Innowacyjność to nie puste hasło

Redakcja
opublikowano: 2017-11-29 12:00
zaktualizowano: 2017-11-28 19:23

DEBATA NR 3 — 14.11.2017

Podobnie jak patriotyzm gospodarczy, innowacyjność stała się terminem modnym. Często jednak traktowana jest instrumentalnie, a przecież nie można jej nakazać — postęp musi się opłacać, chociaż kosztuje niemało. Innowacyjność stwarza ogromne możliwości rozwojowe dla jednych, ale symetrycznie stanowi także zagrożenie dla innych. Gospodarka nieuchronnie i szybko się zmienia, z tradycyjnych obszarów działalność przenosi się do świata wirtualnego — już nie tylko w handlu czy usługach, lecz także w sferze produkcji.

Rozmiary polskiej gospodarki wykluczają powstanie u nas takich lokomotyw postępu technologicznego, jakimi są globalni giganci. Jednak wiele podmiotów mniejszych, także z sektora małych i średnich przedsiębiorstw, doskonale sobie radzi w rywalizacji z zagraniczną konkurencją. Potrzebna jest im przede wszystkim życzliwość i stwarzanie warunków prawnych, doskonale obchodzą się bez państwowej strategii innowacyjności. Do gospodarki 4.0 dochodzić powinna ona sama, dzięki mechanizmom ekonomicznym, a nie z powodu chciejstwa decydentów.

Wobec ograniczonych możliwości finansowych, Polska powinna stawiać na innowacyjność w trafnie wybranych, konkretnych branżach. Dobrym przykłademjest elektromobilność, która rozwijała się oddolnie, bez instrukcji rządowych. Mimo deklaracji oraz zachęcających zmian prawnych wciąż nie funkcjonuje transfer wiedzy z nauki do biznesu oraz pieniędzy w stronę odwrotną. Do środowisk akademickich ciężko przebija się prawda, że sens mają tylko nowinki technologiczne, które są wdrażane w produkcji/usługach i pozytywnie weryfikowane przez rynek.