W przyszłym roku indeks giełdy nowojorskiej S&P500zyska około 5 proc., a główne wskaźniki warszawskiego parkietu mają dwukrotnie wyższy potencjał zwyżek, powiedział Bartłomiej Chyłek w rozmowie transmitowanej na portalu pb.pl oraz profilu fejsbukowym „PB”. Jego zdaniem, w przyszłym roku globalny wzrost przyspieszy, jednak głównymi zagrożeniami pozostanąproblem złych długów i odpływu rezerw w Chinach oraz fala populizmu i protekcjonizmu w krajach rozwiniętych.
Powrót inflacji sprawi, że kapitał będzie odpływał z rynków obligacji na rynki akcji, a dzięki dobrej koniunkturze na rynkach surowcowych najlepiej powinny radzić sobie giełdy z rynków wschodzących. Na warszawskiej giełdzie Bartłomiej Chyłek potencjał wzrostowy widzi zwłaszcza w segmencie dużych spółek.
— Spora część dużych spółek, w tym spółki wydobywcze, paliwowe, banki i ubezpieczyciele, korzysta na zwyżkach cen surowców lub będącym ich konsekwencją wzroście inflacji. Ich perspektywy na najbliższe miesiące są obiecujące — ocenia Bartłomiej Chyłek.
Zagrożeniami dla pozytywnego scenariusza byłyby jednak ewentualna zmiana planów rządu w kwestii restrukturyzacji kredytów frankowych oraz reformy systemu emerytalnego. Ekspert zaleca natomiast inwestorom unikanie spółek deweloperskich i budowlanych, którym zaszkodzi odbicie inflacji, oraz sektora dóbr konsumpcyjnych, którego przedstawiciele mocno zyskali w ostatnich latach.
Choć potencjał zwyżek indeksów ograniczają dość wysokie wyceny spółek, to jednak otoczenie makroekonomiczne będzie wspierać w najbliższych miesiącach koniunkturę na krajowej giełdzie, zauważa specjalista. Jego zdaniem, dynamika PKB zacznie odbijać, fundusze unijneponownie zaczną płynąć, słaby złoty wesprze eksport, a program 500+ zacznie trwale przekładać się na wydatki konsumentów.
W długim terminie czynnikami ryzyka pozostają jednak groźba, że rozpad UE pozbawi Polskę dostępu do funduszy strukturalnych, oraz kurczenie się siły roboczej, związane z odchodzeniem na emeryturę roczników powojennego wyżu demograficznego.
— W Europie Zachodniej wygaśnięcie przyrostu demograficznego doprowadziło do spowolnienia wzrostu gospodarczego do 0-2 proc. To może czekać Polskę, jeśli sytuacja w demografii nie poprawi się na przestrzeni 10-15 lat — ostrzega Bartłomiej Chyłek.