i po 6 tys. euro na przebywającego w obozach w Grecji i we Włoszech. Ile z tego trafiłoby do gmin — nie wiadomo. Gdzie zatem uchodźców umieścić?

— Oczywiście obawiamy się w pewnym stopniu tego, że czas pobytu uchodźców w naszym ośrodku może się wydłużyć ponad 5-6 miesięcy. Moim zdaniem plan rozlokowania imigrantów w Polsce powinien brać pod uwagę potrzeby rynku pracy. W wielu gospodarstwach brakuje osób do wykonywania prostych prac — z reguły teraz zatrudnia się do nich Ukraińców, którzy też już coraz mniej chętnie się ich podejmują. To byłoby najrozsądniejsze wyjście, biorąc pod uwagę, że najgorsze jest upychanie imigrantów w jednym miejscu, bo w ten sposób nie integrują się ze społeczeństwem — uważa Artur Tusiński. Chyba jednak to także nie rozwiązałoby problemu. © Ⓟ

JUŻ PISALIŚMY: „PB” z 5.10.2015 r.

W niedawnym wywiadzie dla „PB” Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, postawił sprawę jasno: uchodźcy to zadanie administracji rządowej. — Przepisy mówią wyraźnie, że nie możemy dawać lokalu komuś, kto nie jest mieszkańcem naszej gminy — tłumaczył małopolski samorządowiec.