O miasto bez centrum handlowego lub z dużym potencjałem dla sieci i deweloperów już dziś bardzo trudno. Oto kilka propozycji
Centra handlowe rosną z dnia na dzień od wielkich miast po powiaty. Deweloperzy węszą za nowymi lokalizacjami, wchodzą do miasteczek, o których jeszcze pięć lat temu powiedzieliby, że nie warto. Pomagają im sieci handlowe, które zamiast wojny z konkurentami w Poznaniu wybierają monopol w Rawie Mazowieckiej. Wspólnie z brokerami, którzy na co dzień oceniają potencjał handlowy miejsca, prześledziliśmy mapę Polski. Okazuje się, że mamy jeszcze sporo białych plam tam, gdzie nie brakuje centrum handlowego i oferty dużych sieci handlowych.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
O miasto bez centrum handlowego lub z dużym potencjałem dla sieci i deweloperów już dziś bardzo trudno. Oto kilka propozycji
Centra handlowe rosną z dnia na dzień od wielkich miast po powiaty. Deweloperzy węszą za nowymi lokalizacjami, wchodzą do miasteczek, o których jeszcze pięć lat temu powiedzieliby, że nie warto. Pomagają im sieci handlowe, które zamiast wojny z konkurentami w Poznaniu wybierają monopol w Rawie Mazowieckiej. Wspólnie z brokerami, którzy na co dzień oceniają potencjał handlowy miejsca, prześledziliśmy mapę Polski. Okazuje się, że mamy jeszcze sporo białych plam tam, gdzie nie brakuje centrum handlowego i oferty dużych sieci handlowych.
None
None
Króluje stolica
Zaczynamy od największych miast. Tu konkurencja jest już duża, ale to nie znaczy, że deweloperzy nie mają w nich co robić. Prawie każde z nich ma miejsce dla nowych, szczególnie mniejszych, formatów handlowych, nowych lokalizacji czy poprawy starszych obiektów. Króluje stolica.
— W Polsce mamy ponad 7 mln mkw. powierzchni handlowej. Jednak w Warszawie nadal jest dużo miejsca na nowe, ciekawe projekty, które mogą wypełnić luki na handlowej mapie. Trochę gorzej, ale nadal nieźle, jest w innych dużych miastach — mówi Patrycja Dzikowska z Jones Lang LaSalle.
Deweloperzy i agenci przypomnieli sobie ostatnio także o obrzeżach aglomeracji, których mieszkańcy zarabiają w centrum i według tamtych stawek. Chodzi w szczególności o okolice Warszawy i Górny Śląsk.
— Jeszcze kilka lat temu sądziliśmy, że klienci z Wołomina są w stanie pojechać na większe zakupy do Warszawy. Dziś już tak nie jest. Chcą mieć ofertę u siebie. Inaczej wielu z nich zrobi zakupy na przykład w internecie — mówi Karina Kreja, analityk z CBRE.
Lokalne zwyczaje
Prawdziwych białych plam szkoda szukać w kilkusettysięcznych miastach. Trzeba spojrzeć znacznie niżej. Analitycy agencji nieruchomości wskazują swoje typy i upominają inwestorów: musicie się spieszyć.
— Są miasta o wielkości 50-60 tys., w których brak nowoczesnej powierzchni handlowej. Ale to nie potrwa długo, bo w każdym z nich na różnym etapie są plany stworzenia nowoczesnych obiektów — mówi Tomasz Górski z działu powierzchni handlowych z Cushman & Wakefield. Problemem tych miast jest jednak ich nieprzewidywalność.
— Tu trzeba uważać, by bardzo dobrze poznać lokalny rynek, bo zwyczaje zakupowe ich mieszkańców są zupełnie inne niż w dużym mieście — mówi Olga Drela, analityk DTZ.
OKIEM EKSPERTA
Ograniczony potencjał
WOJCIECH NORMAND
wiceprezes Deichmanna
BRZEGNYSAPSZCZYNACIESZYN
Potencjał rozwoju handlu w największych miastach jest już na wyczerpaniu, jednak nadal zazwyczaj większe obroty mamy właśnie w nich. Nie oznacza to jednak, że sieci handlowe mogą go nadrobić w mniejszych ośrodkach. Tam możliwości są ograniczone przez zwykle większe bezrobocie, mniejszą siłę nabywczą czy odpływ młodych osób do wielkich ośrodków. Deichmann jest skłonny wchodzić do miast o wielkości nawet 20 tys. mieszkańców, jednak ważna jest strefa oddziaływania centrum handlowego. W Niemczech nasz najmniejszy sklep działa w miejscowości, w której mieszka tylko 800 osób.