Hyundai puszcza oko

Łukasz OstruszkaŁukasz Ostruszka
opublikowano: 2020-09-22 22:00

Najnowszy SUV koreańskiej marki chce się wyróżnić w całej masie innych SUV-ów. Producent twierdzi, że tucsona nie pomylisz z innym autem, gdy będzie cię wyprzedzał

Niektórzy producenci aut, wprowadzając na rynek kolejną generację danego modelu, poprawiają ją stylistycznie tylko nieznacznie. Wyostrzają kształt świateł, dodają jakieś przetłoczenia na karoserii, ale generalnie model wygląda jak młodszy brat tego, który ustępuje miejsca. Hyundai do takich firm nie należy.

BLISKO DO POLSKI:
BLISKO DO POLSKI:
Nowy tucson będzie produkowany w kilku fabrykach na świecie, w tym w zakładach Hyundai Motor Manufacturing Czech (HMMC) w Nošovicach. Polacy mogą więc powiedzieć, że tuż za płotem.
Fot. ARC

Koreańczycy zaprezentowali właśnie czwartą generację SUV-a tucson. I jedno jest pewne — nie pomylicie go na ulicy z poprzednią generacją sprzedawaną od 2015 r., a tym bardziej z pierwszą, która mimo kilkunastu wiosen spotykana jest jeszcze na polskich drogach. Hyundai lubi zresztą swojego tucsona, bo ten ciągnie w górę wyniki koncernu. Od premiery w 2004 r. producent dostarczył klientom ponad 7 mln egzemplarzy, z czego 1,4 mln trafiło do Europy. SUV jest najchętniej kupowanym hyundaiem w naszym regionie.

Dość jednak historii, czas na teraźniejszość, a raczej przyszłość, bo nowa generacja tucsona wygląda dość... kosmicznie i futurystycznie. Albo jak to niektórzy w branży określili, ma dość radykalny wygląd. Zmiana jest faktycznie szokująca, gdyż ustępujący model był raczej przykładem dość zachowawczej i konserwatywnej myśli stylistycznej — taki postawny SUV z normalnymi światłami, klasyczną linią nadwozia, bez dizajnerskich fajerwerków. Nowy uderza już pierwszym spojrzeniem, a konkretnie czymś, co Hyundai określa, jako „parametryczneukryte światła”. Nie mamy tutaj tradycyjnych reflektorów, ale jest pięć świecących płatów po każdej stronie, które jakby splatają się z osłoną chłodnicy zbudowaną z podobnych elementów. Gdy światła są wyłączone, tucson wygląda trochę tak, jakby nie miał ich w ogóle. Nagle zapala się fragment grilla, który okazuje się... światłami. W dodatku zapalone reflektorki przypominają trochę błyszczące klejnoty.

Hyundai chcąc nie chcąc sprawił, że na światłach skupili się niemal wszyscy, bo nie da się opisać tego auta bez poświęcenia szczególnej uwagi jego „spojrzeniu”. Czy to się klientom spodoba? Pewnie ile głosów, tyle opinii. Hyundai rzeczywiście jest odważny i sporo ryzykuje, ale jednak stworzył coś, co bez wątpienia jest oryginalne i świeże, a na rynku w tym segmencie jest niewyobrażalny ścisk. Na pewno światła pasują do ostrych krawędzi i wyraźnych przetłoczeń na karoserii, szczególnie wzdłuż linii bocznej. Auto przypomina kulturystę prężącego muskuły. Przy tym wszystkim tył samochodu, choć tutaj również zastosowano nietypowy układ świateł, wygląda jednak dość spokojnie. Uważny obserwator nie dostrzeże natomiast tylnej wycieraczki. To nie przeoczenie — została ukryta pod spojlerem.

Hyundai mówi, że tucson to pierwszy model z takim gadżetem, więc skoro pierwszy, to pewnie rozwiązanie zostanie zastosowane w innych. To wszystko wygląda dość ekstrawagancko i nietypowo, ale producent podkreśla, że „unikał tradycyjnych metod rysowania i szkicowania, a projektanci przy użyciu algorytmów geometrycznych i technologii cyfrowej opracowali futurystyczne elementy designu”. Nie wiemy, jak proces przebiegał w praktyce, ale patrząc na to auto, można Koreańczykom wierzyć na słowo, że technologia wrzuciła swoje trzy grosze. Nowocześnie jest też pod maską. Hyundai zaoferuje trzy opcje zelektryfikowanych układów napędowych. Pierwszy to hybryda z silnikiem smartstream o pojemności 1,6 litra T-GDI, wspieranym przez jednostkę elektryczną o mocy 44,2 kW. Łącznie daje moc rzędu 230 KM i moment obrotowy 350 Nm.

W ofercie będą również różne wersje hybrydy 48-woltowej o mocy od 136 do 180 KM, a w przyszłym roku pojawi się hybryda typu plug-in dostarczająca 265 KM. Do wyboru będą też wersje z silnikiem benzynowym, a nawet diesel o mocy 115 KM, czyli coś dla bardziej tradycyjnych osób. — Premiera to kolejny kamień milowy dla marki Hyundai. Teraz wszystkie SUV-y naszej marki dostępne są z zelektryfikowanymi napędami — mówi Michael Cole, prezes i dyrektor generalny Hyundai Motor Europe. Kamienie milowe są jednak rzadkością. Koncern liczy zapewne na to, że wystawia poważnego gracza do rywalizacji z takimi tuzami, jak volkswagen tiguan, peugeot 3008, nissan qashqai, renault kadjar, toyota C-HR czy seat ateca. Już widać, że ostre spojrzenie się przyda.