Cztery lokale serwujące tajwańską herbatę bubble tea otworzyły się w ciągu zaledwie trzech miesięcy tylko na jednej z warszawskich ulic, i to w odległości kilku metrów od siebie. W stolicy takich punktów jest w sumie siedem, każdy ma indywidualny koncept, który albo już powiela, albo ma takie plany. Inne miasta nie pozostają w tyle. Cztery lokale — trzy w Londynie i jeden w Warszawie — ma Bubbleology. Kolejne uruchamiać będzie w Czechach, na Słowacji, w Austrii i Szwajcarii. W Polsce za rok chce mieć 5-8 punktów.
— Na bubble tea panuje boom. Świadczyć może o tym fakt, że niemiecki McDonald's serwuje swoją wersję tej herbaty w 750 kawiarniach McCafe, a w samym Berlinie lokali stricte z bubble tea jest około 30. W Warszawie jest miejsce na ponad 10. W długiej perspektywie na pewno część otwieranych teraz punktów upadnie ze względu na słabą jakość produktów, receptur i obsługę klienta — mówi Paweł Nastański, jeden z przedstawicieli Bubbleology Polska.
Polski McDonald’s na razie tylko się przygląda. — Analizujemy ten rynek, ale nie należy spodziewać się, że w najbliższym czasie bubble tea trafi do naszego menu — ucina Krzysztof Kłapa, dyrektor ds. korporacyjnych McDonald’s Polska.
Bubbleology wkrótce zaczyna rozmowy z franczyzobiorcami. Negocjuje też z centrami handlowymi i uruchamia własnymi siłami drugi lokal w Warszawie.
— Zaskoczyła nas liczba zapytań o franczyzę. Po zaledwie trzech miesiącach działania dostaliśmy ich około 200 — twierdzi Paweł Nastański. Szczecińska BOBOone sprzedaje licencje. Za 20 tys. zł przedsiębiorca dostaje od licencjodawcy receptury, szkolenia i opiekę marketingową.
— Na razie mamy dwa lokale, w tym jeden własny. Rok chcielibyśmy zakończyć z dziesięcioma. Na Zachodzie można naliczyć setki lokali z bubble tea w każdym państwie — nie tylko wyspecjalizowanych, bo często maszyny mają np. piekarnie. Nie ma powodu, żeby tajwańska herbata nie przyciągnęła rzeszy klientów i u nas — uważa Karolina Nguyen Canh, dyrektor handlowy BOBOone.
Rozwój franczyzowy chce rozpocząć Bubble Tea 7. Na razie otwiera drugi punkt w Warszawie.
— Na Tajwanie bubble tea jest na każdym rogu, i to od 40 lat. W tym czasie zmieniały się oczywiście technologie, smaki czy formy, ale sam zwyczaj konsumpcji pozostał — mówi Van Pham, wiceprezes zarządu Bubble Tea 7.
— Dzisiaj to nowinka kulinarna, która przyciąga świeżością, ale bubble tea, którą oferujemy w ponad 8,6 tys. kombinacji smakowych, jest też świetnym deserem, innym niż kawa pomysłem na spotkanie z przyjaciółmi, czymś zaskakującym, ciekawym i niespotykanym — dodaje Paweł Nastański. Zdaniem Agnieszki Górnickiej, prezes firmy badawczej Inquiry, kawiarnie nie muszą drżeć przed nową konkurencją. i
— Kawa w polskiej kuchni jest osadzona od dziesięcioleci. Bubble tea sprawia wrażenie mody, którą interesuje się grupa klientów uwielbiająca wszelkie „wynalazki”. Za chwilę ta grupa może odpłynąć do czegoś nowego — uważa Agnieszka Górnicka.
Przedsiębiorcy nie poprzestają jednak na herbacie. Bubble Tea 7 ma w menu również kawę, mrożone jogurty, kanapki i ciastka. BOBOone jesienią chce poszerzyć ofertę o azjatyckie ciasteczka bądź kanapki. Bubbleology zamierza serwować tosty.
Herbata z bąbelkami
Bubble tea zaczynała jako napój sprzedawany na straganie na nocnym bazarze w Tajpej. Na Tajwanie serwuje ją ponad 8 tys. barów. Jest przygotowywana na bazie naturalnej czarnej lub zielonej herbaty z dodatkiem aromatów owocowych lub mleka. Na dnie kubka umieszcza się perełki tapioki, które przypominają w smaku żelki. Serwuje się ją na ciepło bądź zimno.