GPW: SEKTOR LEKKI NIE MIAŁ LEKKO W 1999 R.
Spółki z branży poszukiwały oszczędności przede wszystkim w zwalnianiu załóg
Mijający 1999 rok był kolejnym, w którym emitenci reprezentujący na warszawskim parkiecie sektor lekki musieli twardo walczyć o przetrwanie. W mijających 12 miesiącach do tradycyjnych bolączek całego sektora (tani import, nielegalna sfera produkcji) dołączyła nowa przeszkoda: wciąż odczuwalny ubiegłoroczny kryzys rosyjski. Spółki „lekkie”, pozbawione wsparcia ze strony zagranicznych akcjonariuszy, zmuszone były radzić sobie same.
Z roku na rok spółki z branży lekkiej osiągają coraz gorsze wyniki finansowe. Przybywa emitentów giełdowych, których działalność w rozliczeniu 12-miesięcznym kończy się na minusie. Wypracowanie przez firmę choćby niewielkiego zysku w tym roku (podobnie zresztą, jak w latach poprzednich) jest nie lada sukcesem. Pokonanie przez podstawowe pozycje zawarte w sprawozdaniach finansowych poziomu inflacji jest wyjątkowym powodem do dumy.
1999 rok zapowiadał się dla tej grupy spółek jako trudny i takim był. Firmy w dalszym ciągu musiały się zmagać z nadmiernym, często nielegalnym i tanim importem produktów, przywozem nowych wyrobów pod szyldem odzieży używanej, zaniżaniem wartości przywożonych do Polski produktów. Nadal dokuczała szara strefa produkcji.
Rząd nie pomógł
Przedstawiciele spółek giełdowych uważają, że planowana przez rząd ochrona rodzimego rynku realizowana jest opornie. O obiecanej promocji sektora nawet nie chcą wspominać.
Dodatkowo przedsiębiorcy odnoszą wrażenie, że urzędnicy państwowi postępują inaczej niż wcześniej zapowiadali. Wskazują na podpisaną w październiku przez Janusza Steinhoffa, ministra gospodarki, umowę z Turcją o wolnym handlu. Zgodnie z nią cła na tekstylia w 2000 roku spadną o 70 proc., rok później nie będą one w ogóle obejmować tkanin wełnianych, a od 2002 roku przestaną obowiązywać na odzież gotową, obuwie, dzianiny, cienkie tkaniny oraz firanki.
Oprócz zwyczajowych trudności, spółki zostały postawione przed koniecznością dostosowania się do realiów rynkowych, będących następstwem wybuchu kryzysu rosyjskiego. Dla wielu oznaczało to utratę bądź znaczne ograniczenie dotychczasowych rynków zbytu.
Zagranica nieobecna
Po załamaniu na Wschodzie, spółki z branży lekkiej nie mogły liczyć na pomoc zagranicy. Znalazły się w odmiennej sytuacji od — równie przez rosyjski kryzys poszkodowanych — spółek z giełdowego sektora spożywczego.
Taka sytuacja nie dziwi, mając na uwadze strukturę akcjonariatu firm „lekkich”. Obecność w nich podmiotu z zagranicznym rodowodem to wyjątkowa rzadkość. Wśród 17 emitentów przyporządkowanych przez GPW do tej branży, w spisie akcjonariuszy posiadających minimum 5 proc. udziałów, podmioty zagraniczne znajdują się jedynie w Bielbawie, Próchniku i Vistuli.
Zachodni inwestorzy branżowi nie kwapią się do wchodzenia w polskie spółki, mając do wyboru tańszą siłę roboczą i mniejsze koszty produkcji w Rumunii, Bułgarii czy na Ukrainie.
Walka o przetrwanie
Ucieczka przed bankructwem i chęć dalszego funkcjonowania spowodowały konieczność wprowadzania zmian. Pomysły były różne.
Ariel zdecydował się na zaprzestanie wytwarzania nierentownego obuwia wtryskowego. Radomska spółka postanowiła skoncentrować się na dwóch obszarach działalności, które przynoszą jej zyski. Są to wynajem (własnością firmy jest budynek zlokalizowany na terenie Warszawy) oraz produkcja podeszew.
Kierownictwo Masters postanowiło z kolei opracować nowy plan marketingowy.
W Vistuli wprowadzane są zmiany organizacyjne (przejście wszystkich zakładów na pracę w systemie jednozmianowym).
Inni decydowali się na wyprzedaż po niższych cenach wyrobów zalegających w magazynach czy też wprowadzanie okresowych przestojów produkcyjnych w zakładach.
Restrukturyzacja
Powszechnym zjawiskiem w 1999 roku było poszukiwanie oszczędności w drodze restrukturyzacji zatrudnienia.
Na zwolnienie części załogi zdecydowały się m.in. Ariel, Wistil, Elpo, Łukbut, Novita i Sanwil. W przypadku ostatniej spółki, operacja ta kosztowała ponad 1,15 mln zł i wpłynęła na zmianę wcześniej opracowanych przez władze emitenta prognoz wyników finansowych. W listopadzie zostały one skorygowane w dół. Akcjonariusze zostali poinformowani, że strata netto w całym 1999 roku wyniesie 6,5 mln zł (w wersji wcześniejszej ujemny wynik netto miał zamknąć się kwotą wysokości 4,81 mln zł). Kosztowne procesy odchudzania załogi ponoszone przez emitentów nie zniechęcają innych do podejmowania podobnych działań. Ostatnio na taki krok zdecydował się zarząd zamojskiej Delii.
POMOC PRZYSZŁA Z HANDLOWEGO: Zakłady Odzieżowe Bytom, którymi kieruje Cezary Przybysławski, zdaniem analityków nie miałyby szans na wyjście z dołka, gdyby nie wsparcie BH. fot. Borys Skrzyński
SPADEK, KTÓRY NIE ZASKOCZYŁ: Kłopoty finansowe Próchnika, kierowanego przez Włodzimierz Węglarczyka, dzielą nie tylko akcjonariusze spółki, ale i niepewna swego losu załoga. fot. Grzegorz Kawecki