Inwestorzy przestali grać w ciemno

Adam Torchała
opublikowano: 2021-07-16 20:00
zaktualizowano: 2021-07-18 20:00

Indeks WIG-Games odrabia straty i od tegorocznego dołka urósł już o prawie 25 proc. Niemniej u inwestorów widać zmianę podejścia do branży. Nie wystarczy już tylko zapowiedzieć premierę by rosnąć

Przeczytaj i dowiedz się:

  • jakie są objawy słabości branży gier na GPW,
  • które spółki można uznać za rozczarowanie, a które mają szansę się wybronić,
  • dlaczego Cyberpunk jest podwójnym ciężarem dla CD Projektu.

Draw Distance poinformował w ubiegłym tygodniu, że termin zakończenia przyjmowania zapisów na nowe akcje przesunięty został 14 lipca na 31 sierpnia. W komunikacie podano, że decyzja została podjęta ze względu na warunki rynkowe oraz po to, by inwestorzy mieli więcej czasu na poznanie spółki, jej biznesu oraz warunków subskrypcji. Trudno jednak zakładać, by za przesunięciem daty stała tylko empatia i troska o inwestorów. To jasny sygnał, że popyt na nowe akcje był mniejszy niż się spodziewano.

Udane okazały się co prawda dwa ostatnie debiuty na NewConnect - w górę poszły notowania MegaPixel Studios i Noobz from Poland - ale trzy wcześniejsze przebiegały według odmiennego scenariusza. W 2021 roku z 15 debiutów za aż 11 odpowiadali przedstawiciele branży. Prawie połowa z nich jest dziś notowana poniżej ceny z oferty. Branża ewidentnie przestałą być inwestycyjnym „pewniakiem”.

Na hamulcu

Mało zachęcająca jest też krótka giełdowa przygoda debiutantów z rynku głównego. Warta 1,7 mld zł oferta Huuuge Games zwieńczona została nieudaną premierą na parkiecie, bo podczas pierwszego dnia notowania spadły, a był to dopiero początek degrengolady. Kurs jest obecnie o jedną czwartą niższy niż w IPO. Tańsze niż na rynku pierwotnym są także akcje spółek Games Operators i Gaming Factory (obie weszły na rynek główny w 2020 r.).

Powyżej ceny z oferty utrzymuje się co prawda kurs People Can Fly, ale notowaniom daleko do szczytu, na który wspięły się dzięki nadziejom związanym z premierą gry “Outriders”.

CD Projekt dał sygnał

Sygnał do korekty optymizmu w branży dał lider - CD Projekt. O „Cyberpunku 2077” napisano już wiele, ale nikt nie ma wątpliwości, że fala pesymizmu wezbrała przy okazji nieudanej premiery. Tak, jak przed laty sukces „Wiedźmina” zachęcał inwestorów do szukania perełek w gronie giełdowych producentów gier i przyciągnął na rynek nowe spółki, tak problemy z „Cyberpunkiem 2077” uświadomiły inwestorom, sam pomysł na grę i zasoby finansowe to jeszcze nie wszystko.

Dzień premiery gry CD Projektu był do tej pory momentem szczytowym, jeżeli chodzi o zainteresowanie akcjami przedstawicieli giełdowego gamedevu. Po pierwsze większość producentów gier ma na tyle mały portfel gier, że ich wyniki zależą przede wszystkim od powodzenia projektu, nad którym spółki te właśnie pracują. Po drugie inwestorzy dostrzegając wpływ sukcesów niektórych gier na notowania kupowali akcje chętniej, gdy zbliżała się premiera. Teraz giełdowy krajobraz zaczął wyglądać nieco inaczej.

Utracona atrakcyjność

Przedpremierowych gorączek nie widać na Blooberze, który na lipiec szykuje „Observera”, a w międzyczasie poinformował o strategicznej współpracy z Konami. Bez giełdowego echa przeszła czerwcowa premiera „Drift 21” autorstwa ECC Games. Do nowych minimów spada kurs Klabatera, choć za rogiem jest premiera „The Amazing American Circus”. Podobnie jest z Games Operators, choć niebawem ze wczesnego dostępu ma wyjść „Rustler”.

Nieco więcej działo się na akcjach CI Games, gdzie czerwcowa premiera "Sniper Ghost Warrior Contracts 2" stała się pretekstem do hossy. Hossa ta trwała jednak ledwie kilka dni i mimo iż producent informował, że gra przynosi dużo lepsze dochody niż pierwsza część, to jednak za papiery CI Games płaci się mniej niż przed rajdem.

Nie wystarczy „tylko” produkować gier

Wszystkie spółki z indeksu WIG-Games warte są mniej niż przed rokiem. Najbardziej przeceniono CD Projekt, najmniej straciły natomiast papiery 11 bit studios oraz Ten Square Games. To spółki, które wprawdzie nie mają w bliskiej perspektywie wielkich premier, jednak słyną z solidności i umiejętnego spieniężania pomysłów.

To szczególnie ciekawa obserwacja w zestawieniu z obniżeniem oczekiwań dotyczących premier. Niżej ceniony jest wirtualny zysk, który być może kiedyś pojawi się, jeżeli sukcesem zakończy się realizowany przez spółkę projekt. Nieco bardziej w cenie jest z kolei powtarzalność i potwierdzona wcześniej jakość.

Z tego punktu widzenia „Cyberpunk 2077” wydaje się podwójnym ciężarem dla CD Projektu. Spółka nie dość, że nie zrealizowała zysków, na które liczyli analitycy i inwestorzy, to dodatkowo nadszarpnęła wizerunek. Nie można już w ciemno zakładać, że dostarczony przez Redów projekt będzie najwyższej jakości, a to właśnie wiarygodność wydaje się coraz istotniejszym punktem zaczepienia dla inwestorów.

Czasy, gdy na giełdzie było ledwie kilku producentów gier, minęły. Dziś GPW szczyci się tym, że jest rynkiem z największą liczbą notowanych przedstawicieli branży na świecie. Siłą rzeczy zatem kapitał ma się po prostu gdzie rozłożyć. Doszliśmy do momentu, gdy motywacją do zainwestowania kapitału był sam fakt, że spółka jest z ciekawej branży, a stała się nią analiza, czy firma oferuje coś więcej na tle szerokiej przecież konkurencji.