Hortex zaatakował kontrolerów z NIK

Gesing Marcin, Kozińska Katarzyna
opublikowano: 2000-06-16 00:00

Hortex zaatakował kontrolerów z NIK

Zarząd holdingu uznał, że raport pokontrolny ujawnia tajemnice handlowe

DWIE STRONY MEDALU: Wojciech Mądalski, prezes Hortexu, uważa, że NIK naruszył jego prawa, publikując dane o zarobkach zarządu spółki, a sam raport pokontrolny ujawnia tajemnice handlowe holdingu. Janusz Wojciechowski, prezes NIK, odpowiada, że poziom wynagrodzeń w Horteksie był sposobem na wyprowadzenie majątku ze spółki. fot. Grzegorz Kawecki

W odpowiedzi na raport pokontrolny Najwyższej Izby Kontroli zarząd spółki Hortex Holding zdecydował się dochodzić swoich praw na drodze sądowej i w prokuraturze. Zarząd holdingu zarzucił NIK ujawnienie tajemnicy handlowej i naruszenie dóbr osobistych spółki oraz członków zarządu. Niewykluczone, że spółka będzie też domagać się od Skarbu Państwa odszkodowania.

Zarząd spółki Hortex Holding złożył do sądu pozew przeciwko Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez prezesa Najwyższej Izby Kontroli o ujawnienie tajemnicy handlowej i naruszenie dóbr osobistych spółki.

Prawo silniejszego

Równocześnie zarząd zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa nadużycia władzy oraz naruszenia tajemnicy służbowej przez organ administracji państwowej reprezentowany przez Janusza Wojciechowskiego, prezesa, i Zbigniewa Wesołowskiego, wiceprezesa NIK. Indywidualnie pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko NIK złożył Wojciech Mądalski, prezes holdingu, który domaga się od generalnego inspektora ochrony danych osobowych wszczęcia postępowania kontrolnego w tej sprawie.

Zarząd Hortexu przekonuje, że izba złamała prawo przekraczając zakres kontroli przewidziany dla firm prywatnych, a na dodatek podała wszystkie informacje do wiadomości publicznej. Wojciech Mądalski dodaje, że raport NIK poinformował o jego prywatnych zarobkach.

— Najwyższe władze w państwie nadużywają swojej pozycji wiedząc, że dojście prawdy jest bardzo trudne. NIK powinien skupiać się na kontrolowaniu sektora publicznego. Prywatne podmioty działające w ramach wolnego rynku mogą być badane tylko w ograniczonym zakresie. Wejście NIK do sektora pozapublicznego powoduje straty, takie jak wejście słonia do składu porcelany — tłumaczy Lech Falandysz, pełnomocnik prawny Horteksu.

Janusz Wojciechowski, prezes NIK, wyjaśnia krótko, że każda firma, która kiedykolwiek skorzystała z pomocy publicznej musi się liczyć z możliwością skontrolowania jej przez NIK. Jego zdaniem, zarzut nierzetelności wobec NIK wynika z nieuważnej lektury raportu.

Walka na argumenty

— Ocenialiśmy przede wszystkim działania organów państwa wobec Hortexu, a nie samą firmę. Zarzuty typu kryminalnego kierujemy głównie do Urzędu Skarbowego w Płońsku, który bezpodstawnie zwolnił spółkę z opłaty skarbowej. Nie podaliśmy dynych osobowych mówiąc o zarobkach i nie identyfikowaliśmy funkcji kadry kierowniczej. Z drugiej strony gdybyśmy chcieli utrzymać w tajemnicy wszystkie informacje, których nie chce ujawnić Hortex, to nie bylibyśmy w stanie przedstawić raportu — mówi Janusz Wojciechowski.

Kto zabrał 66 mln zł

Według NIK, kwota zobowiązań Hortexu wobec Skarbu Państwa sięga 66 mln zł. Izba zarzuciła zaniżenie wartości przedsiębiorstwa przy przekształcaniu go w spółkę akcyjną.

— Nie jesteśmy winni SP żadnych pieniędzy. Zarzuty NIK są absurdalne. Nigdy nie przedstawiono nam podstaw do wyliczenia takiego długu. Cena przy sprzedaży została wynegocjowana w oparciu o realną wartość majątku firmy. Trudno wymagać żeby międzynarodowy inwestor zapłacił więcej niż spółka była warta — przekonuje Wojciech Mądalski.