Sieć marketów budowlanych Nomi wkrótce zmieni właściciela. Do przejęcia jest 39 placówek.
Grupa Kingfisher, która w 1998 r. kupiła sieć notowanych na giełdzie marketów budowlanych Nomi, zamierza się ich pozbyć. To zaskakująca decyzja, bo Brytyjczycy wcale nie zamierzają rezygnować z prowadzenia interesów w Polsce. Chcą jednak, by ich jedyną marką była sieć handlowa Castorama.
— Rozmowy z kontrahentami dobiegają końca — mówi Agnieszka Bartosik, rzecznik prasowy Nomi.
Dlaczego Kingfisher zdecydował się na taki krok? Centrala spółki nabrała wody w usta. Być może jest to element strategii globalnej, ale Brytyjczycy mogą też obawiać się spowolnienia sprzedaży wraz ze wzrostem podatku VAT na materiały budowlane. 1 stycznia wzrośnie on z 7 do 22 proc. Analitycy jednak uspokajają.
— Osoby, które realizują inwestycje budowlane, postarają się je zrealizować w tym roku. Zwiększone obroty z końca roku powinny zrekompensować spadki na początku przyszłego. W dłuższym okresie, mimo wzrostu podatku VAT, nie powinno to mieć większego wpływu na sektor budowlany. Przewidywany jest wzrost na rynku mieszkaniowym — mówi Krzysztof Socha, analityk DM BZ WBK.
Zbigniew Bętlewski, analityk DM Amerbrokers, dodaje, że najgorsze będą pierwsze dwa-trzy miesiące, w których rynek budowlany może odczuć chwilowe załamanie. Jeśli jednak dobra koniunktura w gospodarce się utrzyma, to zła passa nie powinna trwać długo.
Nomi zatrudnia blisko 1850 osób w 39 marketach na terenie całego kraju. W 2002 r. sieć osiągnęła 470 mln zł przychodów ze sprzedaży i zysk netto na poziomie 1,4 mln zł. Na razie spółka uprościła swoją strukturę, co ma wpłynąć na sprawniejsze zarządzanie.