Gry komputerowe pod flagą biało-czerwoną

Mariusz GawrychowskiMariusz Gawrychowski
opublikowano: 2013-01-15 00:00

Resort gospodarki pomoże się promować polskim producentom na kluczowych targach zagranicznych

Choć Waldemar Pawlak nie kieruje już resortem gospodarki, jego pomysły wchodzą w fazę realizacji. Jesienią ubiegłego roku były wicepremier docenił gospodarczą rolę producentów gier komputerowych i obiecał im rządowe wsparcie. Urzędnicy z placu Trzech Krzyży wcielają te obietnice w życie. Resort rozpisał przetarg na wybór podmiotu, który zajmie się wspieraniem polskich producentów na rynkach zagranicznych. Na oferty czeka do końca stycznia, a wsparcie ma ruszyć od marca.

Narodowe stoisko

Z dokumentacji przetargowej wynika, że resort chce umożliwić polskim firmom wyjazdy na branżowe targi, na których będą mogły chwalić się produktami. Udział w imprezach ma być wspólny, co oznacza, że może powstać na nich narodowe stoisko. W planach są wyprawy: w marcu na targi CeBIT do Hanoweru, w czerwcu na E3 do Los Angeles, a w sierpniu na Gamescom do Kolonii. Nie licząc CeBIT, na których króluje szeroko pojęte IT, dwie pozostałe imprezy zaliczająsię do najważniejszych w branży. Dodatkowo resort chce zawieźć polskich producentów gier do Doliny Krzemowej oraz na przyszłoroczne targi elektroniki CES w Las Vegas. Całość ma pochłonąć 1,6 mln zł.

Trafny dobór

Taki pomysł na zorganizowane wsparcie cieszy się uznaniem w oczach branży gier. Jak mówi Wojciech Ozimek, prezes one2tribe, widać, że resort gospodarki posłuchał producentów i dopasował program do ich oczekiwań. Początkowo chciał tylko zabrać ich na CeBIT (Polska jest głównym partnerem tegorocznej edycji tych targów), ale rozszerzył listę także o branżowe imprezy.

— Widać, że program jest adresowany do małych i średnich firm. Liderzy branży raczej z niego nie skorzystają, bo stać ich na samodzielny wyjazd. Ale dla małychto zbyt duży wydatek — podkreśla Wojciech Ozimek.

Nie należy spodziewać się, by razem z resortem gospodarki do Niemiec czy USA wybrały się giełdowe CD Project RED czy City Interactive. Trzeba jednak pamiętać, że w branży funkcjonuje nawet około 200 innych producentów gier. Często są to niewielkie firmy, które działają w niszach.

— Ten rodzaj wsparcia może pomóc zaistnieć małym firmom. Na dużych targach znajdują się bloki wystawowe, poświęcone firmom z jednego państwa — tłumaczy Adam Robaszyński-Janiec, współwłaściciel warszawskiego studia World-Loom.

Jego zdaniem, zyskają na tym nie tylko przedsiębiorcy, którzy sami w ogóle by się nie wystawili lub zginęli w tłumie, ale także państwo, bo ma szansę pokazać, że zależy mu na rozwoju branży. Tomasz Kurek, szef notowanego na NewConnect Macro Games, podkreśla, że resort trafnie wybrał imprezy, na które chce zawieźć rodzime firmy.

— Zastanawialiśmy się nad samodzielnym wyjazdem na te targi i możliwe, że skorzystamy z oferty ministerstwa — mówi prezes Macro Games. Podkreśla, że udział w targach to doskonała okazja do nawiązania kontaktów biznesowych.

— To warunek sukcesu na globalnym rynku gier komputerowych — podsumowuje.