Wczoraj prawda premiera Donalda Tuska została oznajmiona "urbi et orbi", znaczy Sejmowi i Polsce. Zawierająca elementy tajne prawda szefa CBA Mariusza Kamińskiego trafiła jedynie do kilku zaprzysiężonych posłów z komisji do spraw służb specjalnych. Przyznajmy, że są to różne audytoria. Można jednak zakładać, iż wersja Kamińskiego wkrótce zacznie krążyć w drugim obiegu. Przypomina mi to tzw. epokę minioną, dlatego nostalgicznie nawiązałem do niej w tytule. Ale trudno nie nawiązywać, gdy się słyszy konstytucyjnego ministra Michała Boniego ślubującego szefowi, że "odzyskamy zaufanie". Dobrze jeszcze pamiętam kilkakrotne "odzyskiwanie zaufania" przez jedynie słuszną partię, która co i raz "odrywała się od mas".
A wracając do budżetu — paradoksem czy wręcz chichotem historii jest
okoliczność, iż eksplozja hazardgate spowodowana była, według prawdy Mariusza
Kamińskiego, wyłącznie jego ortodoksyjną troską o finanse publiczne. Premier
postrzega to zupełnie inaczej, a ponieważ ma moc podpisu odwołującego szefa CBA
— jego prawda zwycięża. Przynajmniej na razie.