Podczas pandemii wiele firm utraciło rynki zbytu albo zostało zmuszonych rządowymi obostrzeniami do czasowego zamknięcia punktów sprzedaży. Dla nich kontakt od każdego nowego odbiorcy to sukces. Trzeba jednak uważać, żeby nie paść łupem oszustów.

Profesjonalizacja
Firma faktoringowa Bibby Financial odnotowała w ostatnim czasie wzrost liczby oszustw w handlu międzynarodowym. Polegają one głównie na podszywaniu się pod duże sieci handlowe. Ich schemat zawsze jest podobny: firma odbiera drogą mailową zamówienie o wartości kilkukrotnie przewyższającej jej średnie miesięczne obroty. Wydaje się, że to gwiazdka z nieba, tym bardziej, że zamówienie jest wystawione przez dużą międzynarodową sieć handlową, np. E.Leclerc, Auchan, czy Carrefour. Tymczasem w procesie weryfikacji takiego odbiorcy okazuje się, że zamówienie wystawili oszuści.
- Znana marka może początkowo nie budzić podejrzeń, a dokumenty mogą wyglądać bardzo wiarygodnie, łącznie z pieczątkami czy podpisami osób zarządzających. Ale pamiętajmy: w obecnych czasach bardzo łatwo skopiować podpis, choćby ze sprawozdania finansowego, a nazwiska kupców można namierzyć w mediach społecznościowych. Oszuści się profesjonalizują i chętnie korzystają z trudnego czasu pandemii. Zyskowne transakcje w handlu międzynarodowym to efekt wielu lat pracy i skomplikowanych negocjacji, a nie łut szczęścia – przestrzega Jolanta Nowakowska, dyrektor sprzedaży na region południowy w Bibby Financial Services.
Lampka ostrzegawcza
Oszuści chętnie obierają za cel małe i średnie przedsiębiorstwa z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polski. Liczą, że takie firmy, zadowolone z dużego zamówienia od znanej sieci handlowej, nie będą zbyt dokładnie go weryfikować, tylko od razu wyślą towar. Łupem oszustów padają zarówno spółki produkcyjne, jak i dystrybutorzy z różnych branż.
- Wśród naszych klientów podobną przygodę miał ostatnio producent sztucznych choinek, firma handlowa z branży oświetleniowej oraz spółka produkująca odzież BHP – mówi Jolanta Nowakowska.
Ekspertka Bibby mówi, w jakich sytuacjach przedsiębiorcy powinna zapalić się lampka ostrzegawcza. Przykład podejrzanej sytuacji: gdy kontrahent, z którym wcześniej spółka nie miała kontaktu, robi duże zamówienie i nawet nie prosi o partię próbną, tylko od razu proponuje wydłużony termin płatności.
- Warto też zastanowić się, gdy w mailu podpisuje się osoba, której dane można łatwo znaleźć na stronie internetowej danej sieci handlowej, np. prezes. Zdarza się też, że dołączane są wyniki finansowe firmy czy nawet skan dowodu osobistego prezesa, czyli dokumenty, które zazwyczaj nie pojawiają się w korespondencji handlowej – mówi Jolanta Nowakowska.
Czujność powinno budzić też zamówienie pochodzące od rzekomo dużej sieci, które trafia do niewielkiej firmy handlowej i dotyczy jednego typu produktów. Właściwa duża sieć zamówiłaby je bezpośrednio u producenta, licząc na lepsze warunki sprzedaży.
Aby uchronić się przed oszustwem, warto sprawdzać domeny, z których wysyłane są maile z zamówieniem oraz weryfikować zamówienie bezpośrednio w firmie, której nazwą posługuje się rzekomy odbiorca.