W Ministerstwie Finansów trwają prace nad implementacją do krajowych przepisów unijnej dyrektywy uszczelniającej pobór VAT w e-commerce. Chodzi przede wszystkim o opodatkowanie importu z chińskich platform handlowych typu AliExpress, który w formie drobnych przesyłek listowych trafia do Europy, omijając unijne systemy celne i podatkowe. W Unii Europejskiej obowiązuje zwolnienie z cła przesyłek o wartości do 150 EUR, VAT nie trzeba płacić od towarów, za które nabywca zapłacił mniej niż 22 EUR. Tak jest w większości krajów. W Polsce natomiast podatek trzeba płacić już od 1 EUR wartości przesyłki. Czy w związku z tym fiskus ściąga więcej podatków? W pierwszej połowie 2019 r. pobrano VAT o wartości 6,3 mln zł, a liczba opodatkowanych przesyłek wyniosła 40,5 tys. To ułamek procenta wzbierającej z roku na rok fali listów z Chin. W pierwszej połowie ubiegłego roku do Polski wpłynęło takich przesyłek 5,8 mln.
Odsetek opodatkowanych przesyłek jest niski, ponieważ Poczta Polska, która zajmuje się segregacją i przedstawianiem celnikom i skarbówce drobnego importu z Chin, jest zasypywana górą korespondencji, którą może weryfikować wyrywkowo na okoliczność zawartości. Zgodnie z przepisami nadawca przesyłki powinien zadeklarować jej zawartość i wartość. Przesyłki z Chin mają naklejki z informacjami, ale tak się składa, że są one kiepskiej jakości, zamazane, nieczytelne lub tak małe, że trzeba je badać pod lupą.

Inny sposób na uniknięcie podatku jest dziecinnie prosty: w rubryce wartość wpisywana jest zaniżana kwota, albo nadawca pisze na przesyłce „gift” (limit wartości 45 EUR) lub „próbka towaru”. Oczywiście pocztowiec i celnik wiedzą, że to gra w rodzaju „łódki Bols”, ale niewiele mogą z tym zrobić.
Unijna dyrektywa, nad którą pracuje resort finansów, niewiele im pomoże. Jedną z głównych zmian wprowadzanych przez Brukselę jest zniesienie limitu 22 EUR, czyli progu, którego w Polsce nie ma. Dyrektywa wprowadza też wiele mechanizmów ułatwiających sprzedawcom z krajów trzecich rejestrację i odprowadzanie podatku VAT. Zdaniem Polskiego Towarzystwa Gospodarczego (PTG), które opracowało raport „Luka VAT w e-commerce”, unijne rozwiązania nie załatwią głównego problemu, jakim jest import w przesyłkach listowych. Eksperci PTG podpisują się pod wyliczeniami krążącymi po rynku, że korespondencja z Chin do Polski kosztuje budżet około 2 mld zł rocznie. Resort finansów szacuje lukę na ponad 1 mld zł.
Domniemanie wartości
PTG uważa, że uszczelnienie systemu poboru VAT od drobnego handlu nie jest możliwe nawet przy zastosowaniu rozbudowanych systemów informatycznych. Bez współpracy strony chińskiej akcja skazana jest na niepowodzenie. Można to zrobić regulacjami. Eksperci PTG uważają, że należy wykorzystać rozwiązanie istniejące już w prawie unijnym: domniemanie, że przesyłki z Chin faktycznie zawierają towary, a nie czułe listy. Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego z 2018 r. w sprawie transgranicznego doręczania paczek: “Przyjmuje się, że przesyłki pocztowe o grubości powyżej 20 mm zawierają towary inne niż przesyłki z korespondencją”. PTG uważa, że również w Polsce powinniśmy założyć, że jeśli przesyłka jest grubsza niż 2 cm, to od zawartości powinno się naliczyć podatek. W jakiej wysokości i jak go oszacować? Tu PTG nie ma gotowej odpowiedzi. „Wartość przesyłki można by różnicować w zależności od jej wymiarów lub wagi, tj. poprzez przyjęcie kilku poziomów domniemanej wartości proporcjonalnie do zwiększającej się wagi i rozmiarów przesyłki. Wartość przesyłki można też różnicować w zależności od jej wymiarów lub wagi, tj. poprzez przyjęcie kilku poziomów domniemanej wartości proporcjonalnie do zwiększającej się wagi i rozmiarów przesyłki” – czytamy w raporcie. PTG proponuje użycie maksymalnej stawki podatkowej na 23 proc.
Gdyby w grubej kopercie znajdowała się korespondencja albo towar o niższej wartości, niż wyliczy algorytm, odbiorca mógłby złożyć reklamację od decyzji organów podatkowych, żeby na podstawie np. wyciągu z przelewu, dowodu zakupu udowodnić, że podstawa opodatkowania jest niższa.
PTG uważa, że „przyjęcie domniemania podstawy opodatkowania można również porównać do instytucji szacowania podstawy opodatkowania w VAT na podstawie przepisów ordynacji podatkowej. Nie wyklucza jej żaden przepis ustawy o VAT”.
Korzyść z takiego rozwiązania, zdaniem PTG, będzie miała także Poczta Polska. Obecne bywa, że musi dopłacać do zagranicznej korespondencji (w ramach międzynarodowych regulacji pocztowych chińska poczta jest częściowo subsydiowana przez poczty krajów rozwiniętych). Gdyby wprowadzić domniemanie wartości, sortowaniem, ważeniem, mierzeniem przesyłek i przedstawianiem do opodatkowania zajmowałaby się poczta. „Z tytułu obsługi procedur celnych przesyłki mogą zostać obciążone na rzecz Poczty Polskiej opłatami za przedstawienie do kontroli celnej” – czytamy w raporcie PTG.
Domniemanie to, gdyby prowadziło do zawyżenia wartości, może być obalane przez adresata przesyłki, który musiałby podać i udowodnić prawidłowe wartości. Tego dotyczy druga obawa MF, że mechanizm domniemań spowoduje sporo reklamacji. Również tego nie powinniśmy się obawiać. Po pierwsze — dlatego, że cały proces należy zautomatyzować np. za pomocą platformy Envelo, którą już dziś Poczta Polska dysponuje. Po drugie — reklamacja oznacza przejście pełnej procedury celnej, co wiąże się z wyższymi opłatami, których beneficjentem jest m.in. Poczta Polska. Opłaty siłą rzeczy będą ograniczać liczbę kwestionowanych wartości celnych. Uważamy, że zaawansowana automatyzacja tych procesów jest możliwa, co potwierdza przykład szwedzki. Wierzymy, że polska myśl IT jest w stanie sobie z tym wyzwaniem poradzić, być może ogłosimy nawet konkurs, adresowany do polskich podmiotów, na rozwiązanie IT automatyzujące ten proces.
Przykład ze Szwecji
Resort finansów ma jednak wątpliwości ,czy zasada „najpierw golimy, a potem sprawdzamy, czy owca” jest zgodna z przepisami unijnymi, szczególnie z prawem celnym. Ministerstwo obawia się też zalewu odwołań od decyzji podatkowych odbiorców przesyłek z Chin.
PTG uważa, że wszystkie rafy można ominąć.
Dobrym przykładem radykalnych działań zmierzających do ukrócenia procederu oszukiwania fiskusa jest Szwecja. Przed świętami Bożego Narodzenia 2017 r. aparat skarbowy pouczył obywateli, że od przesyłek z Chin należy zapłacić podatek. Nie pomogło. 20 stycznia 2018 r. na spotkaniu służb celnych i PostNordu pocztowcy zostali zobowiązani do opracowania systemu poboru VAT od przesyłek z Chin. Przy terminalu Orebro został utworzony 250-osobowy oddział zajmujący się operacją. Wprowadzono 23-procentowy VAT od przesyłek plus opłata manipulacyjna na rzecz poczty – 75 koron.
Przed zmianami w Szwecji lądowało 120-150 tys. przesyłek dziennie. Po trzech miesiącach obowiązywania nowych zasad – 15 tys.
Skutkiem drakońskich działań jest załamanie importu. Z drugiej strony obrót odbywa się pod kontrolą. Poza tym chiński serwis Wish zgodził się doliczać VAT od towarów wysyłanych do Szwecji.