Są pierwsze ofiary powrotu opłaty odrolnieniowej dla gruntów leżących w obrębie miast. Zniesiony w 2008 r. obowiązek powrócił 5 września 2014 r. w związku z nowelizacją ustawy Prawo ochrony środowiska. Było to duże zaskoczenie dla Ministerstwa Gospodarki, zarządów specjalnych stref ekonomicznych, a przede wszystkim inwestorów. Nagle okazało się, że za 1 ha gruntów III klasy muszą dopłacić 200-300 tys. opłaty jednorazowej (umarzanej, jeśli cena rynkowa gruntu jest wyższa niż stawka za odrolnienie) plus tyle samo w 10 rocznych ratach.

Mali nie przełkną
— Wprowadzenie zmian we wrześniu bardzo nas zaskoczyło. Kupiliśmy w czerwcu ponad 26 ha w Grudziądzu i weszliśmy do Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Planujemy inwestycję za 200-300 mln zł w zakład architektury ogrodowej, w którym będzie pracować kilkaset osób. W przyszłości możemy poszerzyć projekt o produkcję biopaliw. Niestety, już na starcie prawodawca zrobił nam psikusa: w związku z opłatą za odrolnienie będziemy musieli dopłacić do gruntu 2,3 mln zł, a jeśli będziemy chcieli rozwinąć inwestycję — kolejne 1,4 mln zł — mówi Zdzisław Wilczyński, dyrektor techniczny Stelmetu. Deklaruje, że spółka nie zrezygnuje z projektu, bo jest zbyt mocno zaawansowany, jednak musi na nowo przeanalizować biznesplan. O ile duża firma przełknie dodatkowe 1-2 mln zł opłat, to dla mniejszych przedsiębiorców to prawdziwa przeszkoda.
— Zmiana ceny działki o 1 mln zł to dla nich za dużo. Mamy kilka firm, które dostały zezwolenia na inwestycje przed wakacjami. Teraz nie podejmują inwestycji. Kilka projektów jest zagrożonych — twierdzi Barbara Kaśnikowska, prezes Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Jeden z nich to inwestycja spółki Nysa Zakład Pojazdów, która w Strzelinie zamierzała zainwestować 15 mln zł i zatrudnić 200 osób. Firma chce produkować nadwozia pojazdów dostawczych i ciężarowych z superlekkich materiałów opracowanych w przyzakładowym laboratorium. Opłata za odrolnienie sprawia, że spółka musiałaby wyłożyć za działkę o 900 tys. zł więcej.
Posłowie w akcji
Przedsiębiorcy liczą, że niefortunny zapis zniknie.
— Nie otrzymaliśmy żadnego zapewnienia, ale liczymy, że postulaty inwestorów, którzy ulokowali interesy w specjalnych strefach ekonomicznych, zostaną pozytywnie rozpatrzone — mówi Zdzisław Wilczyński.
Problemy przedsiębiorców przedstawili posłowie w trzech interpelacjach. Posłanka Danuta Pietraszewska z PO podała przykład parku biznesowego na Śląsku, gdzie gmina wybudowała kanalizację, wodociąg, drogi, a teraz trudniej jej ściągnąć inwestorów, bo nagle pojawiła się dodatkowa opłata za odrolnienie. Mówiła też o przedsiębiorcy, który złożył wniosek o pozwolenie na budowę przed 5 września, czyli wejściem w życie nowych przepisów, ale z uwagi na natłok spraw nie dostał go odpowiednio wcześnie.
Opowiedziała też o dwóch firmach, które kupiły sąsiadujące działki. Ta, która rozpoczęła budowę w lipcu 2014 r., nie musiała uiszczać opłaty odrolnieniowej, natomiast ta, która prowadzi prace projektowe, będzie do tego zmuszona. Piotr Tomański z PO mówił o problemie Przemyśla, gdzie opłatą zostali zaskoczeni inwestorzy Tarnobrzeskiej SSE. Posłowie proponują likwidację zapisu o opłacie lub przynajmniej niepobieranie jej od firm, które kupiły grunty przed 5 września 2014 r.
Początek drogi
Resort gospodarki wie o problemie. — Zaczęliśmy konsultacje z resortami rolnictwa i środowiska — mówi Ilona Antoniszyn-Klik, wiceminister gospodarki. Ministerstwo Gospodarki jest jednak na mało zaawansowanym etapie. W ubiegłym roku powstały już trzy projekty zmiany ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych — dwa poselskie: PSL i PO, i jeden prezydencki.
— Chodzi nam o to, żeby przy odrolnianiu działek poniżej 0,5 ha nie była potrzebna zgoda ministra. Wkrótce odbędzie się pierwsze czytanie projektów. Zmiana ustawy możliwa jest w 1,5-2 miesiące — mówi Mirosław Maliszewski z PSL. Żaden projekt nie rozwiązuje jednak problemu przedsiębiorców, którzy chcą budować fabryki.
— Prawdopodobnie za kilka dni tym tematem zajmie się komisja senacka. Liczę, że pomoże, bo ta sytuacja odstrasza nie tylko obecnych, ale także przyszłych inwestorów — mówi Teresa Kamińska, prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. © Ⓟ