Kłótnia o bramki, których nie będzie

Emil Górecki
opublikowano: 2014-09-17 00:00

Konsorcjum, które miało budować punkty poboru opłat na odcinku A4, miało pecha. Zmieniła się koncepcja zbiórki myta. Kontraktu nie będzie

Po wykonaniu największych inwestycji w drogi ekspresowe i autostrady Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) zmaga się ze stworzeniem systemu poboru opłat. Na odcinku A4 Wrocław — Sośnica konsorcjum firm Colas Polska i Intertoll Construction miało zbudować bramki do poboru opłat.

TUŻ PRZED METĄ:
TUŻ PRZED METĄ:
Nowa koncepcja bezbramkowego poboru opłat to, według urzędników, recepta na autostradowe korki. Dla konsorcjum Colasa i Intertolla zmiana reguł gry wypadła w fatalnym momencie — kilka dni przed podpisaniem lukratywnego kontraktu. [
FOT. BLOOMBERG]

Bramki do lamusa

W lutym 2014 r. drogowa dyrekcja uznała jego ofertę, opiewającą na blisko 80 mln zł, za najkorzystniejszą. Do podpisania umowy miało dojść na początku kwietnia. Konsorcjanci już witali się z gąską, kiedy GDDKiA wstrzymała podpisanie umowy, nie informując o przyczynach.

Na początku maja drogowcy unieważnili przetarg z uwagi na „wystąpienie istotnych okoliczności, powodujących, że dalsze prowadzenie postępowania oraz wykonanie zamówienia nie leży w interesie publicznym, czego nie można było wcześniej przewidzieć”. W praktyce chodziło o to, że pod koniec kwietnia Elżbieta Bieńkowska, minister infrastruktury i rozwoju, zleciła GDDKiA opracowanie nowego, bezbramkowego systemu poboru opłat, który ma uchronić kierowców przed długimi kolejkami.

— Realizacja tego kontraktu w przewidzianej formie prowadziłaby do niecelowego wydatkowania publicznych pieniędzy, niezgodnie z przepisami ustawy o finansach publicznych. GDDKiA unieważniła przetargi, przyjmując wprowadzenie bezbramkowego, elektronicznego poboru opłat jako rozwiązanie docelowe dla całej sieci autostrad w Polsce, i uznała, że dalsze ponoszenie kosztów rozbudowy manualnego systemu poboru opłat staje się niecelowe i niezasadne — tłumaczy Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.

Niewiążąca notka

Konsorcjum nie wystarczyło takie wytłumaczenie. Firmy wystąpiły do Krajowej Izby Odwoławczej (KIO) o unieważnienie unieważnienia przetargu. Wygrały. Izba uznała, że odręczna adnotacja Elżbiety Bieńkowskiej nie jest zewnętrzną i wiążącą GDDKiA istotną zmianą, uprawniającą do unieważnienia postępowania, ale jedynie notatką, która poleca podjęcie prac nad koncepcją nowego systemu.

Dodatkowo GDDKiA w momencie ogłaszania tego przetargu miała świadomość, że taki system poboru opłat może zostać zmieniony. Na rozprawie w KIO drogowcy przyznali, że zabiegali o rozpoczęcie prac nad koncepcjąelektronicznego systemu poboru opłat już w 2011 r.

— Konsorcjum Colas i Intertoll poniosło znaczne nakłady finansowe i pracy, aby wypełnić wszystkie proceduralne i prawne wymogi związane z przetargiem. Precyzyjne oszacowanie tych kosztów nie jest możliwe, bo procedura przetargowa formalnie się nie zakończyła i nie wiemy nawet, jak i kiedy się to stanie. Jeśli okaże się, że zamówienie nie będzie realizowane, będzie to miało wpływ na wyniki konsorcjum w najbliższej przyszłości. Równie ważny jest aspekt przewidywalności prowadzenia inwestycji w Polsce oraz zaufania do instytucji państwa. Tego spodziewamy się po GDDKiA — mówi Adam Linka, rzecznik konsorcjum.

Konsorcjanci twierdzą, że podejmowali liczne próby rozmów o ugodzie, jednak bez odpowiedzi. GDDKiA nadal nie zgadzała się na podpisanie kontraktu i odwołała się od wyroku.

— Uważamy, że z punktu widzenia interesów skarbu państwa decyzja o unieważnieniu przetargu była słuszna i zasadna — mówi Jan Krynicki. Obie strony konfliktu deklarują chęć szybkiego i zgodnego z prawem rozwiązania problemu. W praktyce jednak rozstrzygnie o tym sąd. Pierwsza rozprawa jest zaplanowana na piątek, 19 września. Jak informuje drogowa dyrekcja, spór z konsorcjum Colasa i Intertolla jest jedynym, wynikłym ze zmiany koncepcji systemu poboru opłat.