POMYSL NA BIZNES: Aplikacja do szukania pracy i pracowników trochę czerpie z Tindera, a trochę z Ubera. Jej twórcy śnią amerykański sen
Jobsquare powstało w marcu 2016 r. z myślą o młodych ludziach oraz małych i średnich firmach. Aplikacja służy do łatwego, szybkiego szukania pracy, głównie tymczasowej — zazwyczaj sezonowej, w takich branżach, jak gastronomia, hotelarstwo, budownictwo czy sprzedaż detaliczna. W grę wchodzą zwykle stanowiska, na których nie są wymagane wysokie kwalifikacje.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł5 zł/ miesiąc
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Cały artykuł mogą przeczytać tylko nasi subskrybenci.Tylko teraz dostęp w promocyjnej cenie.
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Od jakiegoś czasu nie masz pełnego dostępu do publikowanych treści na pb.pl. Nie może Cię ominąć żaden kolejny news.Wróć do świata biznesu i czytaj „PB” już dzisiaj.
POMYSL NA BIZNES: Aplikacja do szukania pracy i pracowników trochę czerpie z Tindera, a trochę z Ubera. Jej twórcy śnią amerykański sen
Jobsquare powstało w marcu 2016 r. z myślą o młodych ludziach oraz małych i średnich firmach. Aplikacja służy do łatwego, szybkiego szukania pracy, głównie tymczasowej — zazwyczaj sezonowej, w takich branżach, jak gastronomia, hotelarstwo, budownictwo czy sprzedaż detaliczna. W grę wchodzą zwykle stanowiska, na których nie są wymagane wysokie kwalifikacje.
KREDYT ZAUFANIA:
Chcemy przełamać stereotyp start-upu, który musi szybko zacząć zarabiać, żeby pozyskać inwestorów. My nie zarabiamy, a mimo to są inwestorzy gotowi wspierać nasz rozwój — mówi Marcin Fiedziukiewicz, CEO Jobsquare.
ARC
— Nie ma na rynku takiego narzędzia jak nasze, a mogłoby pomóc wielu firmom w znalezieniu odpowiednich pracowników — mówi Marcin Fiedziukiewicz, CEO i pomysłodawca Jobsquare. Ogłoszenia „dam pracę” można znaleźć w wielu serwisach, np. Gumtree czy OLX, i na bardziej wyspecjalizowanych portalach, gdzie firmy poszukują zazwyczaj wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Usługi w zakresie poszukiwania pracowników oferują też np. agencje pracy tymczasowej. Każda z tych opcji ma swoje wady. Umieszczanie ogłoszeń w bezpłatnych serwisach jest uciążliwe i bardzo czasochłonne. Proces rekrutacji składa się z wielu etapów: umieszczenia ogłoszenia, oczekiwania na zgłoszenia, umawiania spotkań. Korzystanie z płatnych serwisów natomiast pracodawca odczuje w kieszeni, czasem za ogłoszenie trzeba zapłacić nawet kilkaset złotych. To problem zwłaszcza dla małych i średnich firm. Na usługi agencji pracy mogą sobie pozwolić tylko dobrze prosperujące firmy. Ich koszt to zazwyczaj równowartość miesięcznej pensji lub procent od kontraktu zawieranego z pracownikiem.
Trochę jak Tinder
Jobsquare działa podobnie jak znany portal randkowy Tinder. Możemy przeglądać profile i decydować, czy kandydat nam się podoba, czy nie. — Nasza aplikacja umożliwia każdemu posiadaczowi smartfona zainstalowanie narzędzia do poszukiwania kandydatów i kontaktowania się z nimi. Jobsquare przechowuje też całą bazę kandydatów w jednym miejscu, co pozwala sięgnąć po dane w przyszłości. Najważniejsze jest jednak to, że pracodawca, który szuka pracownika w konkretnym zawodzie, od razu dostaje całą bazę kandydatów, którzy spełniają kryteria ogłoszenia. To nasz największy wyróżnik — twierdzi Marcin Fiedziukiewicz. Jeśli pracodawca wybierze interesujący go profil, kandydat dostaje powiadomienie.
Potencjalny pracownik może wtedy ocenić, czy jest zainteresowany ofertą. Każda jest dokładnie opisana — zawiera informacje, które na stronach ogłoszeniowych często nie są publikowane, np. lokalizację miejsca pracy — dokładny adres lub obszar o promieniu 500 metrów. Zawsze podawana jest też informacja o zarobkach. Jeśli strony wyrażą chęć współpracy, również dostają powiadomienie. Na tym etapie możliwy jest już bezpośredni kontakt za pomocą aplikacji.
Trochę jak Uber
Twórcy aplikacji zaczęli od promocji w Warszawie. — Zależało nam na lokalnym ujęciu problemu. Podobnie jak Uber, postanowiliśmy zacząć punktowo, zamiast od razu próbować zaistnieć w całym kraju. Warszawa była oczywistym wyborem ze względu na wielkość — wyjaśnia Marcin Fiedziukiewicz. W ciągu czterech miesięcy Jobsquare zgromadziło już ponad 8 tys. profili kandydatów. Z aplikacji korzysta obecnie ponad 400 pracodawców — już nie tylko w stolicy, ale też w Krakowie, Trójmieście, na Śląsku, w Poznaniu i we Wrocławiu. Korzystanie z Jobsquare na razie jest bezpłatne. Pomysłodawcy chcą najpierw stworzyć narzędzie stosowane powszechnie, także za granicą, a dopiero potem czerpać z tego zyski. — Zakładamy, że w najbliższym czasie aplikacja nie będzie na siebie zarabiać.
Nie mamy nic przeciwko eksplozji naszej popularności, jednak wiemy, że to wymaga czasu i wielu starań. Najpierw chcemy zdobyć zainteresowanie, a dopiero potem liczyć zyski — mówi Marcin Fiedziukiewicz. Docelowy model biznesowy przewiduje, że aplikacja pozostanie darmowa dla pracowników. Pracodawcy za kilka miesięcy zaczną płacić. Kiedy pracownik zostanie wybrany, możliwe będzie rozpoczęcie konwersacji. Trzy rozmowy w miesiącu będą bezpłatne. Powyżej tego limitu, do 10 połączeń, opłata wyniesie ok. 30 zł, a opcja bez ograniczeń będzie kosztowała nie więcej niż 140 zł miesięcznie. — To wciąż znacznie mniej, niż wynosi koszt innych narzędzi rekrutacyjnych — podkreśla CEO Jobsquare. Na tym twórcy nie chcą jednak poprzestać. — Model, do którego dążymy, to stworzenie aplikacji podobnej do Ubera, ale dla pracowników. Docelowo chcemy być terminalem płatniczym pomiędzy pracownikiem, który już wykonał pracę, a pracodawcą — mówi Marcin Fiedziukiewicz. Jeśli pracodawca zatrudni np. barmana i ustali z nim stawkę godzinową, pensję wypłaci mu przez aplikację. Z tytułu płatności Jobsquare pobierze niewielką prowizję. Jak zaznacza pomysłodawca, taki model płatności — alternatywny wobec opłat za rozmowy — będzie obowiązywał tylko wówczas, gdy obie strony wyrażą zgodę. Spodziewa się, że na tę formę zdecyduje się docelowo około 10 proc. klientów.
Trochę jak w Polsce
Ambicje twórców Jobsquare wykraczają daleko poza polskie podwórko — sięgają aż za ocean. W USA aplikacja też zacznie lokalnie — od Nowego Jorku. — Jeśli się przyjmie, planujemy ekspansję w innych miastach — według schematu, który zastosowaliśmy w Polsce — deklaruje Marcin Fiedziukiewicz. Na podboje firma będzie potrzebowała kapitału. Chwali się, że już dostała wsparcie. Realizację pomysłu umożliwiła pomoc Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości. — Z czasem pojawili się kolejni inwestorzy. Produktem zainteresowane były także największe polskie agencje zatrudnienia i serwisy ogłoszeniowe — twierdzi Marcin Fiedziukiewicz. Szczegółów na razie nie chce ujawniać.
OKIEM EKSPERTA
Powszechna mobilność
ANDRZEJ KUBISIAK, Work Service
W dobie cyfryzacji powstaje mnóstwo aplikacji, których zadaniem jest ułatwienie wielu czynności. Podobne trendy obserwowane są również na rynku w sektorze HR. Work Service jest na etapie tworzenia własnej aplikacji umożliwiającej znalezienie pracowników oraz pracy. Ponadto prowadzimy projekty, w ramach których całe procesy rekrutacyjne realizowane są przez wirtualne kanały. Należy pamiętać, że nie rozwiążą one wszystkich problemów. Agencje zatrudnieniamają często wieloletnie doświadczenie w doborze pracowników, dzięki czemu mogą pełnić również rolę doradcy. Ich praca jest również bardziej elastyczna. Przykładowo: kiedy firma pilnie potrzebuje kilkudziesięciu pracowników, agencja zatrudnienia jest w stanie zrealizować takie przedsięwzięcie, aplikacja mobilna może już sobie z tym nie poradzić. Trzeba jednak pamiętać — i agencje zatrudnienia zdają sobie z tego sprawę, że mobilność staje się coraz bardziej powszechna i wiele rozwiązań przeznaczonych dla kandydatów będzie szło w tym kierunku.