Rok 2009 upłynął pod znakiem wojny depozytowej. W 2010 r. banki starły się na konta, a walka jest ostrzejsza niż przed rokiem. Świadczą o tym wydatki na zbrojenia. Koszty promocji rachunków osobistych przewyższają kwoty, jakie pochłonął marketing lokat. Expert Monitor, firma analizująca rynek reklamy, wyliczyła, że w I połowie 2010 r. na promowanie rachunków w radiu, telewizji, prasie, na billboardach itp. poszło aż 155 mln zł — dwa razy więcej niż przed rokiem. Dla porównania wojna depozytowa kosztowała banki w ciągu pierwszych miesięcy ubiegłego roku 124 mln zł. W tym samym czasie na rachunki wydały one zaledwie 42 mln zł.
Najaktywniejszy na polu walki o względy klienta detalicznego był BZ WBK, który frontalnie zaatakował rynek pod koniec I kwartału. Na wiosenną kampanię poszła większość z 40,2 mln zł, jakie Bank Zachodni wydał w I połowie roku na reklamę. Stał się tym samym najhojniejszym reklamodawcą w branży. Kampania z udziałem Gerarda Depardieu musi kosztować.
Niewiele mniej wydał na reklamę w I półroczu ING Bank Śląski. 37,9 mln zł popłynęło do mediów i kieszeni Marka Kondrata. Gaża byłego aktora, który od kilku lat jest twarzą ING BSK, pozostaje tajemnicą. Jego francuski kolega dostał podobno za udział w kampanii WBK 700 tys. EUR. Ciężko na nie zapracował. Bank podaje, że dzięki reklamie otworzył 147 tys. nowych rachunków. Nie wiadomo jednak, w jakim stopniu na decyzję klientów wpłynął wdzięk Francuza, a w jakim 100 zł, które inkasował każdy posiadacz konta.
Więcej w piątkowym Pulsie Biznesu.