Rogers podkreśla, że wynik nadchodzących w USA wyborów prezydenckich jest nieistotny. Według niego, ani Barack Obama, ani Mitt Romney nie jest w stanie ożywić amerykańskiej gospodarki. Problem zadłużenia jest przygniatający, dlatego Amerykanie nie powinni mieć jakiekolwiek nadziei związanych z wyborami.

- Wybory są nieistotne. Jeden jest z Bostonu, a drugi z Chicago, którykolwiek wygra, tego znajomym będzie się powodzić, ale nie Ameryce. Między nimi jest niewielka różnica. Żaden nie rozumie jednak istoty problemu. To są ludzie, którzy wpędzili nas w tarapaty. Sądzicie, że uda się im nas z tego wyciągnąć? – pytał retorycznie Rogers w wywiadzie dla The Fiscal Times.