Interwencji w obronie złotego nie będzie

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2020-03-18 22:00

TRZY PYTANIA DO... MARKA ROGALSKIEGO, GŁÓWNEGO ANALITYKA WALUTOWEGO DM BOŚ

1. Czy NBP zdecyduje się na bronienie wartości złotego?

Marek Rogalski
Fot. ARC

Jak pamiętam, bank centralny nie interweniował w latach 2008-09 w obronie słabnącego złotego. I teraz będzie podobnie. Nie powinno to dziwić, gdyż aby interwencja była skuteczna, to muszą zaistnieć ku temu korzystne warunki. Tymczasem słabość naszej waluty w dużej mierze wynika z fatalnego globalnego sentymentu, który prowokuje do ucieczki w stronę gotówki, czyli tak naprawdę dolara. Niemniej na dłuższą metę słaby złoty nie jest tak korzystny dla gospodarki, jak to się może niektórym wydawać. Miejmy nadzieję, że najpóźniej za kilkanaście tygodni sytuacja się ustabilizuje. Niemniej na szybki powrót do poziomów sprzed pandemii za bardzo bym nie liczył.

2. Trudno uciec od porównań z sytuacją z poprzedniego globalnego kryzysu, kiedywartość złotego spadła w krótkim czasie o około połowę. Prognozowanie nigdy nie było łatwe, ale co przemawia za powtórką takiego scenariusza, a co nie?

Koronawirus może być tylko zapalnikiem, który uruchomi inne procesy. Mamy bezprecedensową akcję banków centralnych i rządów na świecie, której celem jest zminimalizowanie negatywnych skutków obserwowanej fazy zamrożenia wszelkiej aktywności. Ale spójrzmy chociażby na włoski dług, który od kilku dni jest mocno wyprzedawany — inwestorzy zaczynają się zastanawiać, skąd Włosi znajdą pieniądze na gigantyczne pakiety pomocowe, skoro wcześniej byli mocno zadłużeni. Nerwowość pojawia się też na rynkach długu korporacyjnego, gdyż nie ma pewności, czy mechanizmy pomocowe wesprą wszystkich. Polska na tle Europy wypada nieźle, jeżeli chodzi o statystyki związane z COVID-19, ale to niewiele zmienia. Złoty jest w grupie walut ryzykownych, a w obecnej sytuacji bliskie powiązania ze strefą euro wcale nie muszą być atutem. Reasumując, w najbliższych tygodniach nadal będzie nerwowo.

3. Poprzednio „zwycięzcami” kryzysu były dolar i frank. Czy teraz też obie te waluty będą tymi, w których de facto bezpiecznie jest trzymać oszczędności?

Zwycięzcy są ci sami, gdyż od poprzedniego kryzysu nie pojawiły się nowe waluty uznawane za bezpieczne. Zwróćmy jednak uwagę na to, że decydując się na przerzucenie oszczędności na inną walutę, przestajemy oszczędzać, a zaczynamy spekulować. Być może w krótkim okresie na tym zarobimy, ale w długim niekoniecznie, bo czy będziemy wiedzieli, kiedy ponownie powrócić do złotego?

Rozmawiał Kamil Zatoński