PB: Jak z punktu widzenia dystrybutorów spożywczych wygląda teraz inflacja na rynku żywności? Czy mamy już do czynienia z wyhamowaniem wzrostu cen?

Krzysztof Tokarz: Wyhamowanie wzrostu cen jest delikatnie zauważalne, ale niestety inflacja dalej postępuje. Na pewno w spożywce mamy do czynienia z kilkunastoprocentowym wzrostem cen. On jest różny w zależności od kategorii, drożeje np. kawa i herbata. Na pewno obserwujemy w ostatnim okresie delikatny spadek cen nabiału, delikatny spadek jest też zauważalny w produktach zbożowych. Natomiast jak długo będzie to postępowało, trudno przewidzieć. Wszelkie determinanty wpływające na wzrost cen, czyli podwyżki płac, cen energii, gazu itp., dopiero teraz wchodzą, jeśli chodzi o energię dla firm, to w wielu przypadkach podwyżki nastąpiły dopiero od stycznia. To będzie potęgować inflację.
Czy w małych sklepach i hurcie, w którym działacie, widać już zwiększoną ostrożność konsumentów, zaciskanie pasa i wybieranie tańszych produktów, np. wyrobów pod markami własnymi sieci?
Tak, widać to zjawisko. Obserwujemy większą aktywność tzw. smart shopperów, czyli konsumentów szukających najniższej ceny. Widać też ograniczenie sprzedaży produktów z półki premium, rośnie natomiast sprzedaż marek własnych, produktów o najniższych cenach. Klienci mocno oglądają każdą złotówkę. Jest to coraz bardziej widoczne.
Jak w takim otoczeniu, jakie mamy od mniej więcej roku, negocjuje się z dostawcami produktów spożywczych. Co firma taka jak wasza może robić, by ceny na półkach sklepowych nie szły zbyt mocno w górę?
Zdajemy sobie sprawę, że producenci są pod presją podwyżek cen surowców i innych czynników. Nie możemy jednak jedynie wykazywać się zrozumieniem, musimy dbać o klienta. W związku z tym nasze negocjacje są może nie tyle brutalne, co aktywne — staramy się, żeby podwyżki cen, jeśli nie da się ich uniknąć, były jak najbardziej opóźnione. No i oczywiście mniejsze niż dla konkurentów. Tym, co możemy wykorzystywać, są duże zakupy — większe firmy mogą wykorzystać przewagę konkurencyjną, dawaną przez silną pozycję finansową, i kupować duże partie towaru za gotówkę. To sprawia, że można mieć w magazynach dużo towaru przed wprowadzeniem podwyżek i potem konsekwentnie, do samego końca, sprzedawać go w starej cenie.
W jakich kategoriach produktowych hurtownik czy detalista musi najmocniej dbać o cenę? Bo rozumiem, że są takie produkty, których ceny determinują zachowanie konsumenta i wybór przez niego konkretnego sklepu.
W sklepach spożywczych trzeba pilnować najbardziej podstawowych produktów, jak cukier, mąka, pieczywo i masło oraz inne artykuły nabiałowe, a także poszczególne wyroby z kategorii drób i wieprzowina. W hurcie musi być szerszy katalog, bo klienci nieustannie porównują ceny i oceniają dystrybutorów, wykorzystując do tego narzędzia informatyczne, więc walka o każdy indeks produktowy jest zażarta.
A jak otoczenie inflacyjne wpływa na sytuację konkurencyjną w handlu? Czy spodziewa się pan, że mniejsi dystrybutorzy czy sieci będą upadać lub być przejmowane przez większych graczy, którym łatwiej negocjować z dostawcami?
Na pewno nie wszyscy radzą sobie z obecną sytuacją. Małe firmy, którym brakuje płynności finansowej, muszą kupować towar od razu po podwyżkach wprowadzanych przez dostawców, co utrudnia im rywalizację. My, jak już wspomniałem, możemy kupować większe partie przed podwyżką i dłużej trzymać stare ceny. Na pewno obecne otoczenie wpłynie na rynek — zauważalna jest już koncentracja, sieci czy hurtownie padają lub wykazują duże zainteresowanie zdobyciem silniejszego partnera. W trudnych okresach rynkowa koncentracja zawsze się nasila.
Szukaj Pulsu Biznesu do słuchania w Spotify, Apple Podcasts, Podcast Addict lub Twojej ulubionej aplikacji
w tym tygodniu: „Jak się zmienią ceny jedzenia”
goście: Grzegorz Kozieja - Bank BNP Paribas, Agnieszka Maliszewska - Polska Izba Mleka, Krzysztof Tokarz - Grupa Kapitałowa Specjał, Krystyna Radkowska - Polska Izba Żywności Ekologicznej