Hipermarkety równają do dyskontów

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2012-11-22 00:00

Auchan otwiera nowe sklepy, ale zmniejsza różnorodność produktów na półkach. To odpowiedź na zmiany rynkowe.

Odchudzanie także w biznesie może wyjść na zdrowie. Francuski Auchan, który na polskim rynku handlowym walczy w wadze superciężkiej, prowadząc 27 wielkopowierzchniowych hipermarketów, do tej pory chwalił się, że na półkach jego sklepów znaleźć można 60 tys. produktów. Teraz — wraz z nową strategią — ma być o jedną czwartą mniej, ale sieć przekonuje, że dla klientów to lepiej.

None
None

Już działające sklepy mają ograniczyć asortyment, a nowe — w tym startujący 30 listopada hipermarket w podwarszawskich Łomiankach — od razu będą miały węższą ofertę.

— Na półkach będzie ok. 45 tys. produktów. Staramy się znaleźć złoty środek między ich ilością i czytelnością oferty dla klientów — do tej pory dużo produktów tak naprawdę się dublowało, nie dawały żadnej wartości dodanej, nie przyciągały klientów, tylko zajmowały miejsce — mówi Paweł Szczypek, dyrektor hipermarketu Auchan w Łomiankach. Jego zdaniem, Auchan będzie prowadził „najlepszy hipermarketdyskontowy w okolicy”.

— Będziemy też promować produkt w mniejszych opakowaniach, by za te same pieniądze klient kupował bardziej urozmaicony asortyment — mówi Paweł Szczypek.

Czym jednak ma być „hipermarket dyskontowy”? Do tej pory różnice między tymi segmentami rynku były olbrzymie — dyskonty, takie jak Biedronka, Lidl i Netto, mają na półkach ok. 1000 produktów, stawiając na sprzedaż pod markąwłasną. Tymczasem w hipermarketach wybór był kilkadziesiąt razy większy. Według Krzysztofa Badowskiego, partnera w firmie konsultingowej Roland Berger, największe sklepy nie mają innego wyjścia — muszą równać produktami i sposobem sprzedaży do mniejszych formatów.

— Hipermarkety jako formuła już się wyczerpały. Przez ostatnie lata były w stagnacji pod względem sprzedaży, kończy się też miejsce na stawianie tak dużych obiektów. Klienci coraz częściej wolą korzystać z mniejszych sklepów, w których zakupy można zrobić o wiele szybciej i łatwiej, a przede wszystkim — bliżej domu — ocenia Krzysztof Badowski. Jego zdaniem, nieuniknione jest zawężenie asortymentu i powierzchni sprzedaży, którą można przeznaczyć np. na punkty usługowe.

— Hipermarkety oczywiście nigdy nie staną się dyskontami, ale na pewno mają dziś zbyt szeroką półkę produktów, którą trudno zarządzać, a jednocześnie trudno rywalizować nią ze specjalistycznymi sklepami w poszczególnych kategoriach. Można spodziewać się, że hipermarkety będą rezygnowały z usług części producentów, jednocześnie zwiększając udział produktów pod marką własną— mówi Krzysztof Badowski.