Choć o tej porze roku w Nowym Jorku (USA) jesień jest raczej łaskawa (jest około 17 stopni Celsjusza), wewnątrz komercyjnego kompleksu sal gimnastycznych temperatura utrzymywana jest na poziomie około 7 stopni Celsjusza. Nazwa siłowni nie pozostawia złudzeń,od razu kojarzy się ze zgrzytaniem zębami — The Brrrn. Na ciepły klimat amatorzy dobrej sylwetki raczej nie mają tam co liczyć.
— Kiedy ćwiczysz w niższej temperaturze, optymalizujesz efekt osiągany dzięki uprawianiu fitnessu. Dzieje się tak, ponieważ spalasz więcej kalorii niż w otoczeniu, w którym jest gorąco — mówi jeden z trenerów sportowych w wywiadzie dla CNBC.
Jego zdaniem, kiedy jest zimno, nasze ciała mobilizują się do pracy na najwyższych obrotach.
— Spalasz tłuszcz, uodparniasz się na zimno, a chłodniejsza temperatura jest bardziej optymalna przy wysiłku — wylicza zalety trener.
Tę tezę potwierdzają badania. W 2017 r. stwierdzono, że ludzie, którzy wspinali się w temperaturze od –9 do –5 stopni Celsjusza, spalali o 34 proc. kalorii więcej niż ci, którzy wspinali się, gdy było 10 stopni. Badanie opublikowano w „American Journal of Human Biology”.