Górnictwo wegetuje a winnych wciąż brak

Maria Trepińska
opublikowano: 1999-01-28 00:00

GÓRNICTWO A WINNYCH WEGETUJE, WCIĄŻ BRAK

Do końca roku powinno dojść do prywatyzacji CZW Węglozbyt

NIE BYŁO BŁĘDÓW: W opinii Jana Szlązaka, fatalne wyniki górnictwa nie są winą zarządów spó-łek węglowych. Spadek sprzedaży wywołało wiele czynników, m.in. ciepła zima, import węgla, ocieplanie budynków. fot. ARC

Na początku ubiegłego roku minister gospodarki zapowiadał obniżenie strat w górnictwie z 1,7 mld zł (1997 r.) do 0,5 mld zł (1998 r.), tymczasem branża zamknęła rok skandalicznym wręcz wynikiem — ponad 3 mld zł strat. Prognozy rozminęły się z rzeczywistością, a winnych nie widać.

Puls Biznesu: Co wpłynęło na tak wielkie straty górnictwa?

Jan Szlązak: Moim zdaniem w rzeczywistości straty nie są aż tak olbrzymie. Dane te zawierają pewne nieścisłości. Nie uwzględniają wielu zobowiązań pozabilansowych. W sumie strata za 1997 r. wynosiła ponad 2,6 mld zł, a bez umorzeń nawet 3,4 mld zł, natomiast za 1998 r. — ponad 3 mld zł, ale na razie są to dane szacunkowe.

— Dlaczego jest tak źle?

— Ubiegły rok był dla górnictwa nietypowy, i to pod wieloma względami. Sprzedaż węgla spadła o 20 mln ton w stosunku do 1997 r. (w tym na rynku krajowym o 17 mln, w eksporcie o 3 mln ton). Tak drastyczny spadek popytu był dla wszystkich dużym zaskoczeniem. W styczniu ubiegłego roku zakładaliśmy sprzedaż 121 mln ton węgla.

Na spadek sprzedaży wpływ miało wiele przyczyn, m.in. ciepła zima, możliwości wyboru różnych źródeł energii przez konsumentów, ocieplanie budynków oraz import węgla. Należy jednak podkreślić, że spadek zużycia węgla w kraju ma charakter trwały.

— Pan mówi o przyczynach obiektywnych. Nie jest jednak tajemnicą, że zarządy spółek węglowych popełniły wiele błędów, które także zaważyły na wyniku ekonomicznym branży. Czy zamierza pan, jako osoba odpowiedzialna za górnictwo, wyciągnąć konsekwencje służbowe?

— Zarządy spółek węglowych zachowały się tak, jak na to pozwalały warunki rynkowe. Starały się, stosując działania marketingowe, sprzedawać węgiel za wyższą cenę. Nie było zmowy kartelowej — każda spółka próbowała się ratować samodzielnie. Z drugiej strony, działania zarządów spółek paraliżowały obawy, że zabraknie pieniędzy na wypłaty dla górników.

— Czy udało się wreszcie wyeliminować pośredników między spółkami węglowymi a elektrowniami?

— Raczej tak. Na 43 mln ton, które wykorzystała energetyka, 40 mln elektrownie kupiły bezpośrednio u producenta.

— Kiedy powstanie giełda węglowa?

— Zaakceptowałem pomysł jej utworzenia w Katowicach. Ostateczna decyzja należy do spółek. W połowie roku powinna ruszyć giełda energetyczna, powołana przez ministra skarbu.

— Czy zapadła decyzja w sprawie prywatyzacji CZW Węglozbyt?

— Prace są bardzo zaawansowane. Myślę, że do końca roku firma zostanie sprywatyzowana.

— Czy spółki węglowe zostaną akcjonariuszami Węglozbytu?

— Nie będą do tego zmuszane. Mają wolny wybór. Prywatyzacja CZW nie jest ukierunkowana na konkretnego inwestora.

— Dlaczego Ministerstwo Gospodarki blokuje prywatyzację Węglokoksu, największego eksportera węgla?

— Resort stoi na stanowisku, że Węglokoks jeszcze nie dojrzał do przekształceń własnościowych. Uważamy, że największy eksporter węgla powinien stać się spółką spółek węglowych. Kopalnie miałyby akcje w tej firmie po to, aby wspierać jej działalność eksportową.

— Od 14 stycznia obowiązuje ustawa o restrukturyzacji krajowego górnictwa. Co ona tak naprawdę daje branży?

— Przede wszystkim stwarza szansę oddłużenia spółek węglowych — chodzi o długi powstałe przed 31 marca 1998 r. Ułatwi układanie się z wierzycielami co do zobowiązań powstałych od 1 kwietnia 1998 r. aż do końca 2000 r. W ustawie zapisano, że na reformę branży trzeba przeznaczyć 14 mld zł z budżetu. Połowę tej kwoty stanowić będzie umorzenie długów górnictwa wobec Skarbu Państwa. Uprawnienia właścicielskie wobec spółek węglowych, Węglokoksu, PARG przez cztery lata będą należały do ministra gospodarki. On też będzie odpowiadał za reformę górnictwa, a jej przebieg będzie nadzorować komitet sterujący.

— Kiedy zostanie on powołany?

— W najbliższych dniach. W jego skład wejdą wiceministrowie: finansów — Rafał Zagórny, skarbu — Krzysztof Konaszewski, pracy — Piotr Kołodziejczyk, ochrony środowiska — Marek Michalik oraz wojewoda śląski — Marek Kempski, a także marszałek województwa śląskiego — Jan Olbrycht.

Komitet będzie pełnił funkcję doradczą dla ministra gospodarki, monitorował przebieg reformy oraz kontrolował wydatkowanie środków.

— Czy jest szansa zdobycia kredytu z Banku Światowego?

— Bank Światowy potwierdził, że gotów jest udzielić pożyczki na reformę górnictwa po spełnieniu przez Polskę kilku warunków. Chodzi o przyjęcie ustawy, biznesplanów spółek węglowych oraz podpisanie umów menedżerskich z zarządami.

— Ustawę mamy, biznesplany też. Kiedy minister gospodarki podpisze kontrakty menedżerskie z prezesami spółek węglowych? Czy będą zmiany kadrowe?

— Sądzę, że do końca stycznia kontrakty zostaną podpisane. Jeśli chodzi o zmiany kadrowe, nie chciałbym się wypowiadać, bo ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Zwracam uwagę na to, że obecne zarządy zostały wyłonione w drodze konkursów w połowie roku. Teraz czeka je ogromna praca związana z przygotowaniem wniosków oddłużeniowych itd. Zaangażowanie osób nie zorientowanych w tej problematyce byłoby stratą czasu. W mojej opinii, przez ostatnie miesiące prezesi spółek węglowych przeszli intensywne „szkolenia”, które zmieniły ich mentalność.

— Skoro do końca miesiąca zostaną podpisane kontrakty, to nie będzie formalnych przeszkód do uzyskania kredytu z BŚ?

— Nie będzie. Dlatego uważam, że uruchomienie pierwszej transzy kredytu, czyli 300 mln USD przewidzianych na 1999 r. , możliwe będzie w pierwszym półroczu, ale ostateczna decyzja należy do resortu finansów i Banku Światowego.