GPT: zezowate szczęście premiera Tuska

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2013-02-08 19:14

GOSPODARCZY PRZEGLĄD TYGODNIA: Grosz od tragedii, prorocze słowa prezesa Kaczyńskiego i mało śmieszne dane z rynku pracy - to najważniejsze wydarzenia mijających dni.

  • Rząd ma fart! Premier Tusk wyciągnął z Brukseli 72,9 mld EUR na politykę spójności. Traf chciał, że akurat w momencie zawarcia porozumienia kurs EUR/PLN wyniósł 4,14, co daje 301,8 mld zł funduszy unijnych, a więc o 1,8 mld zł więcej, niż zapowiadała PO w kampanii wyborczej. Gdyby unijny szczyt odbył się na przykład miesiąc temu, wyszłoby tylko 295 mld zł i rząd musiałby się tłumaczyć. A może to nie fart, tylko pomocna dłoń prezesa NBP i jego dilerów walutowych?
Jacek Kowalczyk, dziennikarz
Jacek Kowalczyk, dziennikarz "Pulsu Biznesu" / fot. Grzegorz Kawecki
None
None
  • Łącznie z kasą na rolnictwo mamy obiecane z UE 440 mld zł. Prawo i Sprawiedliwość orzekło, że to jakieś ochłapy, a cały szczyt zakończył się sromotną porażką Polski. Jarosław Kaczyński przed szczytem przekonywał, że tak go w Unii lubią, że daliby my kwadryliardy euro, ale Donald Tusk nie da rady, bo czego się nie tknie, to schrzani. No i wykrakał.
  • W tej medialnej burzy na temat negocjacji zapomina się zwykle, że Polska nie tylko dostaje kasę z UE, ale też do niej wpłaca. I to niemało. Średnio rocznie rząd przelewa na konta komisji około 3,5 mld EUR, co w całym siedmioletnim budżecie daje kwotę około 100 mld zł. Czyli netto dostajemy na politykę spójności o około jedną trzecią mniej, niż twierdzą politycy.
  • Bezrobocie w styczniu wzrosło już z 13,4 do 14,2 proc. Jest więc najwyższe od prawie sześciu lat. Trudno się z tych danych śmiać. Przez rok grono bezrobotnych powiększyło się w Polsce o prawie 170 tys., a od upadku banku Lehman Brothers już o 920 tys. osób. Ale można się pośmiać z rządowych prognoz dla rynku pracy. Minister pracy rok temu prognozował na koniec 2012 r. bezrobocie na poziomie 12 proc.
  • Minister skarbu Mikołaj Budzanowski się uparł i wepchnął Sebastiana Mikosza na fotel prezesa LOT-u (minister oczywiście twierdzi, że nie miał z tą nominacją nic wspólnego). W tym przypadku jednak nerwy są zrozumiałe. Obaj pewnie wiedzą, że to może być ich misja kamikadze.