Stosunkiem głosów 231:200, przy 2 posłach wstrzymujących się i 27 nieobecnych, wsparte przez całą opozycję Polskie Stronnictwo Ludowe zdołowało Platformę Obywatelską i przeforsowało ustawę o okręgach sądów powszechnych. Nie oznacza to jednak, że trafi ona do Dziennika Ustaw i wejdzie w życie. Polityczne znaki na niebie i ziemi wskazują, że chwilowy triumf ludowców okaże się pyrrusowy.
![Donald Tusk [FOT. Tomasz Raś] Donald Tusk [FOT. Tomasz Raś]](http://images.pb.pl/filtered/921271a0-3d6a-4e21-941f-f4198d6b2e46/8a68d6bc-2de1-5c92-b305-35329d13fde5_w_830.jpg)
Ustawa, której projekt formalnie wniosło ponad 100 tys. obywateli (głównie mobilny elektorat PSL), ma dwa aspekty. Po pierwsze — odwraca rozporządzenie ministra Jarosława Gowina, które od 1 stycznia br. zniosło samodzielność 79 najmniejszych sądów rejonowych, wchłoniętych przez większych sąsiadów, chociaż z zachowaniem dotychczasowych siedzib. Po drugie — na stałe awansuje z poziomu rozporządzenia do ustawy tworzenie sieci sądownictwa. Dla porządku prawnego ten drugi aspekt jest zdecydowanie ważniejszy.
Dotychczasowa zasada trwała niewzruszona od odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. W okresie II Rzeczypospolitej, potem przez całą PRL oraz za III RP, także po wejściu w życie nowej Konstytucji RP, sieć sądowa tworzona była rozporządzeniem. Ta niepodważalna kompetencja rządowa była oczywistością m.in. dla premierów Waldemara Pawlaka, Leszka Millera i Jarosława Kaczyńskiego, a także wszystkich ministrów sprawiedliwości — m.in. ludowca Aleksandra Bentkowskiego (rząd Tadeusza Mazowieckiego) oraz Lecha Kaczyńskiego (rząd Jerzego Buzka). I nagle po 95 latach, wyłącznie z powodu decyzji Jarosława Gowina, cała logiczna i sprawdzona zasada została zanegowana przez wymienionych przykładowo polityków i ich partie. Notabene, Konstytucja RP nie wyklucza ustalania sieci sądowej zarówno ustawą, jak i rozporządzeniem ministra na podstawie delegacji ustawowej. Ale dla czystości kompetencyjnej oraz sprawności administrowania niezrównanie wygodniejsze jest rozporządzenie.
Dalsze losy ustawy do pewnego miejsca wydają się oczywiste. Senat opanowany przez PO podejmie uchwałę o jej odrzuceniu w całości, następnie w Sejmie epizodyczna spółka z minionego piątku ponownie ustawę uchwali. Prezydent Bronisław Komorowski już nadaje sygnały, że jego podpis nie znajdzie się pod aktem tak psującym system. W piątek typowałem, że pośle ustawę na długie miesiące czy lata do Trybunału Konstytucyjnego, ale posłuchawszy przez weekend zgiełku politycznego, zmieniam typy. Głowa państwa po prostu postawi weto, na którego odbicie w Sejmie jednorazowa sitwa PSL z opozycją jest liczebnie za słaba. Ustawa trafi zatem do kosza, a rozporządzenie wyrzuconego ministra Gowina się utrwali.