Gdy wydawało się, że światłowodowe Hawe w końcu będzie w stanie dogadać się z wierzycielami i ostatecznie odsunie od siebie widmo upadłości, wszystko znów się skomplikowało.

We wtorek po południu kontrolowana przez Hawe spółka Mediatel poinformowała o postanowieniu sądu dotyczącym wszczęcia egzekucji z dochodów w odpowiadającej za gros biznesu grupy zależnej spółce Hawe Telekom. To oznacza, że wierzyciele będą mogli wprowadzić zarządcę przymusowego do spółki, która na mocy porozumienia z największymi wierzycielami — m.in. Agencją Rozwoju Przemysłu i Alior Bankiem — w najbliższych dniach miała wyemitować obligacje na spłatę starych długów.
„Działania te mogą przynieść skutek w postaci unieważnienia porozumienia w sprawie umowy restrukturyzacyjnej Hawe i w konsekwencji wystąpienia przesłanek do złożenia wniosku o upadłość spółki” — głosi oświadczenie zarządu Hawe.
Prawnicze gierki
Całej sprawie smaczku dodaje fakt, że sąd wydał postanowienie o wszczęciu egzekucji z dochodów jeszcze 23 listopada, tymczasem Hawe w kolejnych dniach dopinało negocjacje z wierzycielami i ustalało warunki emisji obligacji przez Hawe Telekom, nad którym teraz kontrolę mają przejąć wierzyciele. Postanowienie sądu wydano na wniosek osoby reprezentowanej przez kancelarię KKW — tę samą, która jednocześnie pracowała dla Hawe przy ustalaniu warunków emisji obligacji i porozumienia z resztą wierzycieli.
— Kancelaria KKW zataiła przed nami i pozostałymi stronami negocjacji umowy restrukturyzacyjnej bardzo istotne okoliczności i wprowadziła wszystkich w błąd. Podobnie jak większość wierzycieli, jesteśmy zaskoczeni tą sytuacją, szczególnie faktem, że KKW prowadziła równolegle zlecone działania dotyczące emisji obligacji. Czekamy na opinie prawne i analizujemy, co robić dalej — mówi Paweł Paluchowski, wiceprezes Hawe i prezes Mediatela.
Zarząd Hawe w oświadczeniu „wyraża nadzieję, że sprawa zostanie jak najszybciej wyjaśniona przez regulatora rynku”.
Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) na razie jest lakoniczna. — Będziemy wyjaśniać te okoliczności — mówi Maciej Krzysztoszek z KNF. W ramach egzekucji z dochodów wszystkie składniki majątku dłużnika podlegają automatycznemu zajęciu. Dłużnik, czyli Hawe Telekom, może jednak dalej realizować kontrakty bez ryzyka, że któryś z wierzycieli pozbawi je niezbędnej gotówki lub zajmie potrzebne do normalnego funkcjonowania aktywa (np. linie światłowodowe).
Po prawomocnym wszczęciu procedury wszystkie inne egzekucje zostają umorzone, a nowych nie można wszczynać. Wierzyciele mogą jedynie przyłączyć się do postępowania i czekać, aż zyski zadłużonego przedsiębiorstwa, zarządzanego przez zarządcę, a nadzorowanego przez sąd, pozwolą na ich spłatę.
Tajemnicze transakcje
Tymczasem Mediatel, którego niemal wszystkie akcje należą do Hawe, poinformował w weekend, że przejął na własność znaczące aktywo, którego wartość przekracza 10 proc. kapitałów własnych spółki na koniec trzeciego kwartału. Chodzi więc o transakcję wartą co najmniej kilkanaście milionów złotych.
— Z uwagi na zapisy umowy nie możemy udzielić żadnej informacji na temat transakcji — mówi Paweł Paluchowski. Po komunikacie Mediatela pojawiły się spekulacje, że tajemnicza transakcja może mieć związek z rozliczeniami z byłym głównym akcjonariuszem Hawe, Markiem Falentą. Hawe Telekom było poręczycielem kredytów biznesmena oskarżonego w tzw. aferze taśmowej, zaciągniętych w Alior Banku. Marek Falenta oficjalnie wycofał się z akcjonariatu Hawe w lipcu, na nasze pytania o spłatę kredytów w Alior Banku i rozliczenia z grupą Hawe nie odpowiedział (do zamknięcia tego wydania „PB”).
— W stosunku do pana Marka Falenty spółka prowadzi działania windykacyjne i jest to jedyna relacja, która łączy ją z byłym akcjonariuszem — mówi Paweł Paluchowski.
Mediatel tymczasem na początek stycznia zwołał nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy, na którym mogą zostać podjęte decyzje m.in. w sprawie emisji warrantów subskrypcyjnych bez prawa poboru, uprawniających do objęcia nowych akcji, a także w sprawie zmiany nazwy spółki. © Ⓟ