Latem tego roku spore poruszenie na rynku wywołała informacja o rejestracji nowej marki przez InPost — Izi. Z opisu w urzędzie patentowym wynika, że w zakresie jej kompetencji będzie m.in. oprogramowanie do płatności elektronicznych związanych z usługami pocztowymi i kurierskimi. W mediach pojawiły się spekulacje, że InPost być może przymierza się do uruchomienia własnych płatności mobilnych. Z naszych ustaleń wynika, że płatności tak, ale nie mobilne. InPost chce wejść w segment płatności w e-commerce, w tym również w płatności odroczone (BNPL).

Bankowy zaciąg
Informacja o rejestracji nowej marki — InPost Izi — może zostać właściwie zinterpretowana tylko w powiązaniu z innym komunikatem InPostu dotyczącym zmian personalnych w grupie. Już w czerwcu pisaliśmy, że dołącza do niej Szymon Wałach, były szef strategii w PKO BP i osoba odpowiedzialna za cyfrową transformację banku. We wrześniu okazało się, że w InPoście będzie w zasadzie robić to samo: przejmuje odpowiedzialność za strategię i digital. O znaczeniu, jakie dla grupy ma ten obszar, najlepiej świadczy zajmowane przez niego stanowisko — wiceprezesa i członka zarządu. Z naszych informacji wynika, że Szymon Wałach zebrał grupę kilkunastu osób wywodzących się z bankowości i finansów, które mają wprowadzić InPost na nowy, perspektywiczny rynek.
Czym jest Izi? Mówiąc najprościej — bramką płatniczą InPostu. Opłacając zakupy w internecie klient będzie mógł oprócz Blika, PayU, Mastercarda, Visy i wszystkich innych rozwiązań płatniczych wybrać Izi. To jednak zaledwie najprostsza funkcjonalność. Znaczenie Izi daleko wykracza poza obsługę płatności — bramka zostanie zintegrowana aplikacją InPostu do obsługi przesyłek kurierskich po to, żeby maksymalnie uprościć zakupy klienta. Wystarczy tylko jeden klik, żeby opłacić zakup i wskazać paczkomat do odbioru towaru.
— Z badań InPostu wynika, że 90 proc. klientów nie zmienia raz wybranego paczkomatu. Informacja o preferencjach jest zachowana w aplikacji. Po dokonaniu płatności przez Izi system automatycznie wskaże adres adres odbiorcy — mówi osoba znająca mechanizm działania nowych płatności w InPoście.
BNPL by InPost
Izi ma jeszcze bardziej ułatwić zakupy użytkownikom aplikacji, a tych, którzy korzystają z usług InPostu, ale jej nie mają, skłonić do jej zainstalowania.
— To kolejny krok w przesuwaniu klientów w kierunku aplikacji, co z jednej strony ma poprawić user experience, a z drugiej ograniczyć koszty. InPost chce przejść na paczkomaty bez terminali do odbioru przesyłek. Użytkownik aplikacji w ogóle nie musi z nich korzystać, bo to ona otwiera skrytkę bez potrzeby wpisywania kodu na ekranie paczkomatu — mówi jeden z naszych rozmówców.
User experience klienta to jedno — Izi może także okazać się znakomitym narzędziem do zdobywania wartościowych danych o internetowych zakupowiczach. Dzisiaj InPost wie, gdzie i jak często kupują i dokąd zamawiają towar. Dzięki Izi dowie się, co kupują i za ile. Pozna preferencje i zwyczaje zakupowe. Będzie wreszcie mógł zaproponować sfinansowanie zakupów, jeśli klient w danym momencie nie ma wystarczającej płynności na zamknięcie transakcji — z naszych informacji wynika, że wraz z Izi InPost zaoferuje klientom system płatności odroczonych. Nie sam, lecz z partnerem finansowym. Nie udało nam się ustalić, kto nim będzie. Prawdopodobnie żaden z dużych banków, gdyż one albo same rozwijają taką usługę (PKO BP, Millennium), albo robią to w ramach Blika (mBank, Santander, ING Bank Śląski). Pekao dopiero przymierza się do uruchomienia BNPL.
— Być może będzie to Aion, który podobną usługę świadczy dla Allegro Pay — mówi nasz rozmówca.
Gratka dla mniejszych sklepów
Wejście w płatności internetowe, a szczególnie w odroczone zupełnie inaczej spozycjonuje InPost na rynku e-commerce, przede wszystkim wśród mniejszych merchantów. Nasi rozmówcy twierdzą, że duzi gracze raczej będą niechętni Izi, ponieważ nie będą chcieli tracić kontroli nad klientem. Dla mniejszych sklepów natomiast spakowanie usługi kurierskiej i płatniczej w jednym plus płatności odroczone, które mogą pomóc w zwiększeniu obrotów, może być bardzo atrakcyjne.
— Izi może okazać się prawdziwym game changerem i dla InPostu, i dla rynku. Usługi płatnicze dają szansę na poprawę user experience, dywersyfikację modelu biznesowego i wejście na dynamicznie rosnący rynek. Chodzi o firmę, która obsługuje 40 proc. rynku przesyłek e-commerce’owych. To potężny udział, który daje bardzo mocną podstawę do konkurowania z największymi o segment płatności — mówi jeden z naszych rozmówców.
Dzisiaj potentatem w płatnościach w internecie jest Blik, który obsługuje ponad 70 proc. ruchu. Wkrótce firma, która jest spółką sześciu banków, ma uruchomić płatności odroczone.
— Celem InPostu nie jest zawojowanie polskiego rynku, co moim zdaniem może się stać, lecz przetestowanie Izi przed wdrożeniem usługi na rynkach zachodnich. Tam nie ma Blika, płatności internetowe są bardziej skomplikowane, user experience klienta daleko mniej pozytywne. Izi może więc okazać się mocnym atutem InPostu na zachodnich rynkach — uważą nasz rozmówca.
InPost odmówił kontaktu z redakcją w sprawie usługi Izi.
To rozwiązanie wcale nie musi być prostsze i łatwiejsze niż Blik, który odniósł bardzo duży sukces. Jego przewaga polega na tym, że jest połączony prawie ze wszystkimi bankami. W przypadku InPostu z pewnością trzeba będzie podpiąć rachunek lub kartę do systemu płatności. Część klientów z rozwiązania skorzysta — pewnie mały handel, dla którego rozliczenia transakcji staną się łatwiejsze. Niemniej nie widzę tu dużej rewolucji. Jeśli chodzi o płatności odroczone, jest to dosyć ryzykowny biznes i może przysporzyć dużych problemów. Przed nami spowolnienie. Jeśli ludzie zaczną kupować produkty pierwszej potrzeby z odroczoną płatnością, to biznes może stać się bardzo ryzykowny.