Coraz wyraźniejsze widmo Budapesztu w Warszawie krążące nad sektorem finansowym skłoniło bankowców do szukania argumentów w walce ze zwolennikami wprowadzenia podatku bankowego. Citi Handlowy do prezentacji wyników za I półrocze dołączył slajd, w którym pokazuje, ile budżet zyskał na obecności i aktywności banku w Polsce. Nie są to małe kwoty. Od początku kryzysu w 2008 r. z tytułu podatku CIT Handlowy oddał fiskusowi 1,4 mld zł. Ale to tylko część wszystkich danin ponoszonych na rzecz państwa. Kolejne 42 mln zł bank zapłacił tytułem podatku od dywidendy, 51 mln zł pochłonął VAT, a 99 mln zł budżet dostał w ramach podatku dochodowego.



— Prezentując powyższe liczby, wspieramy merytorycznie toczącą się debatę o stanie obecnym i przyszłości gospodarki, w tym bankowości, także samych bankowców. Mam poczucie, że może być to istotnym głosem w toczącej się dzisiaj debacie na temat przyszłości banków i ich zobowiązań. Potrzebujemy konkretów — liczb, które pokazane w sposób transparentny oddadzą skalę zaangażowania sektora w rozwój Polski — mówi Sławomir Sikora, prezes Citi Handlowego.
W przedwyborczym zgiełku nie będzie łatwo o merytoryczny dyskurs. Wystarczy przypomnieć słowa prezydenta Andrzeja Dudy z debaty telewizyjnej, który w następujący sposób uzasadniał wprowadzenie podatku bankowego:
„Nie widzę powodów, żeby banki, zarabiające olbrzymie pieniądze, w dodatku obciążające Polaków najwyższymi w Europie opłatami i prowizjami, transferujące w ogromnej części swoje zyski za granicę, nie miały przyłożyć się do odbudowy polskiej gospodarki”.
Tymczasem Związek Banków Polskich przekonuje, że od 1993 r. do końca I kwartału 2015 r. 82 proc. zysków sektor bankowy przeznaczył na rozbudowę funduszy własnych. 22 lata temu miały one wartość ledwie 3,4 mld zł. W momencie wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r. kapitały sektora wynosiły 74,3 mld zł. Od tamtego czasu podwoiły wartość do 142,1 mld zł, znacząco zwiększając bezpieczeństwo systemu finansowego oraz możliwość kreowania akcji kredytowej.
ZBP podkreśla, że od 1999 r. samego podatku dochodowego banki wpłaciły do budżetu 40 mld zł. W samym 2014 r. było to niemal 4 mld zł. To dwa razy więcej, niż wyniosły wydatki z kasy państwa na oświatę i wychowanie. Pieniądze do fiskusa płyną też z podatków płaconych przez pracowników banków. 179 tys. bankowców oddało państwu 1,5 mld zł tytułem rozliczenia PIT. Bankowcy stale przypominają, że parapodatkiem są też płacone przez branżę składki na BFG, których wysokość od tego roku znacząco wzrosła, a to za sprawą wysokich wypłat dla klientów upadłych SKOK-ów. Od 2001 r. banki wpłaciły do funduszu blisko 7,5 mld zł, z tego 2,1 mld zł w tym roku. Sławomir Sikora, podczas prezentacji wyników, zwrócił uwagę, że podatki według najwyższej skali płacą wszyscy menedżerowie Handlowego, również eksperci zatrudnieni w banku. Wyszedł też z rodzajem apelu do innych banków o przedstawienie podobnych wyliczeń dotyczących wkładu każdej instytucji w zasilanie finansów państwa wpływami z CIT, VAT, PIT czy podatku od wypłaconej dywidendy.