Komentarz Adama Sofuła: Kto szybko daje, ten dwa razy daje

Adam Sofuł
opublikowano: 2008-06-10 08:15

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz rusza na poszukiwanie pieniędzy. Dużych pieniędzy.

Urzędnicy stołecznego ratusza wycenili budowę drugiej linii metra na niespełna 3 mld zł, przyszli wykonawcy zażądali ceny dwukrotnie większej. Do znalezienia są więc trzy miliardy, które, jak wiadomo, piechotą nie chodzą. Można oczywiście mówić o rosnących kosztach materiałów budowlanych, o presji płacowej, ale rozbieżność między oczekiwaniami inwestora i wykonawcy ma głębsze podłoże. Prezydent Warszawy wciąż walczy o wizerunek twardej bizneswoman i obiecywała realizację wielu zaniedbanych przez lata inwestycji (metro budujemy już ćwierć wieku) przed turniejem EURO 2012. Słowa się rzekło, pani prezydent postawiła się pod ścianą i firmy z tego korzystają.

Stawianie się w negocjacjach pod ścianą to typowo polska specjalność. Widać to wyraźnie przy prywatyzacji stoczni, gdzie obecny rząd chce w trzy tygodnie dokonać tego, co się nie udało przez ładnych kilka lat. Bez prywatyzacji stocznie upadną i nie trzeba szczególnej przenikliwości, by przewidzieć, że uzyskana w takich warunkach cena za stocznie (o ile w ogóle znajdzie się na nie chętny) będzie daleko odbiegała od spodziewanej. Zapewne czeka nas również kilka niemiłych niespodzianek przy okazji budowy autostrad, które też przecież na EURO 2012 musimy zbudować. To przecież sprawa honoru. A honor kosztuje.


Autostrady można by było wybudować szybciej i taniej, gdyby nie to, że kolejne ekipy rządowe chciały budować jeszcze szybciej i jeszcze taniej i wywracali do góry nogami plany zostawione przez przeciwników. Warszawskie metro też nie było nigdy inwestycją pierwszej potrzeby i zawsze była pokusa, by na tej dziurze w ziemi zaoszczędzić. Swojego czasu uznano również, że to państwo będzie najlepszym właścicielem polskiego przemysłu stoczniowego i bez pośpiechu czekano na inwestora, który okazałby się godny przejąć te zakłady. Na autostrady i metro udało się wydać niewiele, stoczni udało się nie oddać za bezcen. Były realne i wymierne oszczędności. Aż do teraz.