Gospodarka rusza skórom na ratunek

Anna Pronińska
opublikowano: 2012-02-28 00:00

Takiego ministerialnego wsparcia branża nigdy nie otrzymała. Ale dla części firm może być za późno

Kaletnik, garbarz, kuśnierz — to zawody powoli znikające z polskiego rynku. Ministerstwo Gospodarki chce im pomóc.

Do małych i średnich firm produkujących m.in. odzież, dodatki i galanterię skórzaną skierowało program dotacji. Na promocję 15 branż ma do wydania łącznie do 150 mln zł w ciągu trzech lat.

— Przez 15 lat nie było dla branży skórzanej takiego wsparcia. W ramach programu przewidziano bezpośrednią pomoc finansową dla przedsiębiorstw oraz wsparcie promocji i reklamę — mówi Aleksandra Krysiak ze Związku Pracodawców Przemysłu Odzieżowego i Tekstylnego, który realizuje projekt.

Rozruszać eksport…

Nabór potrwa do końca czerwca, program będzie realizowany do końca 2014 r. Firmy mogą uzyskać dofinansowanie nawet do 75 proc. kosztów kwalifikowanych.

Według szacunków związku, w ciągu trzech lat firma, która zainwestuje 500 tys. zł, może otrzymać zwrot nawet 400 tys. zł. Główną korzyścią ma być możliwość zaistnienia na zagranicznych rynkach.

— W kraju branża skórzana przegrywa z importem tanich produktów z Azji. Zostało może 200 liczących się polskich firm. Dlatego jesteśmy zainteresowani każdym wsparciem. Może to pomoże nam wejść do Rosji. Próbowaliśmy kilka lat temu, ale uznali nas za zbyt małych — mówi Łukasz Niedzielski, odpowiedzialny za handel w Lu-Manie, łódzkim producencie odzieży skórzanej. Z podobnym problemem zetknął się Leder Styl, zajmujący się wyrobami kaletniczymi.

— Rynki rosyjski czy skandynawski są ważne dla polskich producentów wyrobów skórzanych. Próbowaliśmy sprzedawać do Rosji, ale nie wyszło, bo uznano, że jesteśmy za mali i że nie wywiążemy się z umów — przyznaje właścicielka Dorota Buńko.

…targami i misjami

Firmy, które zakwalifikują się do programu, będą mogły pokazać się na targach w Moskwie, Stambule i Kopenhadze.

— Będą zobowiązane do udziału również w misjach gospodarczych i szkoleniach. My podejmiemy działania promocyjne w Rosji, Kazachstanie, na Bliskim Wschodzie (kraje Zatoki Perskiej, basenu Morza Kaspijskiego), a także w Skandynawii. Głównym celem jest bowiem wspólne działanie na rynkach międzynarodowych i konsolidacja branży. Dziś eksport branży skórzanej wynosi 30 proc. Liczymy, że po zakończeniu projektu wzrośnie do 40 proc.

— mówi Aleksandra Krysiak. Jej zdaniem, program jest próbą aktywizacji mniejszych firm. Do tej pory zgłosiło się ponad 50 podmiotów (związek szacuje, że z programu może skorzystać nawet 100). Sceptycznie do projektu podchodzi Artur Mraz, właściciel Artleder, producentagalanterii skórzanej, który jeszcze kilka lat temu zatrudniał 20 osób, a dziś pracuje w pojedynkę.

— Od lat 90. branża nie otrzymała żadnego wsparcia rządowego, a z dotacji rzemieślnikom nie opłacało się korzystać, bo koszty ich uzyskania były większe niż potencjalne korzyści. Nie ma już 90 proc. firm zajmujących się kaletnictwem. Za to odpowiada całościowa polityka państwa — uważa Artur Mraz.

OKIEM EKSPERTA

Brakuje następców

JOLANTA KOSSAKOWSKA

Ekspert Związku Rzemiosła Polskiego

Sytuacja krajowego przemysłu skórzanego jest trudna i składa się na to wiele elementów: od agresywnego zalewu tańszych produktów z Azji po kwestie podatkowe i warunki prowadzenia działalności. Do tej pory pomoc państwa była deklaratywna. To wszystko sprawia, że zawody rzemieślnicze są zawodami zanikającymi. Uczniowie nie widzą w nich przyszłości. Obecnie kształci się 23 w pięciu branżach związanych z obróbką skór. A osiem lat temu było ich 147. To drastyczny spadek. Jedyną możliwością dla tych zawodów jest przenoszenie się w niszowe dziedziny dla bogatszych konsumentów, np. artystyczne.