Jak ryba w wodzie

Karolina GuzińskaKarolina Guzińska
opublikowano: 2016-03-24 22:00

Pięć pytań do…

Ireneusz Czerski, dyrektor pięciogwiazdkowego Hotelu Mikołajki, jest miłośnikiem pływania. Mazury, z którymi jest związany prywatnie i zawodowo, zna jak własną kieszeń.

Basen czy raczej mazurskie jeziora?

To się nie wyklucza. W zależności od tego, jak bardzo planuję się zmęczyć, w wolnym czasie wybieram basen albo łódź. Nie unikam motorówek, zresztą ten sport bardzo mnie pociąga. Hotel Mikołajki, którym zarządzam, ma własną przystań, co mi pozwala na wodne wypady bezpośrednio po pracy. To fantastyczny aktywny wypoczynek i lubię opowiadać o nim przyjaciołom pracującym w Warszawie.

Kiedy pływanie stało się dla pana ważne?

Już w czasie studiów brałem udział w rozmaitych zawodach. Ale z biegiem lat i przybywaniem obowiązków zawodowych i rodzinnych sport zdecydowanie stał się rekreacyjny. Takie podejście nie oznacza, że sportowe wyniki nie mają znaczenia, przeciwnie, staram się każdą nową życiówkę skrupulatnie odnotowywać.

Co pana pociąga w sportach wodnych?

Trzy rzeczy. Po pierwsze, przestrzeń i natura, co zrozumieją wszyscy miłośnicy Mazur. Po drugie, przyjemność, jaką czerpię z rozwoju i postępów, co ma wielkie przełożenie na kondycję psychiczną i ogólne samopoczucie. Najbardziej jednak lubię rywalizację — nie tylko z innymi.

A z kim lub z czym jeszcze pan rywalizuje?

Ze sobą i swoimi słabościami. Obserwuję moje wyniki i śledzę postępy. Później idę na siłownię lub na kajak, a nawet poranny jogging i widzę efekt synergii. Lubię walczyć ze zmęczeniem i zniechęceniem, bo satysfakcja ze zwycięstwa jest warta każdego wysiłku. Myślę, że rozumie to każdy, kto uprawia sport.

W wakacje planuje pan jakieś dalsze wyprawy żeglarskie?

Z powodu obowiązków i pracy nad rozwojem Hotelu Mikołajki, a realizujemy dość dużą budowę szklanego tunelu, ograniczę się w tym roku do Śniardw. Pewnie dotrę też do Węgorzewa. Pływam z rodziną i ze znajomymi — choć to ja steruję — i są pewne zakątki, które chciałbym pokazać bliskim. Poza tym z mniejszymi weekendowymi wyprawami nie muszę czekać na wakacje, w końcu jezioro mam tuż za oknem… [DI] & ©