Rada nadzorcza przedłużyła delegowanie kilku osób do zarządu do 25 października. Czy konkurs na prezesa nadal trwa?
Monika Starecka, p.o. członka zarządu ds. finansowych: Wraz z pozostałymi członkami oddelegowanymi z rady nadzorczej [RN - red.] mieliśmy zakończyć pełnienie obowiązków w zarządzie do 25 lipca 2024 r. RN uznała jednak, że nadal jesteśmy tam potrzebni. Jeszcze na początku lipca udostępnialiśmy salę do rozmów z potencjalnymi kandydatami do zarządu. W związku z oddelegowaniem do zarządu nie jesteśmy informowani o przesłankach, jakimi kierują się członkowie rady nadzorczej. Mogę tylko powiedzieć, że konkurs nie został zamknięty, działania są kontynuowane.
Jeszcze przez trzy miesiące będą państwo pełnić obowiązki prezesa i członka zarządu. Jak podsumują państwo dotychczasowe działania restrukturyzacyjne i efekty rozmów z organizacjami pracowniczymi domagającymi się przedstawienia planu naprawczego? Czy i kiedy zostanie przygotowany?
dr Marcin Wojewódka, p.o prezesa PKP Cargo: Obowiązujące przepisy nie wymagają uzgodnienia działań naprawczych ze związkami zawodowymi, natomiast nakładają obowiązki informacyjne i konsultacyjne. Wykonujemy wszystkie działania wynikające z prawa powszechnego. Związki zawodowe domagają się m.in. przedstawienia przez zarząd planu naprawczego. Trzeba jednak dobrze zrozumieć znaczenie tego pojęcia. Organizacje pracownicze twierdzą, że taki plan był w spółce opracowany w 2010 roku. Był to dokument wewnętrzny, przygotowany na potrzeby przeorganizowania struktury grupy. Dziś mamy inny stan prawny i faktyczny niż w 2010 r. 25 lipca 2024 r. sąd zatwierdził postępowanie sanacyjne, a wraz z wnioskiem zarząd przedstawił wstępny plan naprawczy. Ostatecznie jednak podmiotem odpowiedzialnym za opracowanie planu będzie zarządca ustanowiony przez sąd.
Jakie działania zaproponował zarząd we wstępnym planie?
M.S.: Wskazaliśmy np. konieczność redukcji zatrudnienia i oszacowaliśmy, że wartość odpraw jeszcze w tym roku wyniesie kilkaset milionów złotych. Zakładam, że podobne wartości znajdą się w planie naprawczym przygotowanym przez zarządcę. Sanacja PKP Cargo jest najlepszym rozwiązaniem, pozwalającym zachować w spółce ponad 10 tys. miejsc pracy.
Czy spółkę stać na tak kosztowne zwolnienia, mające objąć ponad 4 tys. pracowników?
M.W.: Nie, nie mamy takich funduszy. W postępowaniu sanacyjnym koszty odpraw mogą jednak zostać pokryte z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. To sposób na restrukturyzację z ludzką twarzą. Znamy przypadki spółek, w których obiecywano duże odprawy, ale pracownicy ich nie dostali. My jesteśmy odpowiedzialni - obiecujemy tylko to, co zrealizujemy.
M.S.: PKP Cargo to spółka znajdująca się w trudniej sytuacji. Obecnie nie płacimy - albo nie płacimy terminowo - niektórych faktur. Codziennie musimy decydować, czy np. opłacić jakiś rachunek, czy zapłacić wynagrodzenia pracownikom, podatki i składki ubezpieczeniowe, których regulowanie jest niezbędne do startowania w przetargach na zamówienia publiczne. Wobec takiej alternatywy wybór jest oczywisty. Warto jednak podkreślić, że otwarcie postępowania sanacyjnego uchroni spółkę przed egzekucjami komorniczymi, które mogłyby nastąpić z powodu zaległości w opłacaniu faktur.
Na jakim etapie jest wdrażanie procedury zwolnień grupowych?
M.W.: Upłynął już termin 20 dni na konsultacje ze związkami zawodowymi. Teraz poszczególni pracodawcy działający w ramach PKP Cargo wprowadzą regulaminy zwolnień grupowych. Określą w nich m.in. liczbę osób, z którymi się rozstaniemy, grupy zawodowe, terminy odejść, poziom wypłacanych świadczeń, a przede wszystkim kryteria doboru osób do zwolnienia, np. zapotrzebowanie na pracę na poszczególnych stanowiskach, świadczenie pracy w likwidowanej lokalizacji, ocena pracownika, a także - w ograniczonym zakresie - tzw. kryteria socjalne. Dziś jeszcze nie wiemy, kto będzie zwolniony, nie ma typowania nazwisk. To nastąpi w najbliższych tygodniach. Ponad 20 proc. pracowników tymczasowo nie świadczy pracy, a mimo to spółka działa bez większych zakłóceń. To, że ktoś obecnie został skierowany na nieświadczenie pracy, nie oznacza, że automatycznie zostanie objęty zwolnieniami grupowymi. Mogę też zapewnić, że przed 1 września nikt pracy nie straci. Obowiązuje minimalny miesięczny okres wypowiedzenia, ale są także pracownicy mający półroczne terminy. Będą one skracane, a w zamian zwalniani otrzymają odszkodowania. mogą sięgać nawet pięciu pensji. Ponadto pracownicy otrzymają trzymiesięczne odprawy. W praktyce więc niektórzy zwalniani na koniec września mogą dostać w sumie osiem pensji.
M.S.: Szukamy miejsc pracy dla zwalnianych pracowników. Podpisaliśmy już dokumenty z PKP Intercity, PKP Polskimi Liniami Kolejowymi, Polregio i Remtrakiem, a ostatnio ze spółkami z Grupy Pesa. Firmy te mogą przejąć część pracowników zwalnianych z PKP Cargo. Dajemy szansę kontynuacji pracy na kolei prawie połowie osób, z którymi musimy się rozstać.
Spółka niedawno wygrała przetarg na przewóz węgla z kopalni Bogdanka do elektrowni grupy Enea. Był podzielony na trzy zadania. Pierwotnie oferowaliście po 110 mln zł za każde, a ostatecznie wygraliście aukcję z ceną około 138 mln zł za wszystkie. Czy ten kontrakt będzie rentowny?
M.W.: Aukcje mają to do siebie, że ceny wyjściowe różnią się od finalnych. Nasza zwycięska oferta była zaledwie o 100 czy 200 tys. zł lepsza od ofert konkurencji. Musimy dostosować się do cen oferowanych przez konkurentów. Jeśli chcemy z nimi wygrywać, to musimy mieć koszty na takim poziomie, który pozwoli nam zdobyć i zrealizować z zyskiem pozyskane kontrakty. Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa, przygotowujemy się do zdobycia kolejnych zamówień. Myślimy też o działaniach rozwojowych, ale najpierw musimy przeprowadzić porządki w grupie.
Niektórzy przedstawiciele związków zawodowych podkreślają, że od dawna alarmowali o trudnej sytuacji spółki i apelowali o wprowadzenie działań naprawczych, które poprawią efektywność, i zdobywanie nowych kontraktów. Czy spółka będzie je wdrażać?
M.W.: Z dużą częścią przedstawianych publicznie postulatów związków zawodowych w pełni się zgadzam. Wiele z nich wdrożymy w II półroczu 2024 r. Nie mam wątpliwości, że większości przedstawicieli organizacji pracowniczych zależy na dobru spółki, jednak część związków zawodowych neguje potrzebę restrukturyzacji, uważając, że znajdzie się książę na białym koniu, który doinwestuje spółkę i znowu będzie jak dawniej. Niestety nie będzie. Konieczne jest spłaszczenie struktury zarządzania i organizacyjnej, uproszczenie procesów zarządczych i ograniczenie administracji. Tego typu działania zamierzamy wprowadzać w drugiej połowie 2024 r. Priorytetem jest utrzymanie zdolności operacyjnej oraz wypłacalności. W drugim półroczu spełnimy także postulaty związków zawodowych dotyczące odpolitycznienia Grupy PKP Cargo.
Związki zawodowe często zwracają uwagę, że obecny rząd i zarząd odpowiedzialnością za trudną sytuację finansową PKP Cargo obarczają m.in. osoby dotychczas nadzorujące grupę, a wiele z nich pozostało na stanowiskach. Planują państwo zmiany personalne?
M.S.: Rzeczywiście zarówno w PKP Cargo, jak i w spółkach należących do grupy jest sporo osób mianowanych na stanowiska przez poprzednią ekipę. Planujemy zmiany kadrowe w PKP Cargo i spółkach zależnych.
Wspomniał pan, że część związków zawodowych liczy na księcia na białym koniu. W branży pojawiają sugestie dotyczące możliwości dokapitalizowania PKP Cargo, np. przez państwowe firmy i instytucje. Czy taki wariant jest realny?
M.W.: Podejmujemy działania racjonalne ekonomicznie. Bez głębokiej restrukturyzacji samo proste dosypanie funduszy nie ma sensu, byłyby to pieniądze wyrzucone w błoto. Problemem PKP Cargo nie jest okresowy brak gotówki, lecz przede wszystkim struktura kosztów, w tym głównie przerost taboru i zatrudnienia.
M.S.: Oszczędzamy, tam gdzie jest to możliwe. Mimo że przysługują nam samochody służbowe oraz po 5 tys. zł miesięcznie na cele reprezentacyjne, nie korzystamy z tych przywilejów. Tymczasem od jednego z byłych członków zarządu do tej pory nie możemy wyegzekwować zwrotu komputera gamingowego. Naszym zadaniem jest naprawa PKP Cargo – będzie bolesna jak przecinanie wrzodu, czy nawet amputacja, ale pozwoli, by pacjent przeżył.
Jakie działania są planowane w PKP Cargo w drugim półroczu?
M.S.: Skupimy się na pozyskiwaniu nowych zleceń oraz dalszej obniżce kosztów i poprawie efektywności. W 2023 r. w PKP Cargo na jednego pracownika przypadał przewóz 5,1 tys. ton ładunków rocznie, a u naszego głównego konkurenta [DB Cargo Polska - red.] średnia wynosiła 12,8 tys. ton. To tłumaczy, dlaczego musimy dostosować poziom zatrudnienia i taboru do realnego poziomu naszej pracy przewozowej. Planujemy także wprowadzić zmiany organizacyjne. Naszym celem jest #MakeCargoGreatAgain. Baner z tym napisem zawiesiliśmy nad wejściem do centrali naszej spółki przy ul. Grójeckiej w Warszawie.