Gra muzyka z polskiego głośnika

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2016-02-29 22:00

W odradzającej się branży znów słychać o zyskach. Tonsil i Pylon produkują coraz więcej „bez chińszczyzny”.

W PRL o polskich zestawach głośnikowych było głośno. Po czym z hukiem upadł Tonsil — dziś, mimo kolejnej reaktywacji, spółki nie ma na giełdzie, ale po cichu notuje rekordową sprzedaż.

BĘDZIE SIĘ DZIAŁO:
BĘDZIE SIĘ DZIAŁO:
Mikołaj Rubeńczyk, członek rady nadzorczej Pylona, młodszego konkurenta Tonsilu, chce zamieszać na rynku audio. Na razie obie polskie firmy budują hale i deklarują, że popyt na rodzimym rynku przewyższa ich możliwości produkcyjne.
Marek Wiśniewski

Na rynku NewConnect jest jednak inny gracz z segmentu nagłośnienia — jarociński Pylon korzeniami tkwi m.in. w Tonsilu, dla którego był niegdyś poddostawcą. W 2015 r. spółka rosła w tempie technologicznych start-upów i zapowiada, że jeszcze narobi sporo pozytywnego hałasu w wyciszonej w Polsce branży. Teraz właśnie szykuje się do wypuszczenia na rynek zestawu głośnikowego wartego niemal 10 tys. zł, w którym nie tylko wnętrze się liczy.

— Poza funkcjami audio taki zestaw musi spełniać walory estetyczne, być elementem dekoracji — mówi Mikołaj Rubeńczyk, przewodniczący rady nadzorczej spółki.

Jeszcze nie Denon

Rosnąca rola designu i estetyki powoduje, że Pylon wywodzi się m.in. z rodzinnej firmy wyspecjalizowanej w meblarstwie biurowym. Kilka lat temu jej wspólnicy postanowili sami — w dawnej hali zakładów włókienniczych — ruszyć z produkcją pod własną marką. — W zeszłym roku nasze przychody ze sprzedaży produktów własnych wzrosły niemalo 60 proc. Idzie ona na tyle dobrze, że w ostatnich dwóch kwartałach 2015 r. mieliśmy niemal puste magazyny — tłumaczy przedstawiciel spółki.

Audiofile twierdzą, że pod względem jakości dźwięku i wykonania obudowy Tonsil czy Pylon nie ustępują renomowanemu japońskiemu Denonowi. Jeśli chodzi o marketing, design i renomę, to jeszcze wiele jest do zrobienia: w zeszłym roku Pylon sprzedał 1,5 tys. zestawów, notując 2,3 mln zł przychodów, a zysk operacyjny wyniósł zaledwie 0,2 mln zł. Tonsil może pochwalić się nieco większą skalą.

— Nasze przychody są na poziomie kilku milionów złotych i rosną w tempie ponad 20 proc. rocznie. Najlepsze wciąż jest przed nami, choć nawet teraz rynek nas zaskakuje — od sierpnia sprzedaliśmy ponad 100 zestawównowego modelu Altus 380, którego cena to około 6 tys. zł. Nie wyrabialiśmy się z produkcją — mówi Kajetan Adamczak, dyrektor operacyjny Tonsilu.

Flaga ma znaczenie

Mikołaj Rubeńczyk ocenia, że dalszy wzrost w tempie kilkudziesięciu procent rocznie to dla Pylona plan minimum. We wrześniu ma ruszyć zakład produkcyjny, jeszcze wcześniej — w maju — halę we Wrześni uruchomi Tonsil.

— Polskie produkty są coraz bardziej doceniane właśnie w Polsce, o ile trzymają dobrą jakość. Na naszą korzyść działa budowana przez lata siła marki. W tym roku zamierzamy rozwinąć skrzydła w Wielkiej Brytanii — wraz z lokalnym partnerem ruszamy tam z projektem Tonsil Sound. Obecnie pracujemy nad nową ofertą, cztery kolejne modele wejdą do sprzedaży przed ostatnim kwartałem — informuje Kajetan Adamczak.

— Teraz dobijamy do sprzedaży 150 zestawów miesięcznie w Polsce. Szacuję, że rynek jest na tyle chłonny, że poziom 300 zestawów na miesiąc to kwestia kilku kwartałów — twierdzi Mikołaj Rubeńczyk. Lada miesiąc ruszy szerszym strumieniem sprzedaż zestawów Pylona do m.in. salonów audio w Niemczech. Co kusi Europejczyków? Dawna renoma polskiego audio, ale też relacja ceny do jakości komponentów — w obudowach z Jarocina czy Wrześni zamknięto lokalne podzespoły, nie ma tam „chińszczyzny”. Otwarte pozostaje pytanie, czy jest w nich melodia do wysokich, długofalowych zysków.