Spadkowy początek pierwszej w tym tygodniu sesji na warszawskiej GPW był raczej przesądzony. Jeszcze w piątek krajowe blue chipy zbyt mocno oddaliły się od swoich amerykańskich rywali i trzeba było wrócić na swoje miejsce w szeregu. Optymizmu nie wlewała też informacja z japońskiej gospodarki, która jako kolejna na świecie oficjalnie weszła już w fazę recesji.
Już na otwarciu WIG20 zanurkował ponad 1 proc. wracając jak bumerang poniżej 1,7 tys. pkt. Jednak ze względu na bardzo niski poziom obrotów początek sesji był bardzo nerwowy i krajowe blue chipy dopiero po godzinie handlu obrały kierunek notowań. W trakcie sesji spadki sięgały nawet ponad 3 proc. Od głębszej przeceny WIG20 ocaliły lepsze od prognoz dane dotyczące produkcji przemysłowej w USA w zeszłym miesiącu. Ostatecznie WIG20 stracił 2 proc., przy nieco ponad 0,6 mld zł obrotu na całym rynku. Spora część inwestorów pozbywała się wczoraj akcji, jednak znaleźli się i tacy którzy kupowali przecenione walory.
Na poniedziałkowej sesji inwestorzy sprzedawali akcje z portfela Ryszarda Krauzego, a szczególnie mocno Biotonu i Petrolinvestu. Za stratę w ostatnim kwartale spółka biotechnologiczna została ukarana ponad 8 proc. przeceną. Jeszcze mocniej potaniał Petrolinvest, bo aż o 13 proc. Nic dziwnego, gdyż w jego wynikach ciężko było doszukać się grubych milionów płynących z kazachskiej ropy naftowej. Na tym wszystkim ucierpiał, wydaje się zupełnie niesłusznie Polnord, który staniał o 6,2 proc.
Mocno torpedowani coraz to gorszymi informacjami byli akcjonariusze Pol-Aquy. Spółka budowlana, która uczestniczy w pierwszym etapie budowy Stadionu Narodowego w Warszawie najpierw zrewidowała w dół prognozy na ten rok. Jednak kurs Pol-Aquy załamał się dopiero po tym jak jej prezes poinformował, że nie ma pieniędzy ani strategii zwiększenia zaangażowania w swoją spółkę. Ostatecznie Pol-Aqua straciła ponad 30 proc.
Na wczorajszej, przeważającej w spadki sesji, do góry piął się m.in. Immoeast. Nie ma się jednak co dziwić, gdyż kurs tego austriackiego dewelopera dosłownie padł na kolana w zeszłym tygodniu. Wtedy spółce zaszkodziła wycena jego akcji przez jednego z analityków na 0 zł. W poniedziałek inwestorzy doszli jednak do wniosku, że walory Immoeast są „coś” warte i ostatecznie zyskał 12,8 proc.
Gdyby nie bardzo niskie obroty na całym rynku, poniedziałkową sesję na warszawskiej GPW można by zaliczyć do tych najbardziej interesujących. Niestety, jednak spora część inwestorów wolała patrzeć na wczorajsze notowania z boku. Na rynek ostatnio trafia masę wyników finansowych wielu spółek i niewykluczone, że dopiero po ich przeanalizowaniu większość graczy podejmie decyzje portfelowe.
CO DALEJ?
Oczy na szefa Fedu
Mimo iż dzisiejszy dzień obfituje w bardzo różnorodne dane makro z wielu
krajów, to jednak inwestorzy skupią się na wystąpieniu szefa Fedu. Za Wielką
Wodą decydują się losy potentatów przemysłu samochodowego – GM, Forda, Daimler
Chrysler. Chodzi przede wszystkim o udzielenie pomocy finansowej, bez której
będą musiały posłać na bruk dziesiątki tysiące pracowników. Do tego przekonywać
będzie we wtorek m.in. Ben Bernanke, szef Fedu.