KAZACHSTAN WABI POLSKIE FIRMY
Azjatycka potęga surowcowa potrzebuje polskich inwestycji
OŚWIECONY DYKTATOR: W Kazachstanie tylko dyktatura prezydencka jest w stanie zagwarantować porządek, a Nursułtan Nazarbajew ma opinię dyktatora oświeconego — zapewnia Andrzej Gałęzewski. fot. Borys Skrzyński
Nieprzebrane złoża ropy naftowej, rud, kopalin i minerałów przyciągają do Kazachstanu wielkich inwestorów z Ameryki, Niemiec, Kanady. Kazachowie zachowali jednak z poprzedniej epoki doskonałą opinię o polskich produktach i sentyment do Polaków. Do tego by skorzystać z tej okazji, potrzebna jest odwaga, konsekwencja i duży kapitał.
— Kiedyś ludzie zachwycali się ropą w Teksasie. Polaków tam nie było. Nie było nas też w Emiratach Arabskich. W Kazachstanie możemy być. A jak się już otworzy kurek z ropą, to natychmiast rozwija się przemysł kosmetyczny i chemiczny, rusza budownictwo, produkcja żywności. Rodzą się wielkie potrzeby w zakresie rozbudowy całej infrastruktury — a Polska ma w tym zakresie bogatą ofertę, rozwinięty przemysł i wykwalifikowaną siłę roboczą — mówi Andrzej Gałęzewski, radca handlowy Ambasady Rzeczpospolitej Polskiej w Kazachstanie.
Propolskie sentymenty
Kazachowie z tęsknotą wspominają czasy, gdy polskie produkty docierały tam via Moskwa. To się teraz urwało. Oczywiście istnieje reeksport „walizkowy” z Rosji i Ukrainy, docierają przez step w samochodach chłodniach polskie lody, ale to są znikome ilości w stosunku do potrzeb.
— Polacy mają tam lepszą opinię niż na to zasługują. Polskie produkty, które niegdyś były dostępne na kazachskim rynku były znacznie lepsze od innych i relatywnie tanie. Ludzie do tej pory pamiętają konserwy, kosmetyki z Polski. Poczesne miejsce w ich pamięci zajęła seria „Pani Walewska”, perfumy „Być może”. Znakomita fama decyduje o tym, że nawet ceny stały się sprawą drugorzędną — opowiada Andrzej Gałęzewski.
Dziś kazachska gospodarka oczekuje od Polski nie tylko zapełnienia półek sklepowych, ale także nowoczesnej technologii, pomocy w odbudowie przemysłu przetwórczego, udziału w budownictwie mieszkaniowym i przemysłowym. Mimo korzystnego klimatu inwestycyjnego istnieją jednak poważne przeszkody w pozyskiwaniu obcego kapitału.
Spartańskie warunki
Kraj położony jest w głębi kontynentu, bez dostępu do tradycyjnych rynków zbytu. Niemałym mankamentem jest słabo rozwinięta komunikacja, łączność i ogólna infrastruktura. Wiele do życzenia pozostawia stanowisko rządu. Szanse na uzyskanie gwarancji rządowych są znikome, a i te, których udzielono, bywają wycofywane. Według nieoficjalnych danych, suma wycofanych gwarancji wynosi około 3 mld USD.
— Ryzyko można jednak zmniejszyć przez zakotwiczenie na miejscu, pozyskanie stałego partnera. Nie da się tego jednak zrobić za pomocą telefonu, faksu czy poczty internetowej. Niezbędne są kontakty osobiste. BRH oferuje wszelką pomoc i 30 proc. zniżki na hotele dla swoich gości — zapewnia radca handlowy.
Polacy są w szczególnej, uprzywilejowanej sytuacji. Podobieństwo naszego języka do rosyjskiego i przekonanie Kazachów o braku barier kulturowych może ułatwić nam zadanie. Szczególnie łatwo dogadają się z nimi ci, którzy mieli już kontakt z rynkiem rosyjskim.
Nie tylko Chiny
W nowej sytuacji politycznej Kazachstan ocknął się ze zrujnowaną gospodarką, ogromnymi zasobami surowców, bez przemysłu przetwórczego i w pełni uzasadnionym kompleksem uzależnienia od Rosji. Tę dramatyczną sytuację z powodzeniem wykorzystują Chińczycy. Kupują od Kazachów rudy i kopaliny nie posortowane, jak leci. Na granicy jak grzyby po deszczu powstają przedsiębiorstwa zajmujące się ich sortowaniem i uszlachetnianiem. Najwyższej klasy surowce wędrują w formie reeksportu do Japonii, reszta zaopatruje chiński rynek.
— Chiny są dla Kazachstanu alternatywą wobec Rosji. Toteż Kazachowie deklarują przyjaźń, zapewniają transport, budują rurociągi, ale jednocześnie szukają inwestorów, którzy zagwarantują im przetwarzanie surowców na miejscu — zapewnia Andrzej Gałęzewski.
Do Kazachstanu wchodzą z dużym kapitałem Amerykanie, Niemcy, Kanadyjczycy. Inwestują głównie w wydobycie ropy naftowej — 25 proc., węgla — 13 proc., w gospodarkę komunalną — 12 proc., przemysł spożywczy — 9 proc. i elektroenergetykę — 8 proc. Na podstawie analiz rynku zakładają wygenerowanie dużych zysków w niedługim czasie. Polskie firmy mogą pójść w ślad za nimi. Na to jednak potrzebny jest duży kapitał i zdolność do podjęcia ryzyka.