Iran budzi się z letargu

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2014-09-01 00:00

Polskie firmy podpisują pierwsze kontrakty. Urzędnicy pracują na pełnych obrotach. Teheran kusi

Gdy politycy dopiero myślą o zniesieniu sankcji gospodarczych w Iranie, firmy już kończą negocjacje. — Pracujemy nad trzema ciekawymi projektami dotyczącymi przeniesienia fabryk z Europy Zachodniej do Iranu. Obecnie ich realizacja jest niemożliwa, staną się realne dopiero po zniesieniu sankcji. Skoro jednak menedżerowie firm z Iranu i europejscy właściciele zakładów negocjują, oznacza to, że spodziewają się zmian, bo inaczej byłoby to marnowanie czasu — mówi Bartosz Świderek, wiceprezes firmy Pol-Inowex, która zajmuje się relokacją fabryk.

Kuć żelazo, póki gorące

Twierdzi, że dotychczas irańscy biznesmeni działali przez firmy z Turcji i innych krajów Bliskiego Wschodu.

— Teraz to się zmieniło. Właśnie okazało się, że pewien niewielki projekt z branży rafineryjnej, który miał iść do Dubaju, ma trafić do Iranu. Irańczycy grają teraz w otwarte karty — uważa Bartosz Świderek. Przyznaje jednak, że Teheran to wciąż miejsce niesprzyjające biznesowi.

— Zaproponowałem jednemu z irańskich partnerów spotkanie w stolicy jego kraju. Wolał Dubaj, w którym z powodu niepewności gospodarczej w jego kraju zarejestrowano 90 proc. poważnych biznesów z Iranu — podkreśla wiceprezes Pol-Inoweksu.

Bardzo liczy na zniesienie sankcji w liczącym 77 mln mieszkańców Iranie, który — według danych ONZ za 2012 r. — ma gospodarkę większą od polskiej.

— W połowie lat 90. ubiegłego wieku nawet 50 proc. naszych kontraktów polegało na przenoszeniu fabryk do Iranu. Dogadywaliśmy się bardzo dobrze. Tak jak my w czasach socjalizmu oficjalnie musieli popierać rząd, ale prywatnie mieli rządzących serdecznie dość. Sporo fabryk budowali w Iranie Polacy. Może nie były to polskie technologie, ale pracowało wielu polskich pracowników. Polacy są dobrze kojarzeni w tym kraju. Nie można jednak siedzieć i czekać na kontrakty, bo nam się dobrze pracowało 30 lat temu. Trzeba kuć żelazo, póki gorące — ocenia Bartosz Świderek.

Urzędnicy w akcji

Żelazo kują m.in. ministerstwa.

— We współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych (MSZ) rozważamy zorganizowanie misji gospodarczej do Iranu — zapowiada biuro prasowe Ministerstwa Gospodarki.

— W ubiegłym tygodniu w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych zorganizowaliśmy spotkanie informacyjne z udziałem ekspertów m.in. naszego resortu, Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Gospodarki dla około 120 przedsiębiorców na temat możliwości współpracy z Iranem w świetle obowiązujących sankcji — informuje biuro prasowe MSZ.

Urzędnicy przypominają, że sankcje nie obejmują wszystkich sektorów gospodarki. Już teraz można realizować kontrakty w sektorach: rolno-spożywczym, medycznym, farmaceutycznym, maszyn i urządzeń rolniczych. Największy problem dla polskich przedsiębiorców stanowią sankcje finansowe, bowiem zniechęcają one instytucje z terytorium UE (banki etc.) do realizowania przelewów z partnerami irańskimi. W całości wyłączone są możliwości współpracy w sektorze ropy i gazu (czasowo zawieszono sankcje na produkty petrochemiczne, które można legalnie importować z Iranu na terytorium UE). Niemożliwy jest handel niektórymi metalami, np. stopami aluminium.

Irańczycy w Irenie

Są pierwsze firmy z kontraktami w Iranie.

— Wraz z podpisaniem sześciomiesięcznego porozumienia w Genewie w listopadzie 2013 r., obserwujemy rosnące zainteresowanie irańskim rynkiem wśród polskich firm. Między listopadem a majem tego roku placówka gościła pięć misji gospodarczych z Polski — jest to liczba kilkukrotnie wyższa, niż w poprzednich latach. Ze względu na dość pobieżną znajomość realiów irańskich wśród polskich przedsiębiorców, staramy się promować model współpracy oparty na wizytach. Niemalże za każdym razem sytuacja na miejscu zdecydowanie różniła się od obrazu, jaki członkowie misji mieli przed wyjazdem do Iranu. Niestety, Polska dotychczas nie była postrzegana przez irańskie środowiska biznesowe jako ważny i rozpoznawalny partner. To się jednak zmienia — w świadomości tutejszych przedsiębiorców bardzo istotnym czynnikiem jest przynależność Polski do UE, co traktowane jest jako gwarancja wysokiej jakości polskich produktów — mówi Grzegorz Lepiarczyk, I sekretarz ambasady RP w Teheranie.

Dodaje, że ze względu na ochronę tajemnicy handlowej, nie może podać nazw konkretnych firm aktywnych w Iranie lub przygotowujących się do wejścia na tutejszy rynek. Z kolei irańska firma R&S International Business Development Company zamierza reaktywować dawną Hutę Szkła Irena, przygotowując się do uruchomienia produkcji szkła sodowego. Planuje zatrudnić 100 osób. Inwestor gwarantuje zbyt polskiego szkła na irańskim rynku. Zobowiązał się do zapłaty syndykowi za majątek huty 10 mln zł.

Przedsiębiorcy liczą na poluzowanie sankcji. W listopadzie ubiegłego roku zostały tymczasowo zniesione niektóre międzynarodowe ograniczenia w zamian za rozszerzenie nadzoru nad programem atomowym. Ostateczny termin negocjacji w sprawie programu atomowego został wyznaczony na 20 listopada. Sami Irańczycy uważają, że mogą odzyskać przychylność świata, który będzie wolał irańską ropę od rosyjskiej. Ale to Rosja, która chce kupować irańską ropę i sprzedawać tam produkty i technologie, zaprosiła w ubiegłym tygodniu wiceministra spraw zagranicznych Iranu i zapowiedziała, że możliwie jest zniesienie sankcji.

Na styczniowym forum w Davos prezydent Hasan Rouhani zachęcał menedżerów korporacji i finansistów do sprawdzenia oferowanych przez Iran możliwości inwestycyjnych. Tylko w ciągu czterech lat Iran planuje nakłady sięgające 100 mld USD, by umożliwić odbicie produkcji ropy z najniższego poziomu od 20 lat. Firmy z branży maszynowej ostrzą sobie zęby na wart 10 mld USD projekt inwestycji w transport miejski w Teheranie i planowany zakup 400 samolotów pasażerskich.

 

 

OKIEM EKSPERTA
Nic, tylko sprzedawać

DARIUSZ KASZKOWIAK, wicedyrektor ds. eksportu w Amice

Irański rynek jest niesamowicie chłonny, a Irańczycy są skłonni robić interesy z Polakami. Tylko działać i sprzedawać. Nie ma tu wielu zachodnich firm, więc to świetna okazja, żeby rozmawiać i dobijać targu. W RPA działa 670 niemieckich firm i dwie polskie. W Iranie Niemców jeszcze nie ma, bo się boją. Amica w tym roku będzie mieć w tym kraju 1 mln EUR obrotów, a potencjał jest dziesięciokrotnie większy. Na początku myśleliśmy, że nie można tu robić interesów ze względu na embargo. Okazuje się, że embargo dotyczy samolotów, urządzeń do produkcji energii

atomowej, wyrobów dla wojska. Brak wiedzy bardzo szkodzi. Iran potrzebuje produktów rolnych, mebli, firm budowlanych. Działają tu prężne branżowe izby gospodarcze, z którymi warto współpracować. Najlepiej wiązać się z dużymi graczami, holdingami i większymi dystrybutorami. Dystrybucja jest bardzo rozproszona, działają tu tysiące małych sklepów, dlatego ważne jest, by wyszukać odpowiednich partnerów. Polscy przedsiębiorcy mogą liczyć na świetnego ambasadora i sekretarza ds. ekonomicznych. Są bardzo pomocni. Sam zamierzam rozpocząć działalność konsultingową i pośredniczyć w kontaktach w Iranie i innych krajach Bliskiego Wschodu.