Kolejny zderzak zezłomowany

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2013-04-30 00:00

Strącani przez premiera Donalda Tuska z podskakującego na wybojach rządowego wozu kolejni ministrowie absolutnie nie mają prawa się skarżyć i publicznie lamentować.

Przecież decydując się na stricte polityczne posady, od początku znali reguły gry, zgodnie z którymi dobrowolnie stawali się zderzakami. Gdy kierowca dochodzi do wniosku, że wyklepywanie już nie ma sensu — po prostu zderzak złomuje i przykręca nowy. Z częściami zamiennymi na razie nie ma kłopotów, w politycznym magazynie zawsze się coś tam znajdzie.

Jarosław Gowin (FOT. MW)
Jarosław Gowin (FOT. MW)
None
None

Przypadek wyrzuconego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina jest jednak szczególny.

Na początku obecnej kadencji ogromnym zaskoczeniem było postawienie krakowskiego filozofa na czele resortu wyjątkowo wymagającego profesjonalizmu. Szeroko rozumiane kręgi prawnicze przeżyły wręcz szok. Zwłaszcza że w poprzedniej kadencji minister Krzysztof Kwiatkowski był jednym z jaśniejszych punktów gabinetu Donalda Tuska i przedłużenie mu stanowiska rządowego wydawało się taką oczywistością, jak, powiedzmy, Jackowi Rostowskiemu czy Elżbiecie Bieńkowskiej.

A jednak premier zdecydował się na zagrywkę czysto polityczno-taktyczną, aby dowartościować konserwatywne skrzydło Platformy Obywatelskiej, a zarazem jego lidera mieć pod kontrolą. I tutaj się oszukał, bo Jarosław Gowin po dawnemu filozofował i dywagował, uwielbiając grzać się w światłach kamer. Ta ostatnia przypadłość była jego najcięższym grzechem, bo w PO medialne brylowanie Donald Tusk ma na wyłączność. W sumie trudno uniknąć wrażenia, że Gowin wyleciał za poglądy. I to w sferze ideowej, w której podobno w PO nigdy nie ma dyscypliny...

Paradoksalnie w obszarze merytorycznych decyzji i działań premier w pełni trzymał z ministrem sztamę.

Wspólnie firmowali świeżo przegłosowaną w Sejmie ustawę deregulacyjną, jakże ważną dla wolności gospodarczej w Polsce. To akt prawny będący największym konkretnym dorobkiem ministra Jarosława Gowina. Trzeba także podkreślić, że Donald Tusk stuprocentowo poparł również najbardziej kontrowersyjne posunięcie ministra, czyli oszczędnościową reorganizację sieci sądów rejonowych i włączenie od 1 stycznia br. 79 najmniejszych jednostek do większych sąsiadów.

Ta sprawa jest bombą coraz głośniej tykającą pod koalicją rządową. Zaraz po majowym weekendzie nawet marszałek Ewie Kopacz nie uda się już odwlec proceduralnymi chwytami głosowania nad ukończoną w komisjach ustawą o sieci sądów, cofającą zmiany. Krnąbrny koalicjant Polskie Stronnictwo Ludowe w tej sprawie idzie ręka w rękę z całą zjednoczoną opozycją przeciwko Platformie Obywatelskiej. Ba, być może za ustawą zagłosują nawet niektórzy posłowie PO! Po usunięciu głównego sprawcy głębokiego konfliktu sądowego przyjęcie ustawy będzie osobistą klęską Donalda Tuska, największą od początku zajmowania przez niego fotela prezesa Rady Ministrów. Naprawdę, trudno nie zgodzić się z opiniami, że polityka to niezły kabaret...