Wydatki na ochronę zdrowia rosną w Polsce z roku na rok. W 2011 r. sięgnęły 100 mld zł. Ponad 30 proc. to wydatki prywatne (obejmują także wydatki firm na usługi medyczne dla pracowników), a reszta publiczne. Taka struktura utrzymuje się od lat. Większość prywatnych wydatków idzie na leki, a tylko niecałe 2,5 mld zł (w 2010 r., kiedy prywatne wydatki na zdrowie wyniosły 32 mld zł) na ubezpieczenia zdrowotne. Ale uwaga — ta nazwa obejmuje także abonamenty medyczne (idzie na nie 2,2 mld zł, a na rzeczywiste ubezpieczenia 0,16 mld zł).
— W Polsce nigdy prawnie nie zdefiniowano, czym jest ubezpieczenie zdrowotne. Sprzyjało to powstaniu abonamentów, czyli przedpłaconych świadczeń zdrowotnych, organizowanych przez centra medyczne. Można go nazwać paraubezpieczeniem, ale analizując rynek prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych, klasyfikuje się go jako ubezpieczenie — tłumaczyDorota Fal, ekspert ds. prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych w Polskiej Izbie Ubezpieczeń.
Z ubezpieczeń zdrowotnych w 2010 r. korzystało 450 tys. osób, ale z tego aż około 400 tys. z grupowych, wykupowanych przez firmy. Według Macieja Białki, kierownika ds. rozwoju produktu ubezpieczeń grupowych NNW i zdrowotnych w Generali, coraz więcej firm docenia zalety ubezpieczeń zdrowotnych, które często wykorzystuje się jako narzędzie motywacyjne.
— Od dwóch lat szybko rośnie zainteresowanie naszym ubezpieczeniem zdrowotnym. Nie odczuwamy, aby spowolnienie gospodarcze powodowało spadek ich sprzedaży — twierdzi Maciej Białka.
Zarówno abonamenty, jak i ubezpieczenia zdrowotne dają szeroki dostęp do specjalistów i badań (zakres usług zależy od wykupionych opcji). Natomiast zabiegi w obu przypadkach oferuje się w mniejszym zakresie. Dorota Fal podkreśla, że różnice między abonamentami i ubezpieczeniami są bardziej istotne dla pracownika niż dla pracodawcy.
— Na przykład coraz częstszym problemem związanym z abonamentami są kolejki do niektórych specjalistów. Przy ubezpieczeniu kolejek nie ma, bo maksymalny czas oczekiwania na świadczenie jest zdefiniowany w Ogólnych Warunkach Ubezpieczeń (OWU). Kolejek unika się dzięki kontraktowaniu wielu świadczeniodawców. Inną różnicą jest brak leczenia szpitalnego w przypadku abonamentów. Natomiast niektóre ubezpieczenia to umożliwiają. Poza tym w razie korzystania z usług lekarza spoza grupy współpracującej z płatnikiem przy ubezpieczeniu możliwy jest zwrot kosztów, a przy abonamentach nie — wylicza Dorota Fal. Uważa jednak, że ważniejsze od tych różnic jest coś innego.
— Najbardziej chodzi o to, by państwo stworzyło w końcu odpowiednie regulacje prawne i zachęciło do ubezpieczeń nie tylko firmy, ale i klientów indywidualnych. Prywatne ubezpieczenia zdrowotne odciążają publiczną opiekę zdrowotną, a jest ona obecnie niedofinansowana i bardzo nieefektywna. Należałoby też ułatwić dostęp do procedur szpitalnych we wszystkich szpitalach w ramach ubezpieczeń zdrowotnych — zauważa Dorota Fal.