Jaguar przeprasza się z Książkiem

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2019-05-22 22:00

Producent brytyjskich aut, który jesienią 2018 r. wypowiedział spółce British Automotive Holding umowę importerską, teraz chce rozmawiać o jej przedłużeniu

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Kiedy BAH rozpocznie rozmowy z Jaguarem
  • Jakie scenariusze rysuje Mariusz Książek, szef spółki
  • Czego oczekuje od polskiego dilera Jaguar Land Rover
  • Czy BAH będzie nadal rozmawiać z SsangYongiem

Wzajemne relacje Jaguar Land Rovera (JLR) i British Automotive Holdingu (BAH) mocno wpływają na emocje inwestorów. W sierpniu zeszłego roku, gdy JLR wypowiedział umowę, podczas jednej sesji kurs notowanej na GPW spółki spadł o 57,5 proc. Środowa informacja o nieoczekiwanym zaproszeniu do negocjacji wywołała wzrost notowań BAH o 40 proc. (ostatecznie na zamknięciu akcje podrożały o prawie 30 proc., do 2,66 zł).

DWIE NOGI BAH:
DWIE NOGI BAH:
Koreańska marka miała Mariuszowi Książkowi, prezesowi British Automotive Holding, zrekompensować utratę brytyjskiej. Teraz nie można wykluczyć, że będzie miał obie.
Fot. ARC

Powrót do stołu

Trudno powiedzieć, dlaczego Jaguar postanowił teraz zaprosić polską firmę do stołu negocjacyjnego. Także Mariusz Książek, prezes BAH, mówi, że na razie nie zna żadnych szczegółów propozycji. Jego spółka ogłosiła jednak w komunikacie, że siądzie do stołu negocjacyjnego z Brytyjczykami.

— Chcę rozpocząć rozmowy z Jaguarem za dwa, trzy tygodnie — deklaruje Mariusz Książek w rozmowie z „PB”.

Według niego możliwe jest zarówno ewentualne krótkotrwałe przedłużenie umowy importerskiej, jak też to, że Brytyjczycy po głębokiej analizie doszli do wniosku, że warto na dłużej związać się z BAH. To może się wyjaśnić dopiero podczas spotkań. Spółka zastrzega jednak, że przedłużenie samej umowy nie jest pewne, bo zależeć będzie nie tylko od BAH, ale także od zaproponowanych przez JLR warunków. Pierwszy z nich, zawarty w zaproszeniu do negocjacji, dotyczy znaczącego zwiększenia planu sprzedażowego. W roku obrotowym 2019/20, który kończy się 31 marca przyszłego roku, ma to być aż 4,37 tys. sztuk aut zamiast planowanych 3,31 tys. Prezes przyznaje, że ten wstępny warunek może być trudny do spełnienia.

— W zeszłym roku sprzedaliśmy ponad 3,5 tys. samochodów, i to było naprawdę bardzo dużo — mówi Mariusz Książek.

BAH jest polskim importerem Jaguara w 2004 r. W pierwszym roku sprzedał 82 egzemplarze, w kolejnym już ponad 400.

Inny kontrahent

Perspektywa wygaśnięcia w sierpniu 2020 r. umowy z Brytyjczykami skłoniła BAH do poszukiwania innego kontrahenta.Na początku tego roku firma rozpoczęła rozmowy dotyczące zakupu importera samochodów koreańskiej marki SsangYong.

— Będziemy te rozmowy nadal prowadzić. Marki brytyjska i koreańska należą do innych segmentów rynku, można sobie wyobrazić, że będziemy importerami obu. Myślę, że na naszym rynku mogą one wspaniale uzupełniać — wyjaśnia szef BAH.

Przypomina, że firmy, które są importerami więcej niż jednej marki, z powodzeniem funkcjonują na świecie. Wyłączność na negocjacje polska spółka ma do końca czerwca tego roku.

— Myślimy też o innych umowach importowych — deklaruje prezes.

Sytuacja nie jest łatwa, bo zdecydowana większość marek jest w Polsce importowana przez samych producentów. Innego przypadki należą do rzadkości.

— Szczególnie w przypadku bardziej egzotycznych marek spoza Europy konieczne byłoby poddanie się audytowi. W grę wchodzi również analiza polityki cenowej producentów. Spraw do załatwienia byłoby sporo — przyznaje prezes BAH.

Jednak w jego ocenie chociaż w takich sprawach nic nie dzieje się szybko, jeszcze w tym roku może się okazać, czy taki pomysł da się zrealizować.