GS KRYNKI NIE CHCE KUPIĆ KULEJĄCEGO KONKURENTA
Konflikt personalny stoi na przeszkodzie fuzji lokalnych firm
CHCĄ INWESTOWAĆ: Boimy się zaciągać kredyt na produkcję wody, jesteśmy za słabi. Czekamy na inwestora, a zainteresowanych nie brakuje. Przyjeżdżają do nas przedstawiciele firm z Płocka, Gdyni, Gdańska. Na razie konkretnych propozycji jeszcze nie otrzymaliśmy — opowiada Lucjan Bombrych, współwłaściciel spółki Artez. fot. Arc
We wsi Krynki działają aż cztery wytwórnie wody mineralnej. Trzy z nich należą do Gminnej Spódzielni, jedna do spółki Artez. Gminna Spółdzielna buduje właśnie kolejną wytwórnię, a Artez — który od roku nic nie sprzedał — szuka inwestora. Konflikt personalny stoi na przeszkodzie ewentualnemu porozumieniu stron.
Na obrzeżach Puszczy Knyszyńskiej leży wieś Krynki. Przez jej środek ciągnie się podziemny zbiornik zmineralizowanej wody o szerokości 200 i długości 1500 metrów. Do jej wydobycia nie są potrzebne specjalistyczne urządzenia, bowiem zbiornik ma kształt studni artezyjskiej.
W latach 50. korzystając z dogodnych warunków, miejscowy GS otworzył wytwórnię napojów gazowanych. W roku 1974 ruszyła w Krynkach produkcja wody mineralnej. W latach 80. można było jej się napić w warszawskim Domu Chłopa czy hotelu Forum. Przyszły lata 90. i Krynka stała się ponownie wodą lokalną. Nie stało to jednak na przeszkodzie wybudowaniu dwóch kolejnych wytwórni. W 1996 roku pojawił się konkurent — prywatna firma Artez.
Od 1991 roku zajmowała się ona głównie handlem z Białorusią.
— Dochody z handlu zainwestowaliśmy w wytwórnię napojów na Białorusi, która rozpoczęła produkcję w 1994 roku. Najdalej nasz produkt dotarł na południowy Sachalin — chwali się Lucjan Bombrych, współwłaściciel Artezu.
Nowe inwestycje
Wykorzystując dochody z działalności na Białorusi, Artez wybudował w Krynkach Wytwórnię Wód Mineralnych.
— W Polsce produkowaliśmy wodę w latach 1996-97. Nie uzyskaliśmy jednak zakładanych dochodów i w 1998 roku nie prowadziliśmy praktycznie tej działalności. Na razie zainwestowaliśmy w TIR-y. Sami nie chcemy kontynuować produkcji w Krynkach — relacjonuje Lucjan Bombrych.
W odmiennej sytuacji jest GS w Krynkach.
— Rynek wymusił na nas budowę czwartego zakładu. W tej chwili zaspokajamy w pełni potrzeby klientów, ale chcemy podnieść jakość naszej wody. Być może po oddaniu do użytku nowego, zakład nr 1 zostanie zamknięty — spekuluje Wieczysław Protasiewicz, prezes Gminnej Spółdzielni w Krynkach.
Kryński GS też nie próżnował na wschodnim rynku, ale sytuacja na nim nieco się już zmieniła.
— Naszymi odbiorcami były Rosja, Białoruś, Ukraina. Niestety, od trzech lat już nie kupują. Spadek wartości pieniądza i ochrona rodzimego rynku na Wschodzie zablokowały eksport. Mamy za to kontakt z młodymi litewskimi firmami. Obecnie sprzedajemy na Litwę ok. 20 proc. naszej produkcji — mówi Wieczysław Protasiewicz.
Artez wciąż działa na Białorusi, choć nie wiedzie mu się na tamtym rynku tak dobrze jak przed kilku laty.
— Dzisiaj zbyt jest trudniejszy. Białorusini stawiają swoje maszyny i sami robią wodę mineralną — twierdzi Lucjan Bombrych.
Źródło konfliktu
W tej chwili Artez szuka inwestora. Miejscowy GS nie jest tym zainteresowany i woli wybudować nową wytwórnię.
— Wytwórnia Wody Mineralnej Artez nas nie interesuje. Jest nam po prostu nie po drodze. To zakład oddalony od nas aż o kilometr. Poza tym nie było żadnej oferty z ich strony — podkreśla Wieczysław Protasiewicz, prezes Gminnej Spółdzielni w Krynkach.
— Nie warto o tym mówić. To jest ich niezawisła decyzja. Jakiś inwestor na pewno się znajdzie. Jeżeli nie, to może za rok zaryzykujemy i spróbujemy sami znów uruchomić wytwórnię — komentuje współwłaściciel Artezu.
We wsi wiadomo, że obaj panowie są w konflikcie. Lucjan Bombrych był kiedyś prezesem kryńskiego GS-u. Współtwórca sukcesu wody Krynki postanowił sam zainwestować w podziemny zbiornik. Okazało się jednak, że GS jest silniejszy. Mając za złe prywatną inicjatywę, oskarżał Artez o posługiwanie się zastrzeżonym znakiem towarowym kryńskiej spółdzielni. Lucjan Bombrych twierdził, że jest to jego projekt. GS Krynki wygrał proces. Podobno straty poniesione z tego tytułu były przyczyną przerwania produkcji wody mineralnej z Artezu. Szefowie obu firm odmówili rozmowy na ten temat. Twierdzą, że nie chcą rozdrapywać ran.