Kłody pod nogami polskich mebli

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2024-06-06 20:00
zaktualizowano: 2024-05-06 20:00

W rodzimej branży meblarskiej zanosi się tym roku na kolejny spadek sprzedaży, eksportu oraz większą niż zakładano redukcję zatrudnienia.

  • jakie czynniki negatywnie wpływają na polski przemysł meblowy
  • o ile może spaść liczba etatów w tej branży w tym roku
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Branża meblarska w Polsce skurczyła się w zeszłym roku o 6 proc. — sprzedaż wyniosła około 64 mld zł. Był to pierwszy od dawna rok spadku zarówno wartości, jak też wolumenu sprzedaży, wiele jednak wskazuje na to, że nie ostatni.

— Pierwsze miesiące 2024 r. nie przyniosły żadnej istotnej zmiany w sytuacji rynkowej i obawiam się, że cały rok znowu zamkniemy spadkiem sprzedaży. Może on wynieść 2-3 proc. — mówi Michał Strzelecki, dyrektor biura Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli (OIGPM).
To oznaczałoby, że łączna sprzedaż branży meblarskiej wyniosłaby około 62 mld zł. To poziom niewiele wyższy od osiągniętego w 2021 r.

Prognozowany przez szefa biura OIGPM tegoroczny spadek eksportu to 3-4 proc. W minionym roku poza Polskę wyjechały meble warte 62,3 mld zł. Jeśli te przewidywania by się spełniły, to eksport spadłby poniżej 60 mld zł.
— Wiele zależy od tego, jak do końca tego roku będzie się kształtował kurs naszej waluty w stosunku do euro i dolara — zastrzega Michał Strzelecki.

Przypomnijmy, że jeszcze na początku lutego branża miała nadzieję, że w sprzyjających okolicznościach uda się w tym roku utrzymać sprzedaż na poziomie 64 mld zł, zaś eksport w granicach 62-63 mld zł.

Problem w tym, że sytuacja się nie poprawia, a raczej pogarsza. Globalne czynniki, które w największym stopniu wpływają na sprzedaż mebli, to niepewność wynikająca z konfliktów zbrojnych w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie oraz spowolnienie gospodarcze.
— Cały czas docierają do nas niepokojące informacje dotyczące tych wojen. Nic więc dziwnego, że ograniczamy wydatki na wszystko to, co nie należy do dóbr pierwszej potrzeby. To zjawisko jest szczególnie mocno zauważalne w Niemczech, największego partnera handlowego Polski. Choć nasi zachodni sąsiedzi dysponują rekordowo wysokimi oszczędnościami, radykalnie zmniejszyli wszelkie wydatki, w tym także na meble — mówi dyrektor biura OIGPM.
Na naszym podwórku na branżę meblarską negatywnie wpływa wzrost cen oraz brak zmian w polityce Lasów Państwowych, de facto monopolisty na rynku surowca drzewnego.
— Owszem, ostatnio inflacja wyraźnie wyhamowała, ale już widać, że przywrócenie 5-procentowej stawki podatku VAT na żywność powoduje, że ceny idą w górę. Co się tyczy Lasów Państwowych, to zauważam i doceniam zmianę postawy dyrekcji generalnej. Mimo to nie spodziewam się żadnych istotnych zmian w polityce sprzedażowej w tym roku — mówi Michał Strzelecki.
Według niego takie zmiany mogą nastąpić od 2025 r. Problem w tym, że wobec rozbieżności stanowisk szeroko rozumianego przemysłu drzewnego i pokrewnych oraz Lasów Państwowych wciąż nie wiadomo, jak byłyby głębokie i w jakim stopniu mogłyby poprawić sytuację branży meblarskiej.

Na początku roku OIGPM szacowała, że w tym roku zatrudnienie w sektorze meblarskim może się zmniejszyć o 5 tys. etatów, a przypomnijmy, że od kwietnia 2022 r. do końca minionego roku przeciętne zatrudnienie w branży spadło już o 18 tys. etatów — do około 147 tys.
— Wcale nie jestem pewien, czy firmy meblarskie już nie zwolniły w tym roku 5 tys. osób. Część już wcześniej zredukowała zatrudnienie w takim stopniu, że dalsze cięcia mogą być równoznaczne z koniecznością wstrzymania produkcji. Obawiam się, że w całym 2024 r. nasza branża może się skurczyć nawet o 10 tys. etatów — uważa dyrektor biura OIGPM.

W takim scenariuszu liczba osób zatrudnionych w przemyśle meblarskim spadłaby do około 137 tys., podczas gdy na początku 2022 r. sięgała 165 tys.