Kredyty hipoteczne stanowią już połowę portfela banku. Rośnie też zysk, sieć oddziałów i udział w rynku kart.
W III kwartale Millennium zarobiło netto 72,2 mln zł, powtarzając wynik z poprzednich dwóch kwartałów. Dynamika roczna jest jednak imponująca, do czego przyczynił się 19-procentowy wzrost wyniku z tytułu odsetek i prowizji.
— Poprawa wyników to m.in. wynik racjonalnej polityki kontroli kosztów, która towarzyszyła wzrostowi wydatków na rozbudowę sieci detalicznej — wyjaśnia Bogusław Kott, prezes banku.
Bank chwalą też analitycy.
— Wyniki są bardzo dobre, wygenerowane na podstawie wzrostu przychodów i niższych, niż oczekiwałam, kosztów. Wzrost kredytów to zasługa kredytów hipotecznych — komentuje Marta Jeżewska z DI BRE.
W ciągu roku wartość tych kredytów wzrosła o 126 proc. — do 6,6 mld zł. Spółka zyskuje je m.in. dzięki Bankowi BPH, który zaprzestał udzielania kredytów walutowych. Choć kredyty złotowe są coraz popularniejsze także w Millennium, franki szwajcarskie raczej nieprędko znikną z oferty banku, bo w listopadzie planuje on zaciągnięcie co najmniej 250 mln CHF na finansowanie działalności hipotecznej.
Dzięki klientom pozyskiwanym m.in. przez kredyty hipoteczne bank zwiększa też sprzedaż pozostałych produktów. W ciągu roku wydał 129 tys. nowych kart kredytowych i zwiększył udział w rynku do 3,8 proc. W tym samym okresie wartość aktywów funduszy inwestycyjnych grupy skoczyła z 1,2 do 2,6 mld zł.
Do września otworzył 31 nowych oddziałów, a kolejne 16 planuje w tym kwartale. To element rozbudowy sieci, która docelowo ma się powiększyć o 158 oddziałów. Cały projekt uda się zrealizować szybciej niż planowano, czyli latem 2008 r. W tym roku bank zatrudnił już 476 osób. Ekspansja musi więc kosztować. Wyniki IV kwartału obciąży 25 mln zł z tego tytułu (niemal tyle, ile w poprzednich trzech kwartałach łącznie).