Kasa z Unii może bardziej się przydać

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2017-05-03 22:00
zaktualizowano: 2017-05-03 16:48

Wspólnota dyskutuje o zmianie programów społecznych. Polska chce przesunąć pieniądze na szkolenie kadr i wsparcie imigrantów zarobkowych.

5 proc. — tyle wynosi wskaźnik wykorzystania przez Polskę funduszy unijnych z rozdania 2014-20. — W czwartym roku od uruchomienia bieżącej perspektywy to niewiele — mówi Jan Olbrycht, poseł Parlamentu Europejskiego. Podkreśla, że obecnie w Unii Europejskiej toczy się dyskusja o przyczynach niskiego wykorzystaniafunduszy — nie tylko w naszym kraju, ale w całej wspólnocie. Trwają też prace nad uelastycznieniem unijnych programów. Wielu ich użytkownikom zmieniły się priorytety.

Marek Wiśniewski

— Włosi i Grecy potrzebują zmian, by przesunąć fundusze na rozwiązywanie problemów towarzyszących napływowi uchodźców. Polska natomiast może potrzebować zmian w europejskich programach społecznych — mówi Jan Olbrycht.

Nie na bezrobotnych…

Konieczność korekt zgłosili europosłowi m.in. śląscy samorządowcy. Przygotowując unijne programy społeczne na starcie perspektywy, nastawiali się głównie na zdobycie unijnych funduszy na walkę z bezrobociem. Teraz mają zupełnie inne priorytety, bo wskaźniki bezrobocia spadają. Potrzebne może być więc przesunięcie pieniędzy na nowe cele.

— Beneficjenci potrzebują funduszy na szkolenie pracowników, wsparcie imigrantów zarobkowych, np. z Ukrainy, zakwaterowanie, kursy językowe itp. — mówi Jan Olbrycht.

Problem braku kadr — i związanej z tym potrzeby finansowania kosztownych szkoleń, także dla pracowników zza granicy — będzie narastać.Narodowy Bank Polski prognozuje, że do 2050 r. w Polsce trzeba będzie zatrudnić 5,3 mln imigrantów. O wsparcie szkoleń i ułatwienia w zatrudnianiu pracowników zza granicy od miesięcy apelują budowlańcy.

…ale na szkolenia

Z funduszy na szkolenie kadr chętnie skorzystają też firmy transportowe albo ich potencjalni pracownicy. — Naszym przewoźnikom brakuje kierowców. Koszty zdobycia uprawnień są bardzo wysokie, więc wielu młodych ludzi nie stać na szkolenie pozwalające kierować ciężarówką. Możliwość uzyskania dofinansowaniaułatwiłaby im start — podkreśla Maciej Bachman, prezes Pekaesu. Minęły czasy zdobywania uprawnień w wojsku. Zlikwidowano też szkoły zawodowe, w których młodzi mogli uczyć się fachu. Pekaes ma nadzieję, że dzięki unijnym dotacjom uda się odbudować choć część punktów szkolenia kadry.

Marcin Dobruchowski, prezes spółek Spedcont i Chemikals, z grupy Pekaesu, widzi natomiast konieczność wykorzystania europejskich programów społecznych do szkolenia na np. maszynistów, ustawiaczy oraz operatorów maszyn, urządzeń i instalacji przeładunkowych. Ich takżebrakuje na rynku pracy.

Zapewnia, że obie kierowane przez niego spółki chętnie skorzystałyby z unijnych funduszy szkoleniowych. Chętnych może być znacznie więcej. Urząd Transportu Kolejowego prognozuje, że za dwa lata potrzeba będzie 18 tys. maszynistów. Tyle właśnie trwa szkolenie pracownika, który może prowadzić lokomotywę. Żeby sprostać zapotrzebowaniu, trzeba ich szkolić już dziś. To bardzo kosztowny proces. PKP Cargo w latach 2014-16 na szkolenia 570 maszynistów przeznaczyły 21 mln zł.