Golf wpływa doskonale na nerwy

Aneta Królak
opublikowano: 2002-04-26 00:00

ocenia Jacek Utko*

Firma Industrial & Financial Systems ma dwie siedziby w Warszawie. W jednym z biurowców przy Al. Jerozolimskich mieści się oddział krajowy, natomiast przy ul. M. Flisa rezyduje prezes odpowiedzialny za Centralną i Wschodnią Europę. Piotr Kozłowski ma pod swoją pieczą oddziały IFS w dwunastu krajach, m.in. w Rosji, na Ukrainie, Węgrzech, w Czechach i na Bałkanach, dlatego też wybór miejsca na siedzibę w pobliżu lotniska był wręcz koniecznością. Prezes nie kryje, że są też plany przeniesienia do tego samego biurowca oddziału krajowego.

IFS wywodzi się ze Szwecji. Tamtejsza siedziba, jak zapewnia Piotr Kozłowski, jest odbiciem najnowszych trendów w budownictwie biurowym — to nowoczesna konstrukcja ze stali i szkła (przerobiona hala sportowa).

Skandynawska prostota w aranżacji wnętrz widoczna jest w całym warszawskim biurze. Nie ma jednak żadnych wyznaczonych odgórnie standardów dotyczących wystroju, mebli czy kolorystyki. Charakterystyczna jest jedynie kuchnia, która jako jedyne pomieszczenie została urządzona w barwach logo firmy. Polityka otwartych drzwi, mocno podkreślana w innych spółkach z północy Europy, w IFS jest potraktowana bardzo dowolnie. Praktycznie wszyscy pracują w oddzielnych pokojach. Nawet open space sprowadza się do większego pomieszczenia, w którym pracuje około dziesięciu osób. Przy drzwiach niektórych gabinetów są, co prawda, szklane wstawki, jednak można je po prostu zasłonić żaluzjami. Prezes podkreśla, że ludzie w pracy powinni czuć się komfortowo, dlatego muszą mieć w razie potrzeby możliwość odizolowania się od innych.

Gabinet prezesa podtrzymuje ogólne wrażenie prostoty. Nie ma tu poza biurkiem, stolikiem dla gości i szafą na dokumenty żadnych zbędnych elementów. Pierwsze wrażenie może więc być trochę zaskakujące. Przede wszystkim wzrok przyciąga pusta ściana za biurkiem. Naszą sugestię, że może przydałby się w tym miejscu jakiś obraz, prezes przyjął ze śmiechem. Stwierdził, że woli, aby jego goście skupiali uwagę na rozmowie z nim, nie zaś oglądali malowidło. Przy wejściu wisi, co prawda, kilka dyplomów, a wysoko na szafie stoi kilka pamiątkowych statuetek, Piotr Kozłowski twierdzi jednak, że tylko wybrane, ponieważ nie przepada za tego typu dekoracjami.

Jest jednak bardzo charakterystyczny element w gabinecie, który z pewnością zainteresuje każdego gościa. Oparty o niefortunną pustą ścianę stoi sobie kij do golfa. Obok zaś znajdują się trzy piłeczki i gumowy dołek. Prezes jest zapalonym golfistą. Pełnił nawet funkcję szefa Polskiego Związku Golfa. Przynajmniej raz dziennie stara się trafić do tego dołka. Twierdzi, że nie ma nic bardziej uspokajającego i pozwalającego się skoncentrować.

* grafik, architekt, dyrektor artystyczny „Pulsu Biznesu”