Władze Chin zapowiedziały ograniczenie liczby amerykańskich filmów dopuszczanych do krajowej dystrybucji, co ma stanowić odpowiedź na wprowadzenie rekordowych ceł przez administrację prezydenta Donalda Trumpa.
Chińska Administracja Filmowa w wydanym w czwartek komunikacie ogłosiła „umiarkowane ograniczenie” importu hollywoodzkich produkcji. Decyzja, która została zasugerowana kilka dni wcześniej przez wpływowych chińskich blogerów, otwiera nowy front w wojnie handlowej – tym razem w sektorze usług.
„Niewłaściwe działania rządu USA polegające na nadużywaniu ceł wobec Chin nieuchronnie jeszcze bardziej obniżą sympatię krajowej publiczności do amerykańskich filmów” – napisano w oświadczeniu.
Nowy etap wojny handlowej: kultura i usługi
Ograniczenia ogłoszone przez Pekin miały odczuwalny wpływ na rynki – akcje takich firm jak Walt Disney, Paramount Global czy Warner Bros Discovery zanotowały spadki, wpisując się w szerszy trend osłabienia notowań spółek rozrywkowych.
Choć Chiny nie zdecydowały się na całkowity zakaz amerykańskich filmów, przekaz jest czytelny: Pekin może rozszerzyć działania odwetowe na sektor usług – a to właśnie w nim Stany Zjednoczone mają przewagę w handlu z Chinami, zwłaszcza w obszarze podróży, opłat licencyjnych i transportu.
Jeden z kanałów komunikacyjnych powiązanych z chińskimi mediami państwowymi, często wykorzystywany do sygnalizowania oficjalnego stanowiska Pekinu, przytoczył opinię eksperta, według którego Chiny nie wykluczają objęcia sankcjami również sektora usług. Na stronie Yuyuantantian podkreślono, że „Chiny dysponują wieloma narzędziami do odwetu” i będą starały się „maksymalizować skuteczność działań przy jednoczesnym ograniczaniu negatywnego wpływu na własną gospodarkę”.
Napięcia między Pekinem a Waszyngtonem wykraczają obecnie poza wymianę ceł. Chińskie władze ostrzegły ostatnio obywateli przed podróżami do USA i zniechęcają studentów do studiowania w „pewnych stanach” z uwagi na kwestie bezpieczeństwa – co stanowi wyraźny zwrot wobec wcześniejszych deklaracji Xi Jinpinga dotyczących zacieśniania kontaktów międzyludzkich.
Do decyzji Pekinu odniósł się w czwartek prezydent Donald Trump, który na pytanie o ograniczenia wobec Hollywood skwitował sprawę krótko: „Słyszałem o gorszych rzeczach” – wywołując tym śmiech wśród uczestników spotkania.
Hollywood traci wpływy na chińskim rynku
Jeszcze niedawno Chiny były jednym z kluczowych rynków dla hollywoodzkich wytwórni. Po tym, jak w 1994 roku pierwszy amerykański film uzyskał zgodę na dystrybucję w Chinach, znaczenie rynku chińskiego rosło – zwłaszcza w kontekście stagnacji box office’u w krajach zachodnich i migracji widzów do serwisów streamingowych. Szczyt tej współpracy przypadł na 2018 rok, kiedy na ekrany chińskich kin trafiły aż 63 produkcje z USA – wynika z danych Maoyan Entertainment. Jednak od tamtej pory liczba ta systematycznie malała, osiągając w 2022 roku zaledwie 25, zanim odbiła w 2023 (41 filmów) i nieznacznie wzrosła w 2024 roku do 42 tytułów.
Podobną dynamikę odnotowały japońskie produkcje: po pandemicznym spadku do zaledwie 8 filmów w 2022 roku, w 2024 roku ich liczba wzrosła do 24 – najwyższego poziomu od pięciu lat. Mimo to udział zagranicznych filmów w chińskich kinach wciąż pozostaje ograniczony.
Obecnie hollywoodzkie filmy stanowią jedynie 5 proc. całkowitych przychodów z biletów w Chinach, co oznacza znaczny spadek w porównaniu z wcześniejszymi latami.
Dodatkowo chińskie władze nakładają wysokie podatki na przychody z hollywoodzkich filmów, a amerykańskie studia otrzymują jedynie 25 proc. wpływów z biletów w Chinach, podczas gdy na innych rynkach udział ten jest dwukrotnie wyższy.
Pomimo rosnącej liczby zagranicznych premier chińska branża filmowa przeżywa trudny okres. W 2024 roku łączny przychód z biletów kinowych wyniósł ok. 5,5 mld USD, co stanowi trzeci najniższy wynik w ciągu ostatniej dekady – wynika z danych Beacon Research Institute. Niższe wpływy zanotowano jedynie w pandemicznych latach 2020 i 2022.
Dla porównania, w 2019 roku – jeszcze przed pandemią i zaostrzeniem napięć na linii USA-Chiny chińskie kina osiągnęły rekordowe wpływy przekraczające ok. 8,3 mld USD. W 2023 roku nastąpiło krótkotrwałe odbicie, ale w 2024 roku trend znów się odwrócił. Pokazuje to, że mimo prób otwierania rynku i większej liczby zagranicznych premier, chińscy widzowie nadal najchętniej wybierają lokalne filmy.
Chińskie produkcje pokonują hollywoodzkie hity
Zmieniające się gusta chińskiej publiczności dobrze ilustruje przykład premiery filmu „Deadpool & Wolverine”, który w większości krajów trafił na szczyt box office’u, ale w Chinach przegrał z rodzimą komedią „Successor”. W ostatnich tygodniach dużą popularność zdobyła też animacja „Ne Zha 2” – historia o buntowniczym dziecku walczącym z potworami, nawiązująca do chińskiej mitologii.
Z danych cytowanych przez agencję Reuters wynika, że lokalne produkcje odpowiadają dziś za ponad 85 proc. przychodów chińskich kin. To skutek zarówno zmiany gustów widzów, jak i świadomej polityki wspierania rodzimej kinematografii. Władze w Pekinie od lat promują filmy zgodne z wartościami Komunistycznej Partii Chin, co często ogranicza dostęp do zachodnich produkcji uznawanych za nieodpowiednie kulturowo lub ideologicznie.
Rząd Xi Jinpinga liczył, że większe otwarcie na hollywoodzkie superprodukcje pomoże pobudzić krajową konsumpcję. Jednak najnowsze decyzje – będące bezpośrednią odpowiedzią na politykę handlową USA – pokazują, że chęć odwetu przeważyła nad gotowością do współpracy.
Ograniczenie dostępu hollywoodzkich filmów do chińskich kin to kolejny sygnał pogłębiającej się wojny handlowej między dwiema największymi gospodarkami świata. Choć liczba premier z USA i Japonii chwilowo wzrosła, sytuacja chińskiej branży filmowej pozostaje trudna. Spadające wpływy z biletów, rosnąca popularność rodzimych produkcji i napięcia polityczne sprawiają, że Hollywood coraz trudniej odzyskać pozycję, jaką miało w Chinach przed pandemią.